Zaraza w kraju i nie tylko panuje, a my tu nic nie piszemy. Przy zarazie to jeszcze gorzej z wolnym czasem na st. mac. bowiem, może nie tłok, ale przeważnie jakieś tory są zajęte, bo już nie mają co z sobą zrobić.
979 i 230 grają w Mario Bross. Pościągali z neta i przechodzą jakieś misje, ja, skoro TV zajęty, ugrzęzłem w symku, w którym jeszcze się nie kapli, że to ja.
Zastanawiam się czy jeszcze raz nie pojechać do 824 bo liczba zarażonych zarazą rośnie ostatnio o 100 dziennie, a w ogóle pewnie jest wyższą, tylko mało testów robimy. W takich Czechach jest 1000 zarażonych na 10 mln, a u nas 600 na 30 mln. Nie chciałbym czegoś do niego przywieźć, ale też realnie patrząc za 2 tyg. to mogą nas pozamykać, bo na razie środki ostrożności są takie sobie. Podwyższono higienę, ale ludzie nadal się kontaktują ze sobą w pracach, na dworze, a w kolejkach itp.
Przyszła ponownie zima, w nocy po -3C, za dnia 2C więc wiosnę odsunęło w czasie. I dobrze, bo jakby taki atak przyszedł pod koniec kwietnia to kapa z owocami.
W ogóle to jak poszedłem w ub. tyg. do lekarki do przychodni, to wchodzę tam, a pielęgniarka:
- tu nie wolno wchodzić, co Pan tu robi?
- przyszedłem na wizytę
- czy Pan zwariował? Przychodnia zamknięta.
- ale jestem umówiony na wizytę
- jak to?
- tak to, z Panią doktor.
- proszę tu usiąść (wskazała najbardziej odległe krzesło od nich) i poczekać. Sprawdzę.
Z Panią doktor już się normalnie rozmawiało, ale też jest zdania, że realna liczba zarażonych zarazą jest większa, tylko tych testów mało robimy i dopiero wyjdzie ile ich faktycznie jest za jakiś czas. Powiedziała, że kobel to lekko przekroczy.
Dziś widać, że jednak idzie w tą stronę i to dość szybko.
Zastanawiałem się też i rozmawiałem o tym z 979, że jakby tak faktycznie kiedyś nas pozamykali w domach, mieszkaniach, to część w nich zgłupieje. To co pisałem kiedyś, że u 811 jak jestem to po paru godzinach już czuję dyskomfort siedzenia a małym mieszkaniu, u 824, jak jeszcze nie było szczurów i jeździłem na 3 dni, to w trzecim to już był ten czas by wypierdalać stamtąd bo, może nie klaustrofobia, brak przestrzeni. Na stacji na szczęście mamy dobrze, bo przestrzeń jest no i na wiosce tak nie kontrolują jak w miastach.
Ale Ci ludzie mieszkając w tak małych mieszkaniach sami mają potrzebę wychodzenia z nich codziennie. Tu na stacji, jak były srogie zimy, to jak się zatowarowałem, to nawet 3 dni nie wychodziłem marznąć, bo po co?
824, 811 i pewnie inni, mają potrzebę dziennie wyjść z mieszkania, a to jak nas pozamykają, to może dla niektórych być kiepsko. Zresztą na filmikach na necie widać czasem, bo mi pokazują, jak w rejonach gdzie jest ścisła kwarantanna, ludzie uciekają i goni ich albo wojsko, albo policja.
No i po tym wszystkim szykuje nam się kryzys ekonomiczny. Turystyka stanęła, gastronomia, transport publiczny (PKP IC odwołało 174 krajowe pociągi), fryzjerstwo, szkolnictwo. Teraz ile czasu tych ludzi można utrzymywać i płacić im wypłaty za nierobienie? W gastronomii, hotelarstwie już zwalniają, we fryzjerstwie za jakiś czas pewnie też, bo urlop 20 dni, a co dalej? I teraz rzesza ludzi zostanie bez kasy do życia nagle, bo nie byli na to przygotowani, z kredytami, z ratami... Oj wesoło nie będzie.
Wnętrze nastawni na stacji Gliwice Port i widok na zarośnięte tory prowadzące do kanałów w Gliwickim porcie. Po lewej stronie stoi jeszcze skład kubłów na węgiel. W głębi zabudowania Gliwickiego Portu.
Tyle na razie, może uda się częściej pisać. Narka. (poszło bez korekty, to sorka za błędy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz