środa, 20 lutego 2019

Środa #1496


Tym razem w nadrabianiu zaległości zacznę od spraw najwcześniejszych. Dziś umówiłem się ze 172 na nockę przy flaszce.
  Wczoraj byłem u 824 korzystając z ferii głównie w spr. konserwacji kuchenki gazowej z ok. 1974r. Wtedy to robiono trwałe i proste w obsłudze rzeczy. Jeden palnik mu trochę zarościał i nie dało się go zdjąć, a przez to i płyty górnej, ten na którą skapują płyny z gotowania. Rozebrałem część górną, włącznie z dyszą gazu, zdjąłem tą górną część wraz z palnikiem, a następnie przy pomocy dwu żabek udało się palnik odłączyć od podstawy dyszy gazu. Wyregulowałem cztery palniki, a w wannie umyłem kompleksowo górną część piecyka, wcześniej ją odmoczywszy w ciepłej wodzie. Po wymoczeniu poszło nawet dobrze z myciem, kuchenka nabrała blasku. Biała emalia z tamtych czasów trzyma się świetnie i takowoż wygląda. Dziś robią jakieś rzeczy na 40 lat poprawnego działania?
   W niedzielę, jak wracałem z 979 i jego niby laską to podjechaliśmy na kopalnię. Miałem jeszcze nadzieję na jakieś wejście do nastawni i zabrania niektórych rzeczy z dawnych czasów zgromaczonych tam, jak liczyłem na ruszenie inicjatywy. Wyszliśmy z za mostu i jak zwykle miałem myśl, czy okna w niej są jeszcze całe. Po wyjściu z za mostu ukazał się widok kupki gruzu, w miejscu nastawni, po bliższym dojściu była dziura, bo tam była piwnica.
 (to już historyczny widok)
   Tak oto padła, wydawać by się mogło ciekawa inicjatywa, głównie dlatego, iż nie byliśmy dostarczycielem kopert i łapówek. To tak zgrubsza, bo błędów przy załatwianiu było znacznie więcej. W trakcie spaceru jeszcze po torach 979 powiedział, jak by to wypaliło to byś tu zdechł. No w pewnym sensie miał rację. Jednak z perspektywy to tak 50% dobrze się stało, że nie ruszyło. Tam w początkowym okresie bym się zajebał robotą, a przecież nie mam wieku 979, czy 230 by dawać z siebie 110%. Teraz za to wysypiam się i powróciłem do poprzedniego sprawdzonego trybu dnia.
   Z kopalni pojechaliśmy do "chińczyka" zeżreć obiad, bowiem 979 zgłodniał. Zaś moją dietę chuj strzelił. W lokalu pełno, bo tanio i duże porcje. Właśnie te duże porcje, to są fajne, ale trawiłem obiad jeszcze w nocy. A tu ferie się kończą i wnet ruszą ponownie obiegi z cysternami. 172 już się dopytuje, kiedy kolejne kursy będą następowały.

   Zauważyłem na wiosce, że nowi mieszkańcy nie mają odruchów chronienia swojej własności. Na domkach co raz częściej bramy nie są zamykane, a w zasadzie przez całą noc są pootwierane jakby zapraszając potencjalnych przechodniów do wewnątrz. Zastanawiałem się nad tym fenomenem i znowu odpowiedzialna jest tu demografia i zmiany jakie zaszły w związku z nią. Otóż przez ogólnie dostępną pracę mięśniaków-złomiarzy pozostało już niewielu, a z młodego narybku mało kto idzie w ten fach, bo jest ich mało, to mogą sobie przebierać w pracach. Kilku jeszcze mięśniaków opierdala śmietniki i to w zasadzie tyle. Reszta załapała się do różnych prac, na zasadzie jak jeden podjął pracę to wciągał drugiego, następnego itd. W ten sposób rynek mięśniaków-złomiarzy zmalał do b. małego rozmiaru.
   Pamiętacie jak otwarli granicę w 2004 i nasi jeździli do dawnego NRD-owa po krasnale ogrodowe i inne asortymenty z ogródków. Tu też znikały wtedy na potęgę. Dziś znacznie się uspokoiło, ale oczywiście nie do zera. Na jesieni ub. roku jednemu skradli pompę do wlk. basenu w ogrodzie. Basen i oprzyrządowanie kusiło przechodzących przez 4 m-ce, aż w końcu któryś nie wytrzymał. Ale krzesła, stoły w ogródkach to już standard i nikt się na to nie ciepie. Na przekór tym ogólnym plusom bieżącym dla ludności, rząd chce zrobić im gorzej, wszelkimi programami rozrodczymi. Rząd znowu chce mieć tanią rzeszę niewolników, w których jak dawniej można by przebierać. Obawiam się jednak, że w części głupie społeczeństwo poleci na te brednie i napłodzi trochę więcej potomstwa. Na jakiś szał tu bym nie liczył, bo roczniki 15-19 są tak małe, że prawie wszyscy by musieli mieć po 4 larwy, by uzupełnić stan, a to jak wiemy nierealne. To co pisałem już kiedyś. W wiosce standardem nie są już rodziny z 4-ma larwami, a dwie. Sporo zatrzymuje się na jednej. Kolejnym plusem wyludniania się wiochy jest dostępność mieszkań w zasadzie do ręki. Kiedyś to były kolejki na 5 lat, a teraz idzie się do zarządcy nieruchomości i dostaje klucze do lokali do obejrzenia. I na chuj te program 500+ i następne? Tylko zepsują bieżące życie ludziom.
   Tyle, biorę się do zajęć. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz