niedziela, 31 grudnia 2017

Niedziela #1295

   Niektóre mięśniaki, które uważają się za mięśniaki-skurwiele, nawet nie wiedzą jakie konsekwencje mogą być z ich wypowiadanych słów. Otóż kiedyś 371 z, powiedzmy, niedomówienia z nadinterpretacji, ściął się ze 172. Doszło do lekkiego rękoczynu już na terenie stacji, a zasada jest, że w stacji spraw się nie wyjaśnia, to też po moim pojawieniu się akcja się zakończyła. Ta drzazga tkwi w obu do dziś i przy każdej okazji okazują to sobie, jak i innym.
   Wczoraj zrobiła się imprezka. Składów na imprezce było chyba z 9 w tym 371, bo jakby zajmuje grupę C, 979, bo przyjechał jakiś jego kolega z UK i inni. Jako, że przed sylwestrem, to alko się trochę polało, głównie w piwach, a ponieważ jutro (znaczy się dziś) mam wolne, to też sięgnąłem do piw (nwm. czy to na czerwono nie powinno być wpisane).
  Należy tu jeszcze dodać, że oba składy, tzn. 172 i 371 lubują się w tej samej lasce, która też weszła na stację. Rywalizacja, czy powód do zatargów jest więc jeszcze jeden, oprócz tego spięcia, które nastąpiło jakieś pół roku temu, jak nie więcej (sam już nie pamiętam).
  I dziś, było już po północy, kiedy obie drużyny trakcyjne (172 i 371) miały już trochę % we krwi, to nastąpiło spięcie. Zaczął 371 od głośnego ujadania, czemu 172 z kolegą wpuściłam na grupę B. Na grupie B 371 i kolega to słyszeli. W drodze do semafora wyjazdowego usiłowali wyjaśnić z 371 czemu nadal się tak do nich odnosi. Tu, muszę przyznać, mieli rację, bowiem na chuj 371 się unosił czemu ich wpuściłem? Co go to właściwie jebie i czemu chce mnie prostować w pewnych sprawach? W tym ujadaniu 172, jako rasowy skurwiel rozebrał się do klaty i prawie by się tu trzaskali, ale jest zasada, że na stacji się takich spraw, czy innych, nie wyjaśnia. Robi się to po za torami stacyjnymi, to też 172 "zapraszał" 371 po za stację na rozwikłanie (wyjaśnienie po męsku) tej sprawy. W czasie tej dyskusji na stację wszedł 979, jako kolejny rasowy skurwiel. Dyskusja przybrała inny wymiar. 172 poczuł już większy respekt, bo jednak 979, to może sam w sobie jest rasowym skurwielem, ale ma oprócz tego duże zaplecze (nie wiem jak to inaczej nazwać). Choć 979 się do dyskusji nie mieszał (taka zasada rasowych skurwieli, bo jeżeli to ich nie dot. to stoją, czy powinni, z boku i się mogą przyglądać - nie interweniować), bowiem nie znał źródła sprawy, to jednak jego obecność trochę utemperowała spięcie, przynajmniej ze strony 172, który w klacie już się napinał (no widok, co by tu dużo nie pisać - zajebisty).
   W czasie tej dyskusji, w pewnym momencie 371 powiedział, po wcześniejszych zaproszeniach go przez 172 na zewnątrz stacji, żeby przyszedł jutro (w sensie dziś w nd.) o 12:00. Po tym zdaniu trwało to może 10 sek i 172 odszedł ze stacji, potwierdzając u 979 i mnie godzinę ustawki.
  371 nawet nie wie, bo się tu nie urodził, a ni też nie wychowywał wśród skurwieli, co palnął. Za to ja dziś, znowu będę miał jazdę z ustawką o 12:00. Kij z tym, jak wyjdą ze stacji, gorzej jak 172 zacznie targać 371 na zewnątrz stacji na umówioną i potwierdzoną przez 979 i mnie ustawkę.
  W ogóle, po długiej przerwie w tą noc 979 jest w stacji na grupie A, na "swoim" torze. Czuję się jakoś inaczej jak ten skład stoi w stacji, takie opiekuńczo-ojcowskie zachowanie mi się włącza, choć przy skurwielach, to nie bardzo można je okazywać.
  Uspokajając 371 powiedziałem nawet, że jak się nie zamknie to w styczniu tu jest ostatni miesiąc, ale jakoś to na niego szczególnie nie podziałało.
  Dokładnie pamiętam (979 też), że ponad rok temu, zezwoliłem mu na pobyt na stacji na jeden miesiąc, no może z lekkim przedłużeniem. Ile tu już przebywa - wiemy.
  Nadal nie wiem co dziś będę robił wieczorem. 371 chce flachę, bo on jakby ciągle potrzebuje % we krwi, mnie po wczoraj tak średnio, nadto nie wiem jak ta ustawka się zakończy. W zasadzie to dziś zwykły pracujący dzień na stacji. Wczoraj kopalnia, to dziś muszę robić tu.
  Na nastawni mimo wypompowania kolejnych centymetrów wody, nie wszedłem do niej. Uraz po czymś glizdowatym pozostał i pewnie będzie się utrzymywał do niskiego poziomu wody. Nie bym miał jakąś fobię, ale jeżeli tam faktycznie coś urosło w wodzie, to wolę być cały, bo na tym etapie zajęć, a jest ich w chuj, to wszelkie przestoje mogą być już nie odrobione, a zwłaszcza takie poważne jak np. z nogą.
  Niestety znowu nie ma czasu na dalsze opisywanie, bowiem za niedługo mam zawieźć 979 do niby laski, to jeszcze muszę się spakować i przygotować do wyjazdu. Więc w tym roku to już tyle. Następny wpis w 2018. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz