EDYTOWANO
Zlewałem ostatnio wino z 979 i jakoś mało go wyszło. Nie analizowałem jeszcze błędów jakie zostały popełnione, ale będę się musiał za to zabrać. Jakościowo też może być gorzej. Nie włożyłem w jego produkcję "serca" i to chyba wychodzi. Było robione szybko, bez przygotowania i tak trochę z przymusu. Wyjdzie paradoks, że przy roku, który obfitował w owoce wyjdzie dupiate wino.
Był ostatnio tez 972. Przylazł po cysternę z obiegu, ponieważ w rodzinie u niego panuje dziwna rozdzielność majątkowa. Ona gotuje i owszem, ale tylko dla siebie, ewentualnie dla małych skurwieli jak są, ale dla niego już nie. On musi się stołować sam, więc kupuje żarcie w słoikach i to wdupia. W ogóle to odbyła się sprawa w sądzie i, sam nie wiem dlaczego, ale może tu wsadziło łapy państwo, małe skurwiele, te dwa najstarsze mają wrócić do domu. Piszę, że państwo wsadziło łapy, bowiem w budżecie ciągle brakuje kasy, a pingwiny na małych skurwieli, co pisałem już kiedyś, dostają 3 klocki (jakieś 3150 w/g tego co podał 972) miesięcznie. Czyli jak, z powodu wytycznych państwa, sądy zwolnią np. w skali kraju 100 małych skurwieli to miesięcznie 300.000 tysi zaoszczędzone. No jest o co walczyć. W sumie w rodzinie nic się nie zmieniło od czasu jak ich odebrali, a tu nagle taka zmiana postanowienia sądu. Czyżby sąd stwierdził, że rodzicie nagle zmądrzeli i są po wyższych studiach? Poczekamy na uzasadnienie wyroku, zresztą kiedyś się tam przejadę, to przeczytam pisma, będę wiyncyj wiedział.
Przyjdzie ciężki okres dla rodziców i małych skurwieli. Oni teraz są na minusie, mimo tego, że oboje pracują, a co dopiero jak do domu wbiją dwa małe żarłacze? Oczami wyobraźni widzę, że szkół nie skończą, a zacznie się wyścig za kasą, ale nie uprzedzajmy tego co być może.
Notka zaś taka na szybko, bo zara muszę (nie muszę, ale co zrobić, jak se wziąłem takiego przybranego syna) iść do 979 pomóc mu w malowaniu mieszkania od matki, w którym mieszka on, a matka mieszka w jego mieszkaniu. Ma to się zmienić do zimy i matka ma wrócić na swoje, a on z niby laską na swoje. Ostatnio nie dzieje się między nimi za dobrze, ale to taki okres. Nadto dochodzi odwieczny aspekt finansowy, bo teraz na prawie 5 miesięcznym L4 kasy mniej, a wydatki jeszcze większe, bo jakby nieustająca imprezka wymaga większych nakładów.
We wczorajszym obiegu z cysternami głowa to mi się ciągle kręciła na lewo i na prawo. Nawet tak szybko nie jechałem, ale podziwiałem mięśniaków w drodze. Dziś wiem czemu tak mózg działał. To był ostatni tak ciepły dzień. Dziś już tylko 15C, a idzie dalsze ochłodzenie, więc mózg chciał się jeszcze napatrzeć na to co było do obejrzenia. Pisałem to wielokrotnie, że wioska tym góruje nad miastami, że tu jest na czym oko zawiesić. Tu nie ma jak w mieście przewalających się po chodnikach morświnów, wielorybów i bezkształtnych kloców. Tu mięśniaki naturale, wyrzeźbione pracą, genetyką przekazywaną z pokolenia na pokolenie i na razie nie zaburzonym tym przekazem.
Tyle, bo 979 za chwile zacznie ujadać, gdzie jestem? To narka.
Szkoda że dół foty objebales co nie zmienia faktu iż tablet mam zalany. ..
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo w tym ujęciu to dołu nie było. Przynajmniej jeden szczery. Pozdrawiam.
Usuńszkoda......
Usuń