W piątek umówiłem się z 252 i pojechałem na umówione msc. na innym osiedlu. Byłem planowo, co mi się rzadko zdarza, ale staram się pilnować. On kilka minut później. Rewelacyjnie mi się z nim rozmawiało, jakoś gadając z nim odnoszę wrażenie, że całkiem swojsko i w zasadzie to wchodzimy sobie w słowa by móc coś powiedzieć. Rozmawiałem z nim ok. 40 min. i ustaliliśmy, że jutro tj. w sobotę, pojedzie do mnie na st. mac. bo chciałem wykonać prace na dachu. Umówiliśmy się też na jutro, tj. sobotę, że dokładnie telefonicznie się zgadamy, bowiem ok. 12:00 właściciel mieszkania, które on wynajmuje ze swoją laską, ma wymieniać drzwi, bo dostał jakieś lepsze okazyjnie. To miało nastąpić koło południa.
W sobotę pojechałem z 824 w ramach odciągnięcia go od holizmu na rowery. W trakcie jazdy, ok. 11:00, zadzwonił 252, że praca aktualna, a przekazałem, że jak było umówione skontaktuje się ok. 13:30.
Od 13:30 nie mogłem się z nim skontaktować w ogóle, abonent był niedostępny. Hmm, no cóż zdarza się. Tym razem nie budowałem teorii spiskowych, ale czasem przez myśl przechodziło mi, że to już koniec i nie skontaktuje się z mięśniakiem, bo mam tylko telefon do niego, który zdechł.
Pojechałem na st. mac. sam. Nawet chciałem do 252 na oś. jechać, bo pokazał mi gdzie mieszka, ale zapomniałem masła zabrać od 824 i wróciłem się, to też autobus na tamto osiedle pojechał, więc zmieniłem opcję na wyjazd bezpośrednio na st. mac.
Będąc już na st. mac. odezwał się 303, że wqrwił go kolo z innego m-ta i że już do niego nie bydzie jeździł, i że chce przyjechać do mnie, bo właśnie wraca od niego. No spoko. Przyjechał. Okazało się, że pomagał kolowi w remoncie za jakieś tam zadłużenie, bo coś tam od niego brał. Trochę mnie to zdziwiło, ale ok. Kolo, że wypłaci mu jak coś tam jeszcze zrobi i jeszcze coś tam, więc tradycyjnie przetrzymywał go z kasą, to też 303 zrobił zwijkę i olał go.
Ponieważ sobota, a potrzebuję resetu, to zaproponowałem 303, że może łykać ze mną, ale nie chciał wódki, tylko piwa, ale tych nie miałem, a nie powiedział, że wbije, a nie chciało mi się szczególnie lecieć po nie. Wziąłem więc niedokończoną ostatnio flachę, colę stonkową do tego i zwolna łykałem. Ponieważ było ciepło, to 303 się rozebrał do klaty. Po kilku kielonach nie mogłem się powstrzymać, by nie położyć mu ręki na plecach i delikatnie go głaskać. On nic, nawet odniosłem wrażenie, że mu się podoba zresztą sam rozebrał się do klaty. Nie przeginałem, głównie plecy, trochę ręka lewa, bo po tej stronie od niego siedziałem. On grał w swoją ulubioną grę Hooligans i był dość wciągnięty w nią.
Jak już pisałem, te resety na st. mac. są krótkie, to też zaczynało mi się chcieć spać dość szybko, choć nadal głaskałem 303, jednak sen brał górę. Coś ok. 20:00 wyglebiłem mówiąc 303, że jak bydzie chcioł iść to ma mnie obudzić. Jeszcze przed moim wyglebieniem wpadł na chwilę 979 i spytał się czy już łykam, Odp. - tak, ale że 303 nie łyka ze mną.
303 obudził mnie po 22:00, zamknąłem za nim stację i dalej wyglebiłem spać.
Czyli nie mieliśmy na st. mac. 252, ale czas umilił nam 303. Też dobrze.
Rząd ogłasza strategię demograficzną. Od razu mi się nasunęło - że co? Przeca to już jest za późno. Już wyjaśniam, tylko tradycyjnie ludność Katowic.
Za późno, bowiem mleko już się rozlało. Za chwilę za 5 lat lub później, bo to się opóźnia kiedy kobiety mają pierwsze dziecko, zacznie rodzić rocznik zaznaczony na czerwono. Jeżeli teraz rodził rocznik zaznaczony na niebiesko lub ten pod nim i rocznie płodzono 380 tys. dzieci (średnio) to przy tej samej dzietności rocznik zaznaczony na czerwono urodzi 190 tys. dzieci. Nawet gdyby się rządzący postarali i dzietność była by na poziomie 2, a nie jak teraz 1,4 to oni urodzą ok. 260 tysi. Więc i tak rocznie! będzie o 120 tysi dzieci mniej. I to jest wersja optymistyczna, która raczej nie nastąpi. Bardziej wierzę, że wskaźnik urodzeń się utrzyma, więc będzie się rocznie rodzić ok. 190 tysi dzieci, tj. połowa tego co dziś.
Już w 2020 r. ubyło 120 tysi ludzi, a to będzie się pogłębiać. Na co więc wydawanie kasy na kolejne dokumenty, które nic nie wniosą? Ach zapomniałbym.
- "Po co jest ten miś? ...
- Otóż to. Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta.
Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości."
Bo który to już dokument spłodzono odnośnie sytuacji demograficznej i prognoz? Przestałem już liczyć jakiś czas temu, ale ktoś kiedyś policzył ile kosztuje nas pseudodatkowe dziecko z programu 500+ to wyszła olbrzymia suma.
No ok. Teraz tyle, bo oczywiście sytuacja z 252 się tak nie zakończyła, ale nie chcę przetrzymywać tej notki dłużej.
W ramach zdjęcia statystyka demograficzna.
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz