poniedziałek, 16 sierpnia 2021

Poniedziałek #1809

     252 nie brałem na sobotę, bowiem 979 zgłosił, że chce meble przewozić, to nie miałbym co z nim zrobić. Przewożenie mebli z 979 zajęło sobotnie popołudnie, ale przy okazji pogadaliśmy, bo rzadko ostatnio się to odbywa. Z powodu temperatury meble przewoziliśmy w klatach, ale w wiosce to naturalne. 
    Jak przejeżdżaliśmy przez wioskę dwa razy, to jakoś pustawo na niej się zrobiło. Może przy sobocie, ale tak jakoś nienaturalnie. Możliwe, że przy wysokiej temp. część z wiochy pojechała kajś nad wodę. Zapamiętałem wioskę tętniącą życiem, a tu co raz gorzej w niej. Być może młodzi przenoszą się do innych miejsc mieszkać, wioska mało atrakcyjna. 
    Skończyliśmy coś ok. 20:00. Na st. mac. podciepł mnie 979. Zrobiłem se żarcie i siadłem do flachy. Mimo uruchomienia "nowego" telefonu i odcięcia się wreszcie od tekstów, których już co raz mniej trawię, reset i tak jest potrzebny. Tym razem był przesunięty, to też wyglebiłem ok. 22:00 na niezłej fazie. Tradycyjnie też trzasłem 10,5 h spania mimo niezłych wyników w spaniu na st. zwr. W pt. wyglebiłem popo i trochę odespałem. 
    W nd. poszedłem znów do 979, bo potrzebował pomocy, a może po prostu towarzystwa przy przenoszeniu rzeczy w mieszkaniu. Jednak nim się do niego udałem, skontaktował się 303, że chce wpaść. W sobotę telefonicznie przekazał info, że u niego w domu była niezła chaja. 972 był napierdolony, do tego piła z nim jego żona, na to nałożyły się, już nie takie małe, skurwiele i się działo...
    Do tego stopnia, że przyszła tam (w pt. czy to już sob. była, w nocy) jakaś sąsiadka uspokajać atmosferę, bo ich "dyskusje" było słychać na placu. 303 zaś został trochę sam, bo do kola już nie jeździ, chyba definitywnie, w domu jest jak jest i gdzie tu się podziać? Poczekałem na niego, aż wejdzie na st. mac. a dopiero po tym udałem się do 979, zostawiając go przy ulubionej grze, którą podłączyłem mu to TV z laptopa.
    Po tej chaji, 303 się znowu odmieniło i przeszedł w stan, że chce pić i tą resztę robić. Skoro tak, to wracając od 979 wszedłem na st. mac. po butelki na piwo, patrzę a tu w krześle/fotelu komputerowym śpi 303. Nie budziłem go, polazłem po piwa. 
    Po przyjściu postanowiłem go obudzić głaskaniem. Siadłem obok niego i delikatnie go głaskałem po szyi, wygiętej, bowiem głowa opadła mu w stronę klaty. Dość przyjemnie się dotykało tak napiętą szyję. Ręce..., no niestety średnio umięśnione. Granie na kompie i brak aktywności fizycznej robią jednak swoje. Mimo genów, dzięki którym mógłby zajebiście wyglądać, jest jak jest. Trudno mu przekazać, że to jest ten czas, kiedy należy zabrać się za siebie, albo fizycznie, albo umysłowo. No niestety u 303 jest to nijako. A szkoda, bo następnie, co pisałem już, scenariusze są jakby wiadome. 
    Chyba dopiero po 5 min głaskania się obudził, kiedy już piłem pierwsze piwo. Jeszcze trochę później go pogłaskałem po plecach jak grał i to tyle. Wszak przyszedł by trochę odpocząć od domu, niekoniecznie na masaż, więc nie przeginałem. 
    Pojechał do swojej wioski o 21:50, a ja dokończyłem otwarte piwo i krótkie procedury do wyglebienia, bo rano wstawanie, by na ok. 08:00 być na st. zwr. i przeciwdziałać zakupoholizmowi. 
    
    Przebudziłem się ok. 05:40 i już nie zasnąłem dalej. Trochę przeleżałem, ale i tak miałem budzik nastawiony na 06:40. Wylazłem 5 min wcześniej by się nie gonić i poszedłem na autobus. Dojechałem w dobrym momencie, bo 824 już miał gotową listę zakupów, z których została tylko jedna rzecz. Resztę udało się wykreślić, ale jutro już tak dobrze nie będzie. Po kilku dniach hamowania, to i tak się musi zrealizować w jakimś stopniu. 

   I na koniec. W radiowej jedynce, bo 824 się w kuchni na tą stację przestawił, ostatnio słyszałem to nagranie. 
  Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie wiedza nt. stosunku kaczki do naszych. Chyba ktoś w redakcji chciał mu zrobić psikusa. (pięknie wyglądają te żyły na jego szyi)

    Tyle, bo chcę to dziś jeszcze wypchnąć, bo kolejne sprawy czekają do opisania.
    Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz