niedziela, 16 sierpnia 2020

Niedziela #1699

 To już pkt. krytyczny. Notka po tygodniu i nie by się nic nie działo, ale w tygodniu ciągle jakieś składy na stacji, akurat w momencie jak chce mi się pisać. Rano jak wstanę to w procedurach rozruchowych rzadko znajduję czas na wpis. 

  Wczoraj w nocy rozmawialiśmy z 979 o życiu i różnych sprawach. Takich rozmów powinno być znacznie więcej, ale dobrze, że przynajmniej ta jedna wypadła. Ja byłem po spotkaniu z Tedem, wiec mi schodziło. Rozmowa o ostatnich wydarzeniach u niego, trochę więcej on gadał jak ja, ale nie chciałem go zagadywać, wszak tak rzadko mamy okoliczność nieskrępowanego rozmawiania, iż dobrze się stało. Co do życia, to poruszyłem temat czasu. Mijającego bieżąco, czyli bieżące zajęcia dnia, takie które często wykonujemy, pomagamy komuś znajomemu, bliskiemu, praca znajomi itp, ale też czas mijający latami. Co po roku dwu? Powiedziałem jak to u mnie wygląda, bo jednak jestem w całkiem innej fazie życia, więc ten czas ma inne znaczenie dla mnie niż dla niego. Rozmawiało się miło, bardzo przyjemnie, ale trza było kończyć, bo nadeszła 03:00 w nocy, a on mimo święta, rano pojechał niby lasce pomagać w new pracy. Co do święta, to kompletnie zapomniałem, że sobota i święto. Wybrałem się po śniadaniu do sklepu, a tu zamknięte. Pomyślałem wzięli urlop i poszedłem do następnego. Tam też zamknięte, co z tymi urlopami ich tak wzięło? Następny otwarty, ale pieczywa nie było. Poszedłem dalej, też zamknięte, nadto zdziwiło mnie, jak na sobotę, mało ilość ludzi na wiosce. Dopiero w ostatnim sklepem, też zamkniętym kapłem się, że przeca święto. No fajnie...

   Plusem braku chleba jest schodzenie produktów, choć długoterminowych, to leżących i leżących na półkach. Teraz dwa dni na zmniejszenie ich zapasów. 

   W pn. pojechałem do 824. Zapomniałem, choć delikatnie wspominał o tym w poprzednim tyg. że chce jechać w dawne rodzinne strony. Na st. mac. oczywiście wstałem na godzinę przed wyjściem. Więc lekka panika, odchudzanie, szycie, procedury wyjściowe, zatowarowanie szczurów itp. i wyjście na autobus. Wreszcie było ciepło, dobiło do 32C. W autobusie otwarte wszystkie okna, na szczęście nie trafiłem na taki z klimą, choć kawałek przejechałem innym z klimą i... zimno w środku. Mają nasrane z tymi klimami. W drugim już bez, więc jechało się przyjemnie. Przyjechałem, wpierw pomyślałem - polazł do sklepu. Rozgościłem się, zacząłem robić śniadanie, bo na st. mac. nie zdążyłem i czynności dnia. Ale tak po 20 min go nie było i zacząłem myśleć, no przecież chyba pojechał. Napisałem sms-a do niego, zadzwonił, choć skłaniam się ku temu, że nie czytał sms-a, że własnie jest w połowie PL. No ok. Ponieważ u niego też mam pewne procedury w tym sprzątające, to wyjechałem tylko 20 min wcześniejszym autobusem. Co ciekawe, jak wieczorem zadzwonił, to mimo iż, posprzątałem widoczne rzeczy i trudno było nie zauważyć, to robił wrażenie, jakby tego w ogóle nie widział, choć raczej skłaniałbym się, że widział, ale mózg nie wyciągnął żadnych wniosków. W końcu w rozmowie jak powiedziałem, że byłem u niego, to takie: yyy, hhmmm, nnooo, jakby ta wiadomość totalnie go zaskoczyła i nie wiedział co ma odpowiedzieć. Dziwne doznanie z drugiej strony telefonu. Coś jakby powiedzieć - na dachu bloku obok wylądowali Marsjanie. Tak jakby nie wiedział, by podejść do okna i to sprawdzić. No cóż. Pisałem już kiedyś, u niego z mózgiem coś się dzieje, tzn. zaczynają pewne obwody wysiadać i to w niebezpiecznym tempie. 

      W tyg. oczywiście pojawiał się 172. Kiedyś przylazł w koszulce i mózg od razu to odebrał - teraz go możesz napierdalać. No i tak też się stało. Zawsze gorzej jest jak wejdzie na stację w klacie i tak ma odejść. Większość lata biega właśnie w klacie, jako jeden z nielicznych mięśniaków biegających w klatach.

W pt. pojechałem z żoną od 972 na badania do Katowic Kostuchny niedaleko dw. kolejowego (dawnego) taka sama nazwa. Jak ona poszła do lekarza, to od razu polazłem na dworzec i stację. Tam remont. Sam budynek zamurowany cegłami, by do niego nikt nie wszedł. Z dawnej stacji wielotorowej robi się obecnie stację z jednym torem głównym zasadniczym i trzema głównymi dodatkowymi. Z racji tego, wymontowane i leżące na torowiskach dawnych czterech torów głównych dodatkowych, które już nigdy nie będą działały, były rozjazdy pojedyncze i dwa pełne angliki. Zastanawiałem się jadąc tam, czy zabrać aparat i nie zabrałem, a szkoda, co stwierdziłem na miejscu. Co do rozjazdów, to od razu przyszła mi do gowy kopalnia i układ, który ratowałem. Otóż, mogłem złomiarzom dać brać te szyny, a czas poświęcony na ich zabezpieczanie poświęcić na załatwianie dalszych spr. papierkowych, nagłaśnianie sprawy. Teraz z takiej Kostuchny, pewnie jak by to już działało, to nie było by problemu z pozyskaniem, a następnie zorganizowaniem transportu elementów rozjazdów, podkładów itp. Źle to było zorganizowane, ale co zrobić jak do wszystkiego, co kiedyś tam pisałem, od sprzątaczki, do zarządzania całym projektem byłem sam. 

   Chodziłem po torach i oczywiście się relaksowałem, mózg chłonął otoczenie kolejowe. Nieczynne semafory, które już nigdy nie zaświecą i w miarę nowy szyny w torach głównych dodatkowych. Same rozjazdy np. angliki tez nie stare - rocznik 97, więc mało zużyte iglice, dzioby krzyżownic. 

Zdjęcia nie moje, autora widać. To wjazd do K-ce Kostuchny od podg. Tyczy Czułów.

Po tych torach właśnie chodziłem. Już żaden skład towarowy po nich nie pojedzie.

Semafory jeszcze świecą, jak byłem to już wygaszone z przerwanymi obwodami elektrycznymi. O dawnej wielkości stacji niech świadczy wykorzystanie prawie całego alfabetu na semafory. Ostatni z lit. U.

Wjazd od strony stacji Mysłowice Wesoła, przy nastawni wykonawczej. Sama nastawnia pewnie pójdzie do likwidacji, a jej zadania już na rozjazdach przekładanych elektrycznie przejmie nastawnia dysponująca. 

Na koniec jeszcze filmik z neta. Wyjazd do Mysłowic Wesołej, widok z nastawni wykonawczej.

  Na filmiku widać, że niedawno były robione torowiska torów głównych dodatkowych, które dziś zostały już na stałe odcięte od sieci. 

  Tyle na dziś. Narka.

4 komentarze:

  1. Powinieneś wzorem PKP ogłosić godziny zamknięcia poczekalni z przyczyn technicznych i miałbyś wtedy czas na pisanie. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby się tylko tak dało. No niestety wieloletnie przyzwyczajenia pozostają, a zamknięcie poczekalni czasem się zdarza, jak zostanie ona odcięta od impulsów. Tzn. wyłączony dzwonek pod wjazdowym i wyłączona łączność telefoniczna.

      Usuń
  2. Cuzy ja dobruze rozumiem, remont infrastruktury, by to..``wygasic`` czyli aby ten co ma zarobic zarobil ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Często stacje zmniejsza się, przy okazji króliki od królików zarobią lub całkowicie likwiduje. Następnie, bo przy 4-ch kolejnych stacjach zlikwidowanych zmniejsza się przepustowość, pojawia się stękanie, że jest ona właśnie mała i ponownie odbudowuje się stacje (mijanki), za które wcześniej wzięto kasę, by je zaorać. Oczywiście tym razem obwieszczając to jako sukces:
      PLK: W ciągu dwóch lat wybudowaliśmy 12 mijanek na sieci kolejowej
      Do kilkunastu mijanek, wybudowanych w ostatnich dwóch latach, jeszcze w tym roku dołączą kolejne. Mijanki zapewniają lepsze możliwości konstruowania rozkładu jazdy.
      – By zwiększyć możliwości kolei dla podróżnych oraz dla przewozu towarów uruchamiamy mijanki. Na jednotorowych trasach takie rozwiązania pozwalają realizować potrzeby podróżnych oraz przewoźników towarowych. Inwestycje zwiększają również dostępność kolei, gdyż przebudowywane i budowane perony są znacznie lepiej dostosowane do współczesnych potrzeb wszystkich pasażerów – powiedział Ireneusz Merchel, prezes Zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych.

      Oczywiście trzeba dodać, czego już Prezes nie powiedział, że wcześniej je zlikwidowali. Bo jak zarobić jak coś istnieje. Zaorać, wziąć kasę, wybudować na nowo, wziąć kasę.

      Cały artykuł: https://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/plk-zwiekszaja-mozliwosci-kolei-dzieki-budowie-mijanek-97820.html

      Usuń