Od rana jak wstałem, to płynie we mnie adrenalina. Dziś ostateczne spotkanie z v-ce prez. m-ta w sprawie przejęcia kopalni. Biznes plan (b.p.) zakłada absolutne minimum przyjść ludzi czyli 20 sztuk dziennie przez cały rok. Wychodzi rocznie 7.200 ludzi, co przy przerobionych 65.000 w Bieszczadach jest jak widać minimum, choć urzędy nazwały by to zaniżeniem wartości. Tam w sezonie przerabiają do 800 sztuk dziennie. Tu może dojdziemy w dwa lata do takiego efektu, ale to już będzie musiał sztab ludzi pracować na kopalni.
Wspomagać mnie będzie były zawiadowca stacji Gliwice, pod którym kiedyś pracowałem oraz dyżurny ruchu z KWK Halemba. Choć przez ostatnie dni byłem jakoś bardzo niezdecydowany, z nutką na nie, to dziś jakiś entuzjazm we mnie wszedł, może pozytywnie (tak piszę, bo taki mam nastrój) wpłynie na wynik rozmowy.
To jeszcze na szybko. 172 dojechał wczoraj do Jeleniej Góry. Wracając wysadzili go w Sędzisławiu, następnie z osobówki w Witkowie Śląskim, po czym trafił na kolejną osobówkę i nią dojechał do wrocka. W drodze do wrocka ustaliliśmy, że kupię mu bilet do kato, bo inaczej to i tak nie dojedzie na msc. w tym dniu, a dotarłby dziś po 4 dniach podróży. Wpadł wieczorem na chwilę, bo oczywiście w biegu, skoro go 3 dni nie było. Trochę popłynąłem siedząc na nim, ale plecy są bardziej odporne. Na klacie nie, bo, jak pisałem wcześniej, znowu mu tam żebra obili. Jak przyjdzie, może dziś później, to dopytam się o szczegóły, bo na razie to ogólniki znam, to nawet nie ma sensu tego tu wpisywać, bo za chwilę trza by korektę robić.
Szczury żreć dostały dziś przede mną, to mogłem spokojnie, bez ataku zeżreć śniadanie, a teraz zbieram się dalej na wyjazd do UM R. Śl., to narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz