czwartek, 27 października 2022

Czwartek #1942

     Niedziela to kolejny wyjaz do do Nysy, do 172. Wyjeżdżam ok. 4h wcześniej, biorąc pod uwagę poprawkę na jakieś incydenty na drodze. Jest to wszak ok. 15o km w jedną stronę. Mam szczęście, bowiem co jeżdżę to w stosunkowo ładnej pogodzie, bezdeszczowej, a wręcz słonecznej. Tak było i tym razem. Samo widzenie przesunięte z 12:00 na 14:00, to mogłem się wyspać. Na drogach w miarę pusto. Jechałem tam w porze obiadowej, to i przemieszczanie się ludzi jest mniejsze. W Kędzierzynie K. normalnie jadę przez centrum, tym razem jakiś bieg i imprezy sportowe, to obwodnicą. Po za tym bez jakiś utrudnień. Na msc. byłem o 13:34 więc tak w normie. Byłem na styk, bo wcześniej postanowiłem pochodzić po stacji Głubczyce. Mała stacyjka, ale już z semaforami świetlnymi, co zdjęło z niej urok starej stacji. Posiada jeszcze tory główne dodatkowe, ale już nieczynne, a boczne nieczynne od dłuższego czasu. Zdjęć nie robiłem, jakoś nie widziałem nic szczególnego.
   Na msc. w Nysie służba więzienna wpuszczała wcześniej i jak podszedłem pod bramę ok. 13:45 to ci co byli przede mną znajdowali się już w środku. Na 14:00 mało osób było. Tylko 6 stolików zajętych, a więc nawet nie połowa. Widać najlepszą godziną jest 12:00. 
   172 nie załapał się do pracy, choć do castingu się zakwalifikował. Pozostaje mu nauka w szkole. To i tak dobre, bo od pn. do pt. wyjścia z celi na naukę powodują, że nie siedzi w niej cały czas. Wygląda nadal dobrze, choć nie ćwiczy obecnie z powodów zdrowotnych. Te stawy i przeziębienie niedawne. Jest progres, bo więzienie zaczęło grzać. Akurat nd. ciepła, jak na tę porę roku bardzo ciepła - ok. 20C, to rury c.o. były zimne, ale nocami puszczają letnią wodę. W więzieniu w Nysie będzie stawiany nowy blok, bo jednocześnie zostanie zlikwidowany oddział więzienia w Prudniku. 
  
    Wiem zapuszczam się w pisaniu co raz bardziej. Zajęć, takich drobnych, załatwiania przeróżnych spraw, często nie moich, zajmujących trochę czasu jest pierdylion. Co z jakiś się wyzwolę, to następne się kolejkują. Nadto czeka mnie powrót na rynek pracy i jeżdżenie na rozmowy już się zaczęło. Papierki, papierki, papierki przyprawiają o zawrót głowy, a co jakiś papierek to wyceniony średnio na stówkę (100zł to wyjściowa). Ale nas doją. 
   Na to wszystko czasem nakłada się niechęć pisania. Po całym dniu często jestem padnięty. Co już kiedyś pisałem wolałbym kopać rów np. 100 m i tyle i iść do dom, a nie tu coś, tam coś, tam jeszcze coś, a jeszcze do tego naciskają, jak 172, czy już załatwione. To nic, że się sam sobą nie potrafił zająć, przeto trafił do Nysy, ale do mnie co jakiś czas, czy załatwione, czy już, czy będę itp. Rozumiem, że inni go olali szerokim strumieniem, ale też zaczynam mieć dość i nie wiem czy w listopadzie nie będzie jeden z końcowych wyjazdów. 
   Tyle, bo zaś tego nie wypchnę. 
   Zdjęcie. 
Nieprawdaż, że niektóre, stare odcinki dróg mamy piękne.
   Starodrzew na trasie nr 40. Specjalnie stanąłem by uchwycić w kadrze i czekałem ileś by było bez samochodów. Ile razy jadę tym odcinkiem to mi się robi przyjemnie. Drzewa się uratowały, bo ktoś mądrze posadził je za rowami odwadniającymi, a więc z dala od jezdni. Jakby stały blisko, bo już dawno miały by bliskie spotkanie z piłą mechaniczną. 
   Narka.

2 komentarze:

  1. Sześć wpisów w miesiącu to nie jest jeszcze tak tragicznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu mnie wciepuje jako anonima, trudno.
      Na początku to codziennie był wpis, ale jak to bywa, po latach staram się utrzymać min. jeden w tygodniu, choć czasem jest lepiej.

      Usuń