sobota, 9 listopada 2019

Sobota #1612

  Od czasu jak na jaw wyszły postanowienia spisku żarówkowego, nadto pojawiły się nowe źródła światła, a to zawinięte dotychczasowe świetlówki, a to halogeny, a to obecnie ledy, to odnoszę wrażenie, że spisek żarówkowy przestał działać. Żarówki, które kiedyś dość często się paliły, wszak były wykonane na 1000h świecenia, obecnie świecą i świecą, i świecą... i nie pamiętam kiedy je ostatnio wymieniałem. Nie mogło to być tak do razu, tylko tyle energii (w sensie produkcji), tyle materiału, tyle paliwa na transport i innych pierdół zostało wypierdolonych w kosmos tylko dla zysku kilkunastu facetów. Żyjemy w żałosnym otoczeniu. Teraz, podobnie jak z żarówkami, jest z lodówkami, pralkami, samochodami. Czyli przenieśliśmy spisek żarówkowy, na bardziej kosztowne sprzęty, a że i w tej dziedzinie się da, to widać najlepiej u tych, którzy wpadli w cykliczną wymianę sprzętu.
   Na szczęście u nas na st. mac. działają jeszcze sprzęty ponad 30 letnie. Polar PS 663 BIO, lodówka Мінск 16, odkurzacz Predom jakiś tam, taki podłużny prostokątny i inne sprzęty i dopóki to będzie działało, niezależnie od wyglądu, bo my nie blondynka, że z powodu jakiejś tam rdzy zaraz będziemy wywalać, to będą tu działały dożywotnio (ich dożywotnio).

  Mięśniaki-głuptaki to nigdy się nie ogarną. 172 zwolnił się z roboty na 3 dni przed wypłatą. Teraz stęka szefowi, u którego robił na lewca, by mu dał wypłatę. Dziś jak był rano, to mówiłem mu, że takie rzeczy to się robi po wypłacie, a nie przed. Ale, jak to mięśniaki głuptaki, spotkał się z szefem i (powiedzmy) potrząsnął nim i wypłata ma się znaleźć. Nieprawdaż, że fajny sposób rozwiązywania problemów...

  Braki w ludziach w przeróżnych zawodach mają swoje plusy. Otóż w zamiataczach ulic i zamiataczach liści w parkach również są braki. W tym roku po raz pierwszy lokalny wioskowy park nie został pozamiatany z liści. Robaczki i drzewa się cieszą, bo na wiosnę nawóz gotowy jak nic. A tak co roku ziemia była wyjałowiona z braku naturalnego nawozu, jakim co roku są spadające, a następnie przez zimę i wiosnę, gnijące liście. W końcu ekologiczne działania będą się działy bez ingerencji człowieka. Co do ekologii, to jeszcze wrócę do tematu, bo mam zaległe przemyślenia.

  W pn. 979 chce jechać do Wisły, chyba się z nim przejadę. Po ostatniej wizycie w Wiśle (15-go sierpnia) mam przyjemne doznania, choć teraz będzie znacznie zimniej.  Po rozstaniu z niby laską, widzę, że jeszcze bardziej nie umie wysiedzieć w domu, zresztą mu się nie dziwię, podobnie miałem po rozejściu się z 800, tak że daję mu jeszcze jakieś 2-3 tyg. na dojście do siebie. Dziś zawiozłem go do miasta na jakiś tam koncert. Pozostało mu to po byciu z niby laską, która ciągle i nieustająco jeździła na koncerty.

   Ależ się ta notka oddala. Wpierw w tytule był czwartek, następnie piątek, teraz już wpisałem sobota. Był 172. Ostatnio tzn. dwa dni temu robiliśmy to w piwnicy, bowiem na grupie B był bezdomny, to wiadomo, trza robić tam gdzie nikogo nie ma i nikt nie słyszy. Choć 172 nie krzyczy, nie stęka, w zasadzie to mało co wydaje z siebie jakieś odgłosy, ale to podobnie jak kiedyś opisywałem ruskiego porniola, gdzie takiego wioskowego lub miastowego mięśniaka-skurwiela męczyli, a on, jak te wioskowe mięśniaki, brał to (jak to mówią) na klatę. Podobnie ze 172. Już mu kiedyś nawet mówiłem, by trochę wydawał z siebie odgłosy, może to przyśpieszy dojście, bo czasem, jak np. dziś, po wszystkim jest mi go szkoda, o czym mu oczywiście powiedziałem. Ale pewne rzeczy pamięta, np. spina klatę jak siedzę na nim, bo zapamiętał, że jak napnie mięśnie brzucha, klaty, baki, to mózg dostaje wariacji. Nie wiem czemu to tyle dziś trwało, ale chyba włącza mi się love.  Chciałbym se obok niego poleżeć, pogłaskać go, nacieszyć się jego wystającymi żyłami, zrobić mu masaż pleców, masaż tych wystających żył na bicepsie, na przedramieniach, a tu on przychodzi - bo ja na chwilę, bo laska coś tam, coś tam, i nie chce by to było podejrzane, że tu tyle siedzi. No spox. Tylko następnie ja działam pod presją czasu, a tego mój mózg nie lubi, co wielokrotnie okazywał niezależnie od mięśniaka. Czy to był 975, czy 977, czy 972, czy inni. Po za tym, co tak myślę, czasem te blokady są powiązane, paradoksalnie, z jego wyglądem. Też to pisałem. Jego zajebisty wygląd mnie zaczyna powalać na kolana. Następnie mózg myśli - jak to możliwe, że mam pod sobą takiego mięśniaka? Się zając trawieniem jego mięśni, to myśli nad tym, czemu on jeszcze przychodzi? Te dwa dni temu, mimo iż miałem przerwę dwa dni w opróżnianiu zbiorników, jemu stanął szybciej ode mnie. To też czasami jest fajne. W sumie to ja pod wpływem jego wyglądu powinienem mieć szybciej wzwód, a tu czasem takie niespodzianki (oczywiście miłe).
   Dziś, nim doszedłem, przerobiliśmy trzy pozycje. Dopiero przy trzeciej poszło. Normalnie to przy pierwszej się udaje. On, jak zwykle, nie stękał, nie kwękał.
  Już po mam zawsze wyrzuty sumienia, o czym mu mówię, ale w prostszy sposób, bo pewnie sformułowania "wyrzuty sumienia" by nie zrozumiał, to mu mówię, że mi głupio, że tyle go męczyłem i tyle to trwało. Mam jakieś swoje wytłumaczenia, czemu to tak wygląda, tzn. że oddają się w moje ręce i nie stękają i kwękają, i kiedyś o tym pisałem. Najbardziej drażnił mnie kiedyś 975. Ten to oficjalnie leżąc pode mną prowokował mnie czasami, bym go bardziej męczył. Mnie się podobało, bo oznaczało otwartą na oścież furtkę, przez którą się ładowałem prawie na maxa.
   Dziś miast zdj. kolejowego zdj. 975, o którym było na samym końcu.
  Miał być koniec, ale jeszcze o szczurzycach. Wreszcie wczoraj złapałem szczurzycę z naroślą i poszedłem z nią w wiadrze do weterynarza. Łapanie trwało 45 min, bowiem oprócz oswojonej żyrafki pozostałe są pół dzikie. U weterynarza, bowiem była 14:00, to taka godz. gdzie jest względnie pusto, oględziny jej zrobiliśmy w poczekalni, bo pomieszczenie kwadratowe, bez zakamarków i jakby zwiała to było by ją łatwiej złapać. Weterynarz zabrał grube rękawice, ale obeszło się bez. Nawet udało mi się ją podnieść na niedużą wysokość w wiadrze, na tyle, by on ją mógł pomacać, co to i co z tym można zrobić. Mam ją dotransportować we wtorek rano na zabieg.  
 I notkę pcham wcześniej, bo później nie wiem jak będzie wyglądała sytuacja ruchowa na st. mac. Tyle, tymczas.

4 komentarze:

  1. Fajnie się czyta ��
    Mógłbyś bardziej szczegółowo opisywać to co robisz z mięśniakami.... Byłoby zajebiscie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i tu pojawia się pewien szkopuł, bowiem mieszkam w tej wiosce, a to zasadniczo są moi koledzy. Z racji tego, iż kiedyś ten blog może wypłynąć to szczegóły mogą mieć daleko idące konsekwencje, których nawet nie mogę sobie wyobrazić.
      Teoretycznie mógłbym to kiedyś opisać, ale musiałbym to usunąć po jakimś czasie, ze względu na możliwe następstwa.

      Usuń
    2. Nawet ta wersja z usunięciem postu po jakimś czasie byłaby mega spoko. Jestem bardzo ciekawy co z nimi robisz...

      Usuń
    3. Dobrze, będę pamiętał, jak mnie natchnie to coś tam opiszę.

      Usuń