Dziś takie znowu pierdoły, które czekają na opisanie.
W mieście 824, mimo temperatur powyżej 30C ustrzelić kogoś w klacie, to sukces. Dotychczas widziałem tu tylko dwu mięśniaków w klacie. Obaj to robole budowlani, którzy gdzieś tam szli z inną ekipią budowlaną. To takie rodzynki, prawie jak wyciągnięcie z lokali gdzie tańczą faceci dla lasek. Oczywiście oboje spowodowali zawrót gowy, pewnie nie tylko mojej. Za to w wiosce, jak zjeżdżam na sobotę i nd. to tam standard. Mięśniaki, choć to już nie takie jak dekadę temu, ale nadal kultywują tradycję i biegają w klatach. Co wioska, to wioska.
W mieście 824, mimo temperatur powyżej 30C ustrzelić kogoś w klacie, to sukces. Dotychczas widziałem tu tylko dwu mięśniaków w klacie. Obaj to robole budowlani, którzy gdzieś tam szli z inną ekipią budowlaną. To takie rodzynki, prawie jak wyciągnięcie z lokali gdzie tańczą faceci dla lasek. Oczywiście oboje spowodowali zawrót gowy, pewnie nie tylko mojej. Za to w wiosce, jak zjeżdżam na sobotę i nd. to tam standard. Mięśniaki, choć to już nie takie jak dekadę temu, ale nadal kultywują tradycję i biegają w klatach. Co wioska, to wioska.
824 przestawił lub mu się rozstroiło, a w czasie ustawiania pogubił się, w każdym razie nie ma od dwu dni radia geriatrycznego. Ustawił złote przeboje, to już jest bardziej strawne, przynajmniej nie muszę zagłuszać swoim, internetowym radiem, tamtego radia. Profilaktycznie w kuchni, na takim wypluwaczu ustawiłem to samo, by jego mózg nie doznawał rozbieżności i poszukiwał rozwiązania.
Zakupoholizm udało się trochę opanować, ale marnotrawstwo już chyba zostanie. Ono jakby jest wytworem pochodnym zakupoholizmu. Naturalnym jest, że skoro tyle kupował, to mniej więcej tyle musiał wyciepować. To wyciepowanie i marnowanie przeniosło się też na inne działy, np. zużycie wody. Pewnych nawyków nie zmienię, a też nie wiem czy jest taka pilna potrzeba. Ważne, że nie żre już starych, spleśniałych produktów i w miarę panuję nad tym, by nie było za dużo w lodówce.
Robienie wylewki na ogródku stanęło, bowiem... 303 odezwał się do kola, a ten naprawił poprzednie błędy i łyknął 303 do siebie na chatę. W środę jak wracaliśmy z ogródka, to 303 zadzwonił do kola, bo mu się nudzi, a w domu się źle czuje, czy może do niego przyjechać. Ten, pewnie uradowany, że tak, zresztą sam bym tak zrobił, ale zastrzegł, że nie chce sparingu z 303. Nie pisałem tego ostatnio, ale 303 mówił, że w czasie ostatniego sparingu, a on z racji częstych walk z braćmi, wyrobiony, to coś tam kolowi naderwał w karku.
Tym razem kolo błędy poprawił, nie wiem co się tam odbyło, ale 303 siedzi u niego już drugi dzień. Nie zjechał do się do wioski, a rano kolo zostawił go samego w domu, kiedy sam wydalił się do pracy. 303 pomaga mu w remoncie. Kładzie gładź na ścianę w jednym pokoju, bo kolo ma tylko jeden pokój, kuchnie i łazienkę. W czwartek wpierw zadzwonił po 08:00, że go wszystko boli i nie przyjedzie do pracy (w sensie na tą wylewkę betonową), a jak później do niego pisałem delikatnie zagadując, to wygadał się, że właśnie robi remont, czy jak to nazwał - ogarnia mieszkanie u kola. W sumie to u mnie na st. mac. też mięśniaki stacjonowały czasem dłużej. Oczywiście z tego korzystaliśmy, bo jakżeby inaczej. Nie mam pretensji do kola, a wylewka..., no cóż, będzie stała. Efektem pazerności nie tylko ja padam, więc w tej dziedzinie nic nowego.
Tym razem kolo błędy poprawił, nie wiem co się tam odbyło, ale 303 siedzi u niego już drugi dzień. Nie zjechał do się do wioski, a rano kolo zostawił go samego w domu, kiedy sam wydalił się do pracy. 303 pomaga mu w remoncie. Kładzie gładź na ścianę w jednym pokoju, bo kolo ma tylko jeden pokój, kuchnie i łazienkę. W czwartek wpierw zadzwonił po 08:00, że go wszystko boli i nie przyjedzie do pracy (w sensie na tą wylewkę betonową), a jak później do niego pisałem delikatnie zagadując, to wygadał się, że właśnie robi remont, czy jak to nazwał - ogarnia mieszkanie u kola. W sumie to u mnie na st. mac. też mięśniaki stacjonowały czasem dłużej. Oczywiście z tego korzystaliśmy, bo jakżeby inaczej. Nie mam pretensji do kola, a wylewka..., no cóż, będzie stała. Efektem pazerności nie tylko ja padam, więc w tej dziedzinie nic nowego.
I to tyle z bieżącego info, reszta, jak się kiedyś tam z 303 spotkam i zagadam lub coś tam wyciągnę na mess.
Ostatnio byłem w biurze pracy i... po zarazie zaczynają zasypywać ofertami. Pisałem o tym ostatnio, że demograficznie zapaść na rynku pracy będzie się powiększać to też i mnie dopadła. Pani w biurze powiedziała, że jak nie przyjmę to... wypierdalaj Pan. Oferta pracy na kierowcę kat. B do Katowic. No średnio do katos, ale co zrobić. Jedna na umowę zlecenie, druga na etat. Pani się pyta, która?
- niech będzie ta na etat.
Wydrukowano. podpisano. Schowałem kartkę do siatki i z 824 polazłem na przystanek. Na nim trochę czasu, sięgam po kartkę by sprawdzić gdzie muszę po pieczątkę się udać, a tam na kartce jako pracodawca kolega z dawnych czasów, u którego kiedyś pracowałem dorywczo przed 3 lata z rzędu, w lecie, jak kierowcom dawał
urlopy. Śmiałem się chyba 3 min na przystanku, bo taki przypadek. Rozmawiałem z nim już i jesteśmy umówieni.
Dobra, bo już prawie sobota, to zdjęcie.
Plecy od 303 z jego piękną szyją. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz