czwartek, 3 września 2020

Czwartek #1705

    Kończy się pewna historia. Historia szczurów na st. mac. Dziś, ponieważ nie widziałem jej od 3 dni na karmieniu, znalazłem w łóżku martwą szczurzycę - dwukropka. Miała taką ksywę bowiem z tyłu przy ogonie miała po jego obu stronach dwie czarne kropki, przeto mogłem ją zawsze rozpoznać. To była ostatnia szczurzyca, z którą miałem jeszcze kontakt dotykowy. Na karmieniu, czasem ją trochę pogłaskałem, ale delikatnie, bo tylko trochę pozwalała się dotknąć. Wzięcie na ręce wiązało by się z użyciem już trochę siły, by na rekach została i nie uciekła. 
   W jakim wieku mogła być? Hmm, tu można tylko w przybliżeniu domniemywać. Skoro najmłodsza była z listopada 2017, to dwukropek mogła być najmniej o 2 m-ce starsza. Mogła być z lata 2017 więc przyszło jej żyć na st. mac. 3 lata. 
   Nie miała żadnego guza, obejrzałem ją dokładnie już po wyciągnięciu z łóżka. Chodziła ociężale przez ostatni okres, ale wiązałem to z objawami starości. Wszak babcia z kuchni sunęła prawie 2 m-ce. Szkoda, bo odejście w ten sposób każdego zwierzątka ze st. mac. ciąży na mnie przez kilka dni, mimo dość luźnego związku z ostatnimi szczurzycami (świadoma decyzja, pisałem o tym), które zostały. Dopiero co odeszła babcia, a tu już zabrało dwukropka. Została ostatnia szczurzyca, najmłodsza, która uchowała się dawnym wywózkom. Pamiętam do dziś dylemat, czy zostawić ją, czy mimo wszystko złapać i wywieźć z innymi. Łapanka wtedy była w kuchni przy drewnianym regale. Widziałem, że jest młoda i ostatnia z tych młodych. W tej, jakże, dramatycznej chwili, postanowiłem ją zostawić - mówiąc do siebie:
- masz szczęście, zostałaś ułaskawiona (podobnie zostały ułaskawione dwie albinoski). 
   Nie mogę sobie niczego zarzucić, bo w takich chwilach, przynajmniej ja, myślę nad tym, co można było więcej zrobić, czy można było jakoś inaczej poprawić jeszcze ich byt na st. mac. Myślę, że miały się najlepiej z dużej ilości szczurów trzymanych w przeróżnych domach. Wszak nie były nigdy zamknięte w klatkach, po za rekonwalescencją po operacjach. Mogły grasować na dużej przestrzeni, miały swobodę ruchu, przemieszczania się. Nikt ich nie niepokoił w ich "norkach", legowiskach w ciągu dnia, a noc pozostawała dla nich. Dbałem by nie było nadmiernych hałasów, dźwięków intensywnych, by ich, w czasie nielicznych imprezek nie niepokojono. 
   Co teraz będzie robić ostatnia szczurzyca, która została? Pewnie będzie jej samotnie, po okresie kiedy na st. mac. urodziła się i jeszcze biegało ok. 20 szczurów. Później jej przyszło żyć wśród ostatniej 9-ki, a teraz doświadczała powolnego odchodzenia kolejnych członków rodziny szczurzej. 
   Po powrocie z Ustronia jeszcze słyszałem jak gonią się pod łóżkiem po moim wyglebieniu, bo wiedziały, czy domyślały się, że jak się położyłem, to zaczynał się czas dla nich. 
   Z wolna mogę przystąpić do sprzątania ich miejsc pobytu w kuchni, wszak najmłodsza właśnie przez większość czasu mieszkała w kuchni. To dopiero po odejściu albinosek i jak babcia zaczęła już sunąć po kuchni przeniosła się na grupę A. Początkowo do szafki, po drugiej stronie grupy A od łóżka, by następnie wymieniać się z dwukropkiem miejscami pobytu, co widziałem czasem wieczorem w porze karmienia i po niej. 
   Zdjęcie. 
   Od razu wyjaśnię, czemu szczurzyce mają zdjęcia pośmiertne. Są pół dzikie i oprócz tych oswojonych, żyrafki, myszaka, myszyna, reszta nie była na tyle oswojona, by móc je sfocić. Nie wychodziły w ciągu dnia z "norek", a robienie im zdjęć z lampą błyskową było by najgłupszym rozwiązaniem. 


   Zastanawiałem się przez chwilę czy robić zdjęcia, czy nie. Jednak później już ich nie zrobię, a jeszcze później mogę żałować, że nawet takich nie zrobiłem. 
  
  Dobrze, że wczoraj miałem dzień, w którym dużo zrobiłem, dzięki temu łatwiej będzie mi przejść przez dziś, nie mając jeszcze świadomości kolejnego bezczynnego dnia. 
  Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz