środa, 2 października 2019

Środa #1598

  Ostatnio pisałem o nieodpowiednich ludziach na stanowiskach. Aby dokończyć temat, czy raczej go podsumować to sytuacje z wioski. Pisałem o tym w pojedynczych notkach, ale teraz zbiorczo. Część mięśniaków z wioski (czy byłych mięśniaków) poszła do zawodu kierowcy. No i w swojej świetności trzem z nich udało się zatrzeć silniki. 230 zatarł silnik w służbowym aucie, bo mimo iż on się gotował, co pokazywał wywalaniem pary z układu chłodzenia, to on chciał jechać dalej, w sensie do bazy i skończyć pracę, to co tam sygnały z silnika, że temperatura, że się gotuje, jak ważniejsze jest gnanie do przodu.
   374 jadąc na trasie w nowym aucie, reno master też zatarł silnik, a właściwie to nawet spowodował zapalenie się czegoś tam w silniku i dopiero dym z silnika zmusił go do stanięcia. Użył gaśnicy, ale to jak to zrobił to już zupełnie inna kwestia. Tu pewnie też były komunikaty, że się coś dzieje, bo przecież już komputer w kabinie, to nie wierzę, że komunikatów nie było, ale 374 lubi głośno słuchać muzyki, to nawet jak były dźwiękowe komunikaty, to kto by to słyszał u niego w kabinie. Jak podjeżdża pod blok, to w zasadzie wiem, że to on jedzie, bo do tego słucha muzyki lat 80-ych co dziś jest rzadkością.
  832 miał w aucie wymieniony silnik. W zasadzie trza by go objąć szczególną uwagą (ten silnik), bowiem po wymianie mechanicy mogli czegoś tam nie zrobić dobrze, a tu pierwsza trasa. W niej stwierdzono (on stwierdził) ubytek oleju, to na stacji dolał, co przekazał mi w rozmowie 834 (jadący wtedy razem z nim), przy czym nie zlokalizował miejsca wycieku pomknął dalej, przy, tradycyjnie, muzyczce w kabinie i kolejny silnik poleciał.
  897 zrezygnował właśnie z roli kierowcy zawodowego, którym był 4 lata, więc jakby umknął bezszkodowo.
   I teraz bardzo podobnie jest w innych zawodach. Wśród pilotów spadających maszyn na pewno są i tacy, którzy tam po prostu są, wśród dyżurnych ruchu na kolei też, wśród kierowców to już istna plaga.
   Tyle takiej notki trochę podsumowującej temat, choć oczywiście nie wyczerpujący go. Na koniec tradycyjnie zdjęcie kolejowe.
  Ostatnio była nastawnia z zewnątrz, teraz od środka. Gwoli wyjaśnienia, ta nastawnia jest już zburzona, więc żadnej tajemnicy nie wyjawiam, co najwyżej historię.
  Narka.

2 komentarze:

  1. A co to jest to niebiesko-czerwone w centrum pod chorągiewką? Kolejowa wuwuzela?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Dokładnie taka wuwuzela. Nawet nie wierzyłem, że jest tak głośna i, co ciekawe, dmucha się do niej z boku, jak do fleta. Normalnie na nastawniach są metalowe trąbki, a tu takie dziwo mnie zaskoczyło, wyglądem i głośnością sygnału.

      Usuń