piątek, 22 listopada 2019

Piątek #1618

   Wczoraj rano obudził mnie chopek, odkurzający chodniki, jakoś po 06:00. No pojebało go? Kto go w ogóle zamówił na taką godzinę? Jak w Dniu Świra ze ścinaniem trawy rano. Dokładnie tak samo. Po jakimś czasie słyszałem jak się z ową dmuchawą oddalał. Pomyślałem - zasnę jeszcze. Jakieś 4 min i zaś z tą dmuchawą zaczął się zbliżać do bloku. Nosz qrwa. Po chyba 10 min przestał. Znowu - może teraz jeszcze zasnę. Nic z tego. Po nim, jakiś gupi chuj zaczął łopatą to nagarniać, jakby nie wymyślono mioteł w XXI wieku. Uderzał tą łopatą w chodnik, po czym ciągnął ją po nim z charakterystycznym dźwiękiem. Co raz bardziej wyobrażałem sobie, że dalsze zaśnięcie będzie już niemożliwe. Po jakiś nastu minutach się uspokoiło. Zaś dałem sobie ileś tam minut na zaśnięcie, ale wtem po jakiś ok. 10 min dzwonek z pod wjazdowego. Nosz qrwa...
   Pod wjazdem 172. Miał szczęście, on albo ja, bowiem bezdomnego nie było jeszcze na stacji. Po krótkim czasie podłączania przez niego powerbanków i telefonów zabrałem się do rozrządu. Położyłem go na pufy i zasiadłem. Spank na klatę poleciał, trochę na brzuch, ale, ponieważ wcześniej opróżniłem zbiorniki, jak te gupie chuje te liście atakowali pod oknami, to były problemy. Mimo jego spinania klaty, o czym pamięta i b. dobrze, tak jakoś nie szło. Oczywiście jego zajebisty wygląd robił swoje ale jednak trochę brakowało czegoś. W końcu przyszło mi do gowy, że skorzystam z czegoś nowego. Leżał na pufie tak, że gowa zwisała mu do tyłu. Zawsze tak robię, bo barki są wtedy uwydatnione, szyja umięśniona jest naprężona, klata lekko podniesiona (kiedyś jego zdjęcie na blog dałem w takiej pozycji). Otóż wpadłem na pomysł, że mam czerwoną szarfę i nią mogę mu przeciągnąć po szyi, a odważnikiem ze sztangi trochę ją do podłogi dociążyć. Tak też zrobiłem. Głowa mu na stałe trochę się odgięła do tyłu, klata jeszcze wyżej podniosła, ale nadal potrafił przy spanku napinać mięśnie brzucha i klaty, co mnie bardzo ruszało. Oczywiście szarfa było lekko przyłożona, jakby potrzebował, to bez problemu by ją wyciągnął spod odważnika, bo odważnik 3,5 kg., a ona wsunięta pod niego. No pozycja rewelacyjna, pewnie jeszcze spróbuję kiedyś. Jednak nadal czegoś mi brakowało, w sumie to wiedziałem czego. Tak mocniej go walnąć. Ale by to nie było na klatę, to postanowiłem to na plecach zrobić. Pamiętam, jak zawsze 975 mi mówił, że na klatę to średnio, bo klata wrażliwa, ale na plecy to mogę napierdalać, bo one wytrzymałe. Zresztą jak 975 mi to kiedyś powiedział, to okresowo to wykorzystywałem. On sam mnie czasem drażnił, by go mocniej pomęczyć. Mnie to pasowało, bo jak tu takiego mięśniaka nie dojechać.
   I na tym zdjęciu widać, choć może nie do końca, tą jego umięśnioną szyję, co jak mu kiedyś powiedziałem, to zrobił kwadratowe oczy. Ale można zauważyć to, co pisałem kiedyś. Mięśniaki z tyłu mają płaską szyję, z widocznymi kośćmi kręgosłupa. Jak ktoś ma taką szyję z tyłu to 80% jest to mięśniak. Przetestowane w wiosce, w miastach, w których się pojawiam też. Na jesieni, czy w zimie jak widzę u kogoś szyję i ona jest z tyłu okrągła, tak że zakrywa kości kręgosłupa, to to mięśniak nie jest, nawet jeżeli ma fajną figurę to za kilka lat się mu pogorszy wygląd. A ręka..., nawet dziś jak na nią patrzę i przypomnę sobie, że miałem ją tyle razy w moich dłoniach...
  Kiedyś była taka sytuacja, że leżał na plecach, a ręce miał przywiązane do kaloryfera. Zająłem się jego klatą, brzuchem, bicepsami, na dłonie nie patrzałem. Jakoś przy wiązaniu popełniłem błąd i węzły źle zakończyłem, to też zrobiły się zaciskowe. Jak on próbował ręce podciągnąć, bo "trochę" go męczyłem, to ciągnął je do siebie, a tam węzły się zaciągały. Dopiero po jakimś czasie zauważyłem jego sine ręce. Od razu zacząłem go rozwiązywać i w czasie kiedy to robiłem mówiłem do niego:
- gupku, czemu mi nic nie mówisz? Nie zauważyłem tego.
  Na co on:
- wytrzymałbym.
  Te mięśniaki... Tyle razy wszystkim tłumaczyłem, że mają gadać co jest nie tak, a nie wytrzymywać wszystko co robię. To ma być w jakimś tam stopniu obopólnie dobre.
    Pamiętając to co mówił 975, zaproponowałem 172 zmianę, Ustawił się na czworakach i ponownie siadłem na nim. Tym razem mogłem mocniej robić spank. Górna część pleców powyżej łopatek zaczęła się trochę robić czerwona. Do rąk nabiegła krew, żyły w tej pozycji wyszły i przedramienia rozwalały swoim wyglądem, zresztą bicepsy też. Tak chlastając go po plecach zauważyłem, jak po jakimś czasie zaczął reagować. Świetnie się na to patrzało, jak po kolejnym klapsie spinały mu się mięśnie pleców, trochę się wyginał w zależności w którą część się walnęło.
   Właśnie tego brakuje na porniolach, co pisałem kiedyś. Albo reżyser się do tego nieudolnie zabiera, albo aktor, grający aktywa, nie wie co ma robić, albo jest to jeszcze źle kamerowane, co tez jest bardzo częstym mankamentem, albo nie odpowiednio jest dobrany aktor pasyw. Czasem, paradoksalnie, lepiej wypadają tu porniole kręcone przez samych aktywów na spotkaniach z pasywami, a przynajmniej takie to robi wrażenie, że nikt ich nie reżyseruje. Ciekawe jakby to z zewnątrz wypadło, jakbym nagrał siebie ze 172? Przed kamerą to bym go musiał mocniej łoić, by kamerą uchwyciła jego ruchy i zmiany na ciele. Wiadomo - oko lepiej odbiera drobiazgi, niż kamera ukazuje to na monitorze.
  Dzięki znajomościom, wczoraj po raz kolejny ostrzyżono mnie za darmo. Wioska jest jednak fajna. Będę się musiał czymś odwdzięczyć. 
  Pora to już wysłać, bo inne zajęcia czekają, w tym wyjście do weterynarza, tym razem plan jest by z trzema szczurami tam iść, a na pewno z dwoma szczurzycami po zabiegach.
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz