wtorek, 16 lutego 2021

Wtorek #1749

     Ostatnie info, które nadeszło od 824 w nd. o kolejnym zatruciu obiadem. Trudno, do niedzieli będzie musiał wytrzymać, a właściwie do pn. bo w nd. to chyba popołudniu pojadę. Na szczęście idzie ocieplenie to auto myślę odpali z mniejszymi problemami jak przy tych mrozach. Gorzej, bo żarcie u 824 na balkonie będzie się psuło szybciej jak przy mrozach, ale przecież nie rozdwoję się. 
     303 się pojawił wczoraj na lekcjach, a bardziej skłoniło go do przyjścia zmontowanie starego laptopa przedpotopowego. To taka robota dla roboty, bo co na tym laptopie nastoletnim pójdzie to nie wiem, ale w pewnym wieku trudno jest wytłumaczyć nawet takie proste sprawy. Trza go uruchomić, a później się zobaczy. To mniej więcej tak, jakby odpalić malucha (Fiata 126p) i chcieć nim zapierdalać po autostradzie 200 km/h. Tylko musieliśmy go rozebrać, by dostać się do gniazda zasilania, bowiem nie mam takiego zasilacza z odpowiednią końcówką. Mam inny, ale niestety trza to zdrutować by ruszyło. On go wczoraj poskładał, ale zostało 6 śrubek i nie wiem z czego bo nie byłem cały czas przy tym składaniu. 
    Zastanawiam się, bo jakby cały czas pozwala się głaskać. Kiedyś przychodził lata temu 171. Był (jest) równie głupi jak 303. Chyba nawet o tym pisałem, że też można go było pogłaskać, zrobić z nim zapasy, ale 171 w przeciwieństwie do 303, to był umięśniony i to pięknie. Ach..., niektóre pozycje w zapasach to pamiętam doskonale. Mnie oczywiście stawał, bo on w klacie, ja na nim, ten dotyk napiętych mięśni, to ciało lekko spocone, to często leżałem z wbijającym się w jego brzuch organem. Nic nie mówił, choć nie wierzę, że tego nie odczuwał, bo ja bym chyba czyjś organ wbijający się w mój brzuch czuł. Z czego to wynikało, nie wiem do dziś. Takich zagadek wioskowych to jest pełno. Zresztą część jest tu opisana. 
   
    Wczoraj byłem wyrwać kolejnego zęba - 2/7. Wypadła mi z niego w czwartek duża plomba, która stanowiła połowę zęba. Nie ratowałem go, bo nie ma już 2/5 i 2/6, to po wyrwaniu 2/7 trza bydzie wstawić małą protezkę. Oczywiście miast zaleceń po wyrwaniowych, pojechałem ok. 19:30 przewozić meble dla 979 z Za-a Helenki. Do tego na placu było -8C i myślałem, że mnie tam poqrwi. Do tego przewożenie nie przygotowane, bo auto którym jechaliśmy nie posprzątane, to spoczywało na mnie lub 979, ale ja byłem mało w stanie, a 979 w jakimś ogólnym amoku wożenia mebli pewnie o tym zapomniał. Meble braliśmy od jakiś lasek, które chyba kończyły wynajem kawalerki, a jedna z nich studiowała chyba obok medycynę, bo jak powiedziałem, że mam wyrwanego zęba, to dość fachowym słownictwem sie wypowiadała. 
   Zajmowałem się drobnicą, nic ciężkiego, ze względu na zęba nie nosiłem, a też i nie schylałem się, brałem z przysiadu. Akcja przewiezienia i wnoszenia skończyła się dla mnie ok. 22:15, a o 22:25 byłem na st. mac. Już wtedy czułem, że mam gorączkę. Przesiedziałem jeszcze przy kompie oglądając film "Banksterzy" nowy PL, wciepnięty akurat na yt. ale dziś go już nie ma. 
   Położyłem się do łóżka, a tu przychodzi 979. Zamiast powiedzieć, że przyjdzie, to bym nagrzał trochę w jego pokoju, to nic. Ani nie zadzwonił, ani nie napisał, a przecież na placu dalej było -8C. Niby się wymawiał, że on taki z klubu morsów. No ok, ale są pewne granice. Grupa D w ogóle nie ocieplona to na niej wieje chujem. Włączył se tam grzejnik, jakoś do rana przeżył. W robocie wziął wolne, bo cały połamany. Pospał do ok. 12:00 i poszoł robić dalej. 
    Muszę się zabrać za dalsze żarcie, bo dieta wczorajsza, czyli papki, już mnie dobija. Śniadanie też dwie kromki, żarte jak poprzednio po wyrwaniu zęba przez pół godziny, więc mnie ssie w żołądku do kolejnego żarcia. 
    Zdjęcie. 
  Znalazłem zdjęcia 171, to jedno z nich. No i jak z takim mięśniakiem nie podniecić się przy zapasach. Ach to były czasy, jak realizował dłuższy pobyt na st. mac. i udawało się w nielicznych wolnych chwilach, bo przecież ruch kiedyś na st. mac. był jeszcze większy niż dziś, zrobić z nim zapasy. Taki natural 100% mięśniak. Żadnych przerostów siłowniowych, ot można by powiedzieć zwykły (kiedyś) widok. Dziś te flaczki nastoletnie operujące najwięcej kciukiem, mają chyb jedynie mięśnie wokół kciuka wyrobione. 
   Dobra, tyle, bo trza coś zaś zeżreć przez godzinę. Dziś z krauzy fasolka po bret + chleb z masłem. 
   Narka. 

4 komentarze:

  1. Wstawiasz zdjęcia bez twarzy, a nie boisz się, że ktoś twoich mięśniaków rozpozna np. po tatuażach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie to nikt z wioski nie wie, że piszę tego bloga. Nikomu o tym nie powiedziałem, a sam blog ma na tyle niewielką czytalność, że na necie nie wypłynie jako coś polecanego do czytania.
      Oczywiście jest plan awaryjny, iż jakby się tak stało, to ukrywam go, albo przenoszę na nowy adres. Dodatkowo formuła zamienienia imion na numerki spowalnia rozpoznanie osób biorących udział w życiu stacji.
      Nadto, no przecież nawet bez tatuaży, oni siebie rozpoznają, bo sam bym siebie też rozpoznał na zdjęciu, więc, niestety, ryzyko zawsze jest.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No ba..., spaślaków nie bierzemy na st. mac. z drobnymi, b. drobnymi wyjątkami.

      Usuń