Zaraza trochę inaczej. Będzie trochę dziwna notka, ale z pn/wt nie mogłem zasnąć i intensywnie myślałem o zarazie pod kątem finansowym, ale nie nas, tzn. tych na dole, tylko ich, tych ns górze finansjery.
Trza się cofnąć do historii, ale nie tej z XV, czy XVI w, tylko tej bliższej początku tego stulecia. Pamiętacie WTC (11-09)? No pewnie, że tak. A pamiętacie co się stało na giełdzie nowojorskiej 9 i 10 września? No pewnie, że nie. Jak już ten kurz i pył po wieżach opadł to się okazało, że w tych dniach zostały sprzedane duże wolumeny akcji różnych firm, z tego co pamiętam, to jeden lotniczej też. Do czego zmierzam? Ktoś wiedział i to jest najważniejsza dla obecnej zarazy informacja.
Przechodzimy prawię dekadę później, jest 2009 rok i co wtedy było w PL? Też zaraza tym razem świńskiej grypy AH1N1. Pewnie myślicie co to ma wspólnego z obecną zarazą? Ano dużo, czy b. dużo. Otóż ile ludzi mogło się u nas w PL zarazić tą świńską grypą. 5 tysi, 10 tysi, 20 tysi. Chwila, dziś mamy 900 zarażonych i zatrzymaliśmy 1/5 kraju, a to wtedy miało by być 20 tysi i ja nie pamiętam, by kraj zatrzymano. Jeździłem do pacy na kolej, pociągiem który był pełny ludzi, zestawiony z 5 bohunów i trudno było do niego wejść z rowerem. No i tak se pewnie myślicie - nie, to niemożliwe by było 20 tysi zarażonych w kraju i wszystko funkcjonowało normalnie, bary, restauracje, komunikacja miejska, turystyka itp. To się teraz zdziwicie. Było w 2009 roku 133 970 zarażonych, a z powodu tej grypy kopnęły w kalendarz 182 osoby. Teraz se myślicie, że ściemniam - nie. Dane są na wikipedii, można se sprawdzić. Jeszcze jedna dana z wikipedii - średnia dziennej zapadalności 43,91/100 000 mieszkańców. (oczywiście to tylko u nas w kraju) Szacuje się, bowiem WHO nie obligowało państwa do rejestracji przypadków, że łącznie na świecie padło 500-600 tysi ludzi.
Pewnie się zastanawiacie - jak to możliwe, że kraj nie stanął, Europa też i wszystko funkcjonowało normalnie, a nas nie pozamykano w domach skoro kopnęły w kalendarz 182 osoby, a teraz tylko 10. Przecież jakby dziś były takie wyniki, to mamy stan wyjątkowy w kraju i tu bym się mógł założyć o kobel, że taki by zrobili. No i mnie to też nurtowało, czemu w takim razie w 2009 roku nie zrobili kwarantanny, stanu wyjątkowego etc. No i wymyśliłem. Trza się znowu cofnąć ale już nie tak bardzo, a o niecałe 2 lata wstecz. Mamy 2008 rok. I co się wtedy wydarzyło, co się działo? Kryzys finansowy, który zaczął się w listopadzie 2007. Ludzie szturmowali banki by wypłacić kasę. Kraje europejskie ratowały banki niebotycznymi dopłatami państwowymi, by te tylko nie zbankrutowały, co oczywiście ludzie w krajach musieli później odpracować. Nie wiem czy pamiętacie, ale w Hiszpanii, bo to zapamiętałem, zostawiono tylko w jednym roku pokryzysowym, 2 święta państwowe, a resztą na czas odrabiania tej kasy co rządy wpierdoliły do banków, trza było pracować. I znowu tłuszcza musiała robić na to co spierdolili na górze.
W 2007 roku jak pracowałem na stacji to przychodziły do nas 4, 5 poc. z Niemiec, i tyleż odchodziło próżnych. Głównie wagony do Opla i innych firm. W kryzysie czyli 2008 przychodził już jeden skład, raz dziennie, albo raz na dwa dni. Kraj odbudowywał się i inne też po kryzysie i 2009 też to jeszcze trwało. I teraz sobie wyobrażacie, że wstajemy z kolan powoli, a tu nagle przychodzi zaraza i z nakłady nam na klatę i ponownie leżymy? Nie, to miało by b. długofalowe konsekwencje, więc co zrobiono? Nic.
Teraz wróćmy do giełdy papierów wartościowych. Tu uzyskamy odpowiedź czemu w 2009 nic nie zrobiono. Jest coś takiego na necie jak rocznik giełdowy. Za każdy rok, się ukazuje. Obejrzałem za 2008, czyli rok 2007, a także 2009, 2010 i co tam widać. Od listopada 2007, kiedy krach zaczął wychodzić na jaw, giełda pikowała w dół, w grudniu się na trochę podniosła, pewnie sztuczne działania, by w całym 2008 roku spadać, aż do lutego 2009 roku. Dopiero od marca 2009 zaczęła się podnosić, ale do końca roku nie odrobiła strat z 2007 roku. I teraz wyobraźcie sobie, że 2009 roku rząd ogłasza zarazę i giełda zaś pikuje w dół gospodarka zaś dostaje po łbie. No przecież pogrążyło by to nas na lata, dlatego nic nie zrobiono w 2009 i tam na górze dobrze o tym wiedzieli.
Teraz przenosimy się do dziś. 2020 i wystarczy obejrzeć na pierwszej lepszej stronie wykres giełdowy, a w innych krajach pewnie jest podobnie, na to nałożyć wykres walutowy i już mamy odpowiedź co się dzieje. Żałuję teraz, że w lutym nie poleciałem, jak się ta zaraza zaczęła i nie kupiłem np. 1000 eurosów. A teraz wyobraźcie sobie kogoś kto wie podobnie jak przy WTC. W lutym sprzedaje akcje. Za tę kasę lezie kupić walutę dolki lub eurosy i teraz je właśnie sprzedaje, by za chwilę, bowiem giełda jest na samym dole, kupić ponownie akcje tym razem w zdwojonej ilości, bo nie dość że tańsze, to jeszcze zarobił właśnie na walucie. Niemożliwe? Niestety - nie. Wystarczy tylko wiedzieć, a tam na górze są tacy co zawsze wiedzą.
Smutne jest to, że w zależności od sytuacji gospodarczej, finansowej państwa mają nas w dupie bardziej lub mniej. Dziś mogą nas pozamykać w domach, bo jesteśmy po wzroście gospodarczym, to niby nas stać, a nawet jak nas nie stać, to jak Hiszpanie kiedyś, będziemy pracowali na okrągło na rozdawnictwo rządu. W 2009 nam i na świecie pozwolono się zarażać i umierać w imię wyższych celów... finansowych.
Wiem, że to nietypowy głos, ale mam bardzo ostrożny stosunek do rządzących wszędzie i z założenia im nie wierzę.
Posterunek dróżnika przejazdowego przed Charsznicą. Pewnie już zlikwidowany. Pierwszy tor przy jego budzie to tor szeroki 1524 mm prowadzący z Rosji do Sławkowa. Zdj. ok. 2010.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz