sobota, 9 lipca 2022

Sobota #1915

     Jest nacisk teraz na zdrowe życie. Ja w części to rozumiem, w części nie. Otóż dziecko grubasów ma geny grubasów. Wiele by musiało zrobić, by być mięśniakiem jak np. 975, 172, 222 czy inni, jeżeli w ogóle by mu to wyszło. To w zasadzie jest niezaprzeczalne i czasem niemożliwe. Teraz na ile zdrowy tryb życia takiego dziecka od grubasów mu przedłuży życie? O 5 lat, o 10 lat (to chyba góra) i co dalej? No w podziemne M1. 
   I teraz na ile możemy sobie przedłużyć życie stosując się do jakiś zdrowych zaleceń bytowych, a na ile one niewiele zmienią?
   Niezręcznie, ale przykład szczurów u mnie na st. mac. Stworzyłem im tu warunki takie, że te za murami mogłyby tylko zazdrościć, zresztą kiedyś się tu nawet dobijały, co opisałem w blogu. Wyżywienie, warunki bytowe etc. I co? I tak pozdychały w okolicach 3 lat, choć czytałem że szczury mogą dociągnąć do 5 lat. Ile im to przedłużyło życia? Tydzień, kilka tygodni, pół roku (chyba - nie) i tyle. Niezależnie od tego jak funkcjonowały poszły w glebę w jakimś tam wieku.
   I teraz co z nami. Na ile ta cała otoczka nam wydłuży czas życia? Ile środków wydamy na to, by pociągnąć te kilka m-cy dłużej. Czy jest to adekwatne do czasu jaki dłużej żyjemy? Zupełnie inną kwestią jest jak ktoś sam sobie świadomie ujmuje z długości życia, swoimi działaniami. Każdego da się zniszczyć, każdy może się sam wykończyć. 
   Do czego zmierzam. Czy to nie jest tak, że znowu chce sie od nas wyciągnąć kolejną kasę na rzecz iluzorycznego dłuższego życia? Ile faktycznie dłużej pociągniemy wpierdalajać np. 10% swoich wszystkich dochodów przez np. 30 lat pracy. Czy dociągniemy do 120 lat? Czy zajmując się mega sportem wyczynowym, pociągniemy te 120 lat? 
   I tu przychodzi odpowiedź - nie wiadomo, ale dla wszystkich wysysaczy kasy na kolejnych etapach każda wydana złotówka warta jest tego (iluzorycznego) dłuższego trwania życia.
  Czy aby na pewno? Czy ktoś chce świadomie ciągnąć np. jeszcze 10 lat będąc na wózku inwalidzkim, kiedy przez 55 lat życia był w pełni sprawny? Chyba nie i sam siebie nie widzę w takim położeniu. 
  Tak mnie naszło, bo kiedyś było - pijcie wiyncyj zwykłej wody. Później było źródlanej, mineralizowanej i na butelkach pojawiły się stosowne etykiety. Następnie już nie zwykła woda, bo ta ponoć przelatuje przez nas i nic z tego nie ma, więc obecnie powinny to być napoje izotoniczne. 
  Można je samemu przygotować w domu lub kupić i pewnie spora część je kupuje poprzestając na tym fakcie, nie sprawdzając dokładnie składu na etykiecie, często przepłacając kilkukrotnie za to co jest w środku.
  No ok. Rozwija sie nasza wiedza, ale za tym idzie skok cenowy wszak izotoniki są droższe od wody butelkowanej, czy tej (uzdatnianej) kranowej. No i na koniec o ile przedłużymy sobie życie nie pijąc zwyklej wody, a izotoniki i ile na to wydamy kasy. 
  Mówi się, że na zdrowiu nie warto oszczędzać, ale jak przypomnę sobie 824 i jego dietę, to ile w tym działały jego geny, a ile stosowanie się do jakiejś (jeżeli ją w ogóle miał, dostosowaną do cukrzycy) diety. Nie wspomnę o zeżeraniu ostatnio przez niego spleśniałych produktów, które mnie, jak czasem trochę świadomie je zeżarłem z nim doprowadzały w szybkim czasie na muszlę. 
  Zdjęcia. 

Wygląda niepozornie, trochę jak 975. 

Bez golfika robi się bardzo ciekawie. 

I jest całkiem sympatycznie już bez ubioru. Umięśnienie jak najbardziej ok. 
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz