Trza się zabrać do opisu wyjazdu w góry. Wpierw wyjazd nie miał określonej godziny, ale ok. południa pojawiło się info, że to o 14:30. By nie było ujadania ze strony 979, to na tą godz. byłem gotowy. jednak się opóźniło i dopiero godz. później pojechaliśmy. W tym czasie jeszcze zeżarłem na szybko, by później nie stękać lub myśleć o babci w studni. W drodzę podjechaliśmy po 815 i ruszyliśmy na wyjazd. Dość ciepło było, jakieś 28 C, dla mnie idealna temperatura. 979 wybrał drogę szybką, bo w młodym wieku to takie się wybiera i GPS prowadził nas do celu. Obserwowałem jego jazdę i z przykrością musiałem stwierdzić, że z dawnej nauki niewiele zostalo. Brak mojego stękania nad nim spowodował, że nabrał swoich nawyków niekoniecznie dobrych. Np. pas ruchu zmienia przez bardzo szybki ruch kierownicą, co powoduje dosłownie rzut w fotelu. W zimie takie coś i może go ponieść niekoniecznie w kierunku, w którym chciałby kontynuować jazdę. Nie wiem skąd taki nawyk, skoro zalecałem mu płynne ruchy autem. Przestał też omijać dziury, mało patrzy na drogę, albo tylko czy mieści się w pasie ruchu. 3/4 dziur zaliczonych. Prawie rozbawiło mnie, bo na drodze, GPS prowadził przez jakieś wiochy by ominąć zatory na drogach, leżał kamior. Zastanawiałem się ominie, czy nie i tak, zgadliście, dwie opony przeszły po kamiorze, a wystarczył mały ruch kierownicą i opony nie musiały by po nim przechodzić.
Jeszcze jeździ na luzie, ale nie rozumie w których sytuacjach warto wrzucić na luz, w których nie. Po prostu po osiągnięciu jakiejś prędkości wyrzuca z biegu nawet jak jedzie pod wzniesienie, by za chwile, co jakby oczywiste, ponownie wrzucić bieg. To co starałem się go uczyć, by patrzał na droge daleko, nie tylko na auto przed sobą też się zatraciło. Jeszcze czasem patrzy dalej jakie są światła, ale też z tym różnie.
No ok. W sumie to jego auto i jego koszty. To on będzie musiał auto oddawać częściej do mechanika, z powodu szybszego zużycia zawieszenia i części biegowych, na co oczywiście będzie musiał zarobić.
Po jakiejś 1,5 h dotarliśmy na miejsce, bo przez wioski jechaliśmy powoli, droga na więcej nie pozwalała.
Ulokowaliśmy się w ośrodku GDDKiA o/Katowice w pokoju 3 osobowym przy czym dwa łóżka w takiej jakby wnęce za drzwiami rozsuwanymi. Przyjemnie, łóżka wygodne, budynek w starym stylu z dużym lastrykowym parapetem wokół całego pokoju, który robił za dodatkową, dość spora półkę.
Notka idzie w stanie w jakim jest, bo ciągle tory na stacji zajęte. Obecnie też, ale jakoś ją przepchnę. Reszta z wyjazdu może jutro.
Zdjęcie.
Ośrodek, w którym przebywaliśmy. Okna widoczne od strony świetlicy. My mieszkaliśmy z drugiej strony. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz