Po tym ściągnięciu gipsu, to nie umiem się odrobić takie zaległości są we wszystkim, a nadto jeszcze czasem mi się tak chce, że bardziej mi się nie chce.
Rozpoczęliśmy rehabilitację nogi. Akurat zbiegło to się z okresem, kiedy ona się już trochę rozchodziła i teraz można ją już gimnastykować. Na rehabilitacji nic się nie zmieniło. Pacjenci się, o ile mają takie możliwości, reahabilitują sami, tzn. urządzeniami se sami jeżdżą po ciele przez galaretkę, sami ćwiczą, w zasadzie bez nadzoru, w sensie by któraś z pań fizjoterapeutek się temu przyglądała i korygowała błędy, sami się podłączają, odłączają, tylko nasuwa się pytanie - w takim razie czemu oni chcą podwyżek, skoro ich praca to taka minimalistyczna jest. Jeden dziadek pytał się zaciekawiony, jaka jest różnica między tymi prądami, która one je jemu nastawia. Odp.: "ten drugi prąd jest głębszy". Nie, no nawet mnie, który jako takie ma pojęcie o elektryczności ta odpowiedź nic nie dała. Czy w takim razie ona w ogóle wie co robi? Tzn. jakie są zakresy napięcia i natężenia, jakie można przesłać pacjentowi, jak organizm reaguje na podłączenie dla takich wartości, a jak na inne wartości, co dzieje się z tkankami między elektrodami? Podejrzewam, że jakby zadać szczegółowe pytanie, to z drugiej strony nastąpiła by lekka konsternacja. Miejmy nadzieję, że po tych elektrowstrząsach mój mózg będzie jeszcze w porządku.
Wracając jeszcze do objazdu komunikacją miejską to z tram. jakim jechałem wysiadała matka z dwiema córkami. Matka ok. 30-tu paru lat, ładna z twarzy zadbana. Córki z twarzy..., tragedia. Od razu pomyślałem - ale musiała trafić na paszteta.
W Dąbrowie Górniczej Tworzeniu Dworcu PKP wsiadłem do autobusu za tramwaj. Jechałem sam 3 przystanki. W sumie mogłem wysiąść na przystanku Dąbrowa Górnicza Gołonóg Podstacja (tak, tak, to nazwy przystanków), ale nie wiedziałem czy tam z pętli tram zabierają ludzi, to pojechałem jeden dalej. Jadąc widziałem extra krzywe tory przy pętli i jeszcze jakieś 200 m za nią, to od razu zrobiło mi się szkoda, że po takich krzywych torach nie pojadę. Już na następnym przystanku było nowo oddane do użytku torowisko. Szkoda, bo za rok pewnie ten odcinek też wyremontują. Po tym nowym torowisku przyszło mi jechać, i b. dobrze, starą klasyczną, jeszcze bez remontu 105-ką 530-540. Skład jeszcze z plastikowymi, oryginalnymi siedzeniami, wbrew pozorom dość wygodnymi w porównaniu do nowych ładniej wyglądających.
Zastanawiałem się, czemu, ze względu na zmiany demograficzne i lokalizacyjne miejsc pracy, przy okazji tych remontów nie zmieni się układu torowego. Przecież jeszcze 5 lat i na niektórych odcinkach to będą pojedynczy ludzie jeździć, a całe te remonty będą nic nie warte, nadto przy tych wolnych RJ, to katastrofa w obliczu kilku lat jest jakby nieunikniona. Oczywiście centra miast, jak np. Katowice, dadzą se radę, bo wstrzymają ruch w centrum, zlikwidują jeszcze więcej miejsc, parkingowych na rzecz deptaków, innych budynków, za które biorą koperty i łapówy, miast zbudować w jednej lokalizacji w centrum 5 piętrowy, z 2-ma pietrami podziemnymi parking na 500 samochodów, ale kto by tam o takich pierdołach myślał. Natomiast reszta miast musi się liczyć z zmianą głównych kierunków przemieszczania się ludzi i z wyludnianiem się starych, dotychczasowych cetrów miast. Widać to już choćby na głównej ulicy Ch-wa, przez którą w czasie objazdu przejechałem. Około naście lokali do wynajęcia, co kiedyś tam było nie do pomyślenia. Nad lokalami dość sporo pustostanów. Dwie kamienice całe wyłapałem puste. Degradacja tego miejsca w przeciągu kilku lat najprawdopodobniej nastąpi. I po cóż wtedy tam tyle jeżdżących tramwai?
A te remonty to tak widzę na siłę by wydać kasę, tak jak w kopalni, w których chciałem uratować układ torowy z nastawniami. Liczyło się tylko wydatkowanie kasy i w mieście to samo. Nie wiem po co ta tłuszcza chodzi jeszcze na wybory. Że też dają se wciskać te kity od nich.
Kończę, bo się późno robi. Jeszcze zdj. kolejowe:
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz