Albo nie miałem dnia, albo w ogóle do mnie nie dotarł film "Ander" tu . Najciekawsze, że film trwa 2h, a w zasadzie bez większej straty dla treści mógłby trwać 1,5h.
Relacje bohaterów zastąpiono scenariuszem. Oprócz jednej sceny, w ubikacji, do tego na weselu, gdzie jest stado ludzi, między bohaterami nie dochodzi praktycznie do niczego więcej. Nie bym w tym msc. chciał jakiegoś porniola, bo te, co pisałem wielokrotnie oglądam na innych stronach, ale czegoś tu nie rozumiem w scenariuszu. Było tyle okazji by zrobili to inaczej i w innych okolicznościach, a nie na weselu, gdzie ktokolwiek mógł ich nakryć. Ciekawe, że w scenariuszu tego nie wzięli pod uwagę. To tak, jakby im się wyłączył zmysł samozachowawczy. Może te filmy są tak kręcone, by były nielogiczne. Np. to, już abstrahując od treści filmu, ale ponieważ tu w zasadzie mało się dzieje, to zauważyłem, że aktorzy mają taki nawyk, że piją ciągle z prawie pustych filiżanek. Nalewają sobie przy żarciu 1/4 filiżanki. Kto tak do cyca, robi normalnie. Chyba chodzi o to, by w razie czego nie oblali się, stołu, innych. No i te kretyńskie falowanie kamery. Syndrom tych czasów. Kamera nie może stabilnie nagrywać, tylko wiecznie jest efekt jakby operator był najebany i chwiał się na nogach. Inny trend jest w teledyskach. Tam to za niedługo będzie stroboskop. Sceny już się zmieniają co 1 s, czasem co 2 sek. Jeszcze trochę i zmiana będzie co 0,5 sek. Od niektórych teledysków oczy mnie bolą.
Zabrakło w filmie uczucia. Nie widać tego po bohaterach, a przecież tyle czasu ze sobą obcują. W sensie czasu w zakresie czasu, bo obok nich dużo się dzieje. Znacznie bardziej pokazane są uczucia członków rodziny względem siebie, ich relacje, zachowania. Niekiedy odnosiłem wrażenie, że relacje między głównymi bohaterami, są spychane na margines, na rzecz pokazywania innych, nie wiedzieć po co? Jaki wpływ na życie bohaterów ma rozmowa córki w szpitalu z jej cichym wielbicielem - nie wiem, a trwa kilka minut. Takich scen, nic nie wnoszących do pożycia głównych bohaterów jest więcej, choć w miarę jak oglądałem to zastanawiałem się czy faktycznie Andre i Jose, a zwłaszcza drugi jest faktycznie jednym z głównych bohaterów, bo jakby więcej jest innych ludzi w kadrach.
Generalnie scenarzysta nie popisał się. Rozumiem takie zachowania u ludzi młodych, tzn. brak rozmów między sobą, dziwne zachowania itp. Ale przecież jeden jest już po 30-ce, a drugi przed więc w zasadzie naście i młodość mają już za sobą, to czemu nie uwypuklono jakiś dorosłych zachowań? No chyba, że przez pryzmat kontaktów z wioskowymi mięśniakami patrzę na świat zupełnie inaczej. A tu oni patrzą się na siebie ukradkiem i patrzą ukradkiem i nic z tego nie wynika, mimo tego, że są już po pierwszym razie, a nadto są sami w domu. Zabrakło odwagi scenarzyście, ale jeszcze pozostaje kulturowość z regionu, w którym nagrywano film. Może tam miłość dwu facetów jest nadal tematem tabu i nie można o tym mówić. To po co nagrywać o tym nieudolny film.
Zawiodłem się, bo myślałem, że jakaś produkcja nieamerykańska będzie fajna, a tu taka dłużyzna.
Z innych informacji. W zasadzie to niby laska od 979 opuściła go i dziś i jutro się wyprowadza. Info, o którym w sumie wiedział dziś zostało wypowiedziane. To przecież 2 tyg. temu, ona już wyprowadziła się od niego, czasem to zjeżdżała, nie wiem czy zabrać rzeczy, czy rozmawiać. Chciałem nawet się z nią umówić, ale jakoś do tego nie doszło, bowiem od 979 info było szczątkowe, co zresztą zrozumiałe. Ona zapewne to lepiej przechodzi od niego. Co pisałem wcześniej, z zewnątrz jak na to patrzałem, to on był w niej bardziej zakochany, ale może takie wrażenie odnosiłem? Z powodu tej sytuacji był nawet, chyba w czwartek po pracy, u psychologa i lakonicznie powiedział, że nie żałuje wizyty.
Dziś, wobec tego, praktycznie z nim nie rozmawiałem. Coś tam usiłowałem, ale widziałem, że to nie ma sensu, to zamilkłem dość szybko. Na razie gdzieś pojechał, niby ma tu jeszcze wpaść wieczorem.
Tyle, jeszcze tradycyjne zdjęcie kolejowe.
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz