wtorek, 23 lutego 2021

Wtorek #1751

    Jak było w planach zjechałem do 824. No niestety, ale do opróżnienia zasobów z lodówki i balkonu to tydzień będzie mało. Przedwczoraj pierwsze wywalanie rzeczy z lodówki. Na razie skromne i umycie jednego pojemnika na warzywa, w którym one się psuły, a waliło z niego mocno tzn. płyn  który z nich wypłynął i stanowił maź na dnie pojemnika. Myłem te pojemniki  jakieś 1.5 m-ca temu, ale widać tempo rozkładu jest szybkie jeszcze szybsze kupowanie nowych. Teraz, niestety to będzie mocno ograniczone. Gorzej, bo na placu się zrobiło ciepło i teraz wszystko na balkonie szlag trafi za 3 dni. 
    Wczoraj kolejne wywalanie rzeczy z lodówki. W zasadzie to 3/4 się nadaje do wyciepnięcia. Dziś pakował mi mandarynki do siatki. Pewnie myśli lub tak chce, bym już jechał dziś. A to się zdziwi...
   Kolejne wyciepowanie z lodówy dziś. Muszę to robić sukcesywnie, by nie dostał zaś jakiegoś szału. Za dwa dni ruszy zakupoholizm, wtedy nie wiem jak go opanuję. Na razie, w/g niego, wszystko jest świeże, kupowane dwa dni temu lub jak przyjadę, to wczoraj to kupił więc jest absolutnie świeże, a czemu już spleśniało? - on nie wie. 
   Jutro jest jego wizyta u neurologa, o której nie wie, bo i zapomniał, a zadaniem jest wyciągnięcie go tam, a on uważa cały czas, że nie ma żadnej wizyty, jest zdrowy i wszystko jest ok. Myślę nad jakimś misternym planem, bo widzę samo powiedzenie - idziemy do lekarza - nic nie da. Dlatego poleźliśmy tam wczoraj pod pretekstem, że chcę zobaczyć gdzie ta przychodnia. Jego mózg zarejestrował, że to ja leze tam do lekarza, nie widzieć w ogóle czemu, ale mniejsza, jest dobrze. Jutro wyciągnę go tam pod tym samym pretekstem, a jak będzie wewnątrz, to będziemy działać operatywnie. W rejestracji sprawdziłem, termin aktualny. 
   Rozmawiałem też przez tel. z 813. Załatwianie spraw opieki dochodzącej trwa ponoć 2-3 m-cy lub dłużej w zależności od kolejki, więc z jednej strony średnio czuję się z jego stopniowym obeswłasnowolnianiem, z drugiej to trwa, a tu zaniki pamięci też postępują. 
   Teraz, podobnie jak z nim rozmawiam i mówię sobie - "ten mózg nie działa prawidłowo", to oswajam się z koniecznymi działaniami mówiąc sobie - będzie tylko gorzej, trza jednak działać. Teraz jest zima, to mogę u niego siedzieć 2 tyg., ale przyjdzie wiosna, to muszę się zabrać za remont na st. mac. i wtedy nie będę mógł tu siedzieć, a jego działania nie poprawiają się, wręcz pogarszają. 
   Leząc do przychodni i dalej przeleźliśmy k/sklepu z jakimiś gruzińskimi badziewiami. Na zewnątrz stał wysoki, ok. 190 cm, chudy mięśniak z figurą, jakby właśnie miał przerwę w kręceniu porniola i wyszedł na zewnątrz na fajkę. Nogi prawie ugięły się pode mną. Trudno mi było wzrok oderwać, a po chwili się kapnął, że go przycinam. Ale, pomyślałem se, ja na gościnnych występach, to w dupie. W każdym razie piękna twarz pociągła, bez zarostu, współgrała z resztą figury. Czasem się zdarza, że piękna twarz, a reszta bardzo średnia lub na odwrót. I tu dochodzimy do odwiecznego problemu. Znalezienie kogoś z wyglądem i jednocześnie do życia graniczy z cudem. To może 1/100 takich przypadków, że działa to w 100%. Przeważnie idziemy na kompromisy, w którym pierwszym jest większe tolerowanie głupoty, niespójności mózgowej, niż wyglądowej. No niestety, przynajmniej u mnie, wpierw wygląd, a później reszta. Zresztą co się czarować. Jak ktoś nie lubi morświnów, to niech się z takim zejdzie i następnie nadaje, że wygląd nie ma znaczenia. 
   Dobra, bo trza się zwijać z 824 do miasta i załatwiania spraw papierkowych. 
   Zdjęcie.
  Dziś z Indii. To Hindus, nie Indus. Taka moda, że pokazują swoje ciało w necie nawet z twarzą, ale taki chudy mięśniak mógłby być. 
Z twarzy też nie najgorzej. No więc działamy wpierw wzrokowo, by ocenić wyglądowo, a następnie i to jest istotne, mózgowo. 
  Wiem, wiem znajdą się Ci co stwierdzą inaczej. No oki, staram się to czasem zrozumieć. 
  Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz