(to jak zwykle miało iść wczoraj, ale...)
Wiem, wiem, te święta nadchodzą, ale na st. mac. ich nie ma, to też w tej notce trochę rozszerzę wątek filmów krótkometrażowych-branżowych. Oglądając jakiś brazylijski film myślę nad różnicą bycia branżowcami za komuny i teraz. Przecież w tamtych czasach nie słyszało się o pedałach, a jednak byli. To nie jest tak, że po 90-ym roku nagle wyszli jak zombii z pod ziemi i zaczęli grasować po ulicach. Nie było w szkołach, bo przecież też chodziłem, wyzywania, poniżania, bicia pedałów. A jednak oni tam byli i to statystycznie było ich więcej jak w dzisiejszych podstawówkach, bo to tylko 1-7, a w tedy było pełne 8. Mało tego oddziały były spore, może w wawce po zamknięciu szkół się nie mieszczą, ale na wioskach klasy to ledwo ponad wymagane 15 osób. Mamy niby "wolność", ale oprócz objawiania się branżowców, objawiła się też przemoc wobec nich. Można zakładać, że przylazło to, jak wiele negatywnych zachowań z zachodu. To w końcu filmy, które oglądam w pewnym stopniu skłaniają do takich zachowań. Bo skąd niby młodzież je wzięła, skoro wcześniej byli jak w wielkiej PL klatce, aż tu nagle przyszły z zachodu złe wzorce, a takie są łatwiej przechwytywane jak te dobre i tak zostało do dziś, i tak będzie jutro. Smutne to, ale nie widzę jakiegoś rozwiązania.
Cieszę się jedynie, iż mnie się udało przejść ten etap bez zadrapań i zawirowań, a teraz w wiosce mam już swoją pozycję, o czym tu kilka razy pisałem, to też przemieszczam się po niej swobodnie. Niby lepsze czasy dla młodych, bo łatwiej się poznać, wszak net to b. przyśpiesza, ale też kontakt z głupimi rówieśnikami w szkole może być, a często jest - nieznośny.
(no i tyle notki, która miała iść wczoraj, jest niedokończona i teraz jej nie dokończę)
Za to z dziś.
Po 10 latach lezę na kolację wigilijną. Nie chodzę do ludzi, bo się tam nieswojo czuję w tym dniu. Mogę iść w każdy inny, ale akurat w tym to nie bardzo. Lezę bo:
- 979 mnie zaprosił już któryś raz z rzędu,
- w stacji na grupie B 172 ze swoją niby laską, a średnio mi to na rękę (jeszcze jakby on był sam to co innego),
- uwolnię się, choć nie wiem, do której to u 979 będzie trwało, bowiem on z tej leci na następną do starych od niby laski,
- nigdy nie kupuję prezentów i w tym roku też nie mam (miałbym, gdybym wiedział wcześniej, że tam lezę, a tak spodziewałem się zwolnienia grupy B do dziś, co nie nastąpiło),
- liczę na chwilę bycia samemu w stacji po ponownym jej otwarciu, ale też nie wiem ile to będzie trwało, bo tradycyjny napór będzie następował.
Mam iść do 979 wcześniej by pomóc przy operacji "kolacja", a w sumie to chętnie bym raz w roku pobył sam na st. mac. Takie oderwanie się od ciągłego ruchu, to wyjdzie niestety dzień, jak co dzień.
W przygotowaniach do świąt na st. mac. w tym roku nie nastąpiło nic. O ile w ub. roku coś tam chyba sprzątałem, to w tym z ogólnego przemęczenia nic mi się nie chciało. Stacja wchodzi w te dni jak wyglądała w poprzednich. Nie bym się z tego cieszył, ale tak wyszło. No ile można ciągle napierdalać? Już mi się po prostu nie chce, do tego 172 jest niechlujny i w zasadzie to trza chodzić i za nim sprzątać jakbym tego miał jeszcze mało. Rekompensują to w pewnym stopniu jedynie bliższe spotkania z nim i to tyle. Oczywiście poprzedni układ, gdy przychodził i wychodził był lepszy od obecnego. Niby coś tam gdzieś znaleźli (chodzi o lokum), ale nie wiem co będzie dalej.
Muszę jeszcze obieg po wiosce zrobić po wióry dla szczurów, by mogły przeżyć dwa dni. Ja to spokojnie, jeszcze zostanie. Na żarcie w grudniu do dziś wydałem 179,79 z czego 72 zyla to 4x balsam pomorski 0,5 ltr. od kolegi pracującego w hurtowni alko. Musiałbym spr. w tabelce, ale w ub. roku było podobnie.
No dobra, tyle, bowiem jak zwykle pełno zajęć jeszcze do. Chciałem tej bieganiny uniknąć, a zostałem w nią, w zasadzie przez własne decyzje i brak asertywności, wciągnięty. Pcham notkę, bo zaś nie poleci jak wczorajsza. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz