piątek, 19 lutego 2021

Piątek #1750

     Czasem, rzadko, sięgam do historii i przeczytam coś z własnego bloga do tyłu. W środę przeczytałem (po prawej są popularne posty) notkę z soboty. W niej najazd 811 na stację i większość dnia zwalonego oblężeniem stacji przez 811. Tyle co przeczytałem tę chaotyczną notkę (nawet nie wiem, że tak pisałem), dzwoni 811 (ok. 11:50), że właśnie jedzie na herbatkę. 
    Nosz qrwa - deja vu. Oczywiście jak w tamtej sobocie 5 lat temu, tak teraz zawalony cały dzień. Oblężenie stacji przez 811 trwało do 17:30. Nie cieszyłem się, bo plany były zupełnie inne na  dzień, a tu mnie wziął z zaskoczenia. Żałowałem też, że nie chciał tego najazdu zrobić w przyszłym tyg. bo mnie nie będzie. Już raz stanął pod wjazdowym, a tu stacja zamknięta. Nawet się z tego wtedy trochę cieszyłem. Nic, przyszło mi być przez jakąś część czasu, odbiorcą treści. Na szczęście na stację weszły także składy, 840, 895, a później, już po wyjściu ze stacji tych pierwszych wszedł, i z tego się cieszyłem, 844. Dwóch stękaczy pozostawionych samych sobie, bo poszedłem się odchudzać, to było to co potrzebowałem dla rozrywki. Aż się śmiałem czasem, jak wzajemnie się przegadywali. To podobnie jak 834 z 815. Pozostawieni sami sobie prawie się zagryzają. Każdy uważa, że jego nadawanie jest ważniejsze jak przeciwnika. Przewinął sie też 230, bo w nowej pracy, opisywałem ostatnio tą zamianę pracy niezbyt chyba przeliczoną, ma już postojowe - tydzień. Nawet nie wiem, czy nie będzie miał mniejszą wypłatę jak w starej robocie, ale zawirowania z jego nową robotą kiedyś może opiszę.

     Przedwczoraj wszedł na stację ok. 21:00 972. O tym, że jest wytrasowany na stację napisał mi 303. Trochę opóźniłem jego wjazd, bo jeszcze stona, więc musiał pod wjazdowym postać z 10 min. Przyjechał na piwa. No spoko. Ja tak lubię piwa, że szkoda pisać... Gdy nierówno, bo mnie to wchodzi ciężko, on był już po 6-ciu, ja po 3-ch, a było ok. 02:00 w nocy, stwierdził, ze zakurzy se jeszcze fajnie i lezie do swojej wioski. Trochę się ucieszyłem, bo wyśpię się jeszcze. Zapomniałem gupi, że to kurzenie to jak zwykle jakieś 20 min, po których stwierdził, że jednak zostanie. To już wiedziałem co bydzie. 
   Z grupy B przyniosłem materac, prześcieradło i resztę do spania. On tyle co wyglebił, bym do niego przyszedł. Nooo, dobraaaa (nie chciało mi się f chuj). I tu potrzebne jest wyjaśnienie. Kiedyś jak poznałem 972, to jego widokiem byłem zauroczony, praktycznie mdlałem na jego widok. Nie by się aż tak zepsuł, nadal wygląda atrakcyjnie, ale w seksie się rozjechało. Kiedy w tym czasie poznawałem innych mięśniaków, obczajałem co z którymi można zrobić, faktycznie zacząłem z niektórymi "coś" robić, to eksperymentowałem w seksie. Jedni pozwalali wiyncyj na eksperymenty, inni mniej, ale rozwijałem się, a przynajmniej ukierunkowywałem w spotkaniach z mięśniakami. Jednak, o ile, i co tu opisywałem, 972 mnie zaskakiwał tym co robił, to w większości było to po bożemu. Jak zacząłem i z nim eksperymentować, to - tego nie, tego też nie, tamtego również nie, a to i to odpada. Stopniowo więc eliminowałem spotkania z 972, bo to co chciałem miałem u innych. I teraz jak leżeliśmy, to on za mój organ i miętolił go jak te wampirelle w saunie w Katowicach, czy Ch-wie Bat. Bez ładu składu, jakby go chciał urwać. Chaotyczne ruchy, które niby miały mnie pobudzić, coś jakby z czasem za karę mi go prawie chciał urwać, bo on nie chce stanąć! Czy na prawdę mówienie im co mi się podoba jest takie trudne do zapamiętania? Wszyscy dobrze wiedzą, a przynajmniej powinni, że jestem wzrokowcem, to nie robię tego po ciemku, bo chcę, czy prawię muszę, widzieć ich mięśnie, to 972 - to zgaś światło i przyjdź (on wyglebił, a ja jeszcze ostatnie procedury wyłączeniowe stacji) do mnie. Do tego pamiętam całą listę pozycji, których z nim nie da się zrobić, bo - jemu się nie podoba. Mnie się tak jak króliki, teraz, też już nie podoba. 
    Po 10 min przestał urywać mój organ, który zaczął mnie już trochę boleć od tego pseudo masażu. Oczywiście od razu przypomniałem sobie mistrza obciągania z Katowic z sauny, co kiedyś też opisywałem. Ach...., rozmarzyłem się, a tu takie urywanie... Równolegle przeszły też niedawne spotkania ze 172 i to co można z nim zrobić i tak wyliczałem w myślach, czego z 972 nie mogę zrobić. A 172 był akurat dzień wcześniej i mimo wyrwanego zęba spotkanie owocne. Tym razem dłużej, by nie było spontanicznie, bo jeszcze by mi krew z zęba pociekła, dlatego sam się ułożył na pufach, przywiązałem mu ręce i dłużej gra wstępna, a następnie stopniowo narastający spank z pluciem i moje stopniowo narastające podniecenie, które zakończyło się łagodnym finałem. Cieszyłem się, bo ciśnienie aż tak nie wzrosło. I po takim spotkaniu ze 172, wbija na stację 972 i mam po ciemku, po bożemu, jak królik walić go od tyłu. No way. 
   Wiem, jak czytają to osoby, które w ogóle nie mają seksu to se myślą. Nie dość, że przychodzą do niego mięśniaki, podkładają się, to jeszcze wybrzydza. 
   No właśnie, bo jest kolejny new mięśniak, to kończę, jeszcze jakieś zdj. kolejowe i do następnej notki. 
   Zdjęcie. 
Zdj. nie moje oczywiście (napisane czyje na zdjeciu), ale na necie go już nie ma. Wężyska i parowóz w latach 70-ych. 
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz