poniedziałek, 16 lipca 2018

Poniedziałek #1393

   Wiśnie wydrylowane, w baniaku zalane na razie roztworem wody i cukru w ilości 5 ltr. tj. 3,8 ltr. wody i 3,2 kg. cukru. Trochę z cukrem przesadziłem więc wczoraj dolałem wody przegotowanej już bez cukru i dodałem drożdży, bo przedwczoraj się nie załapały. Cała operacja wraz z pomocą 979 zajęła czas od 12:00 do 20:20. Później pozostałem już sam na wykończeniówce, 979 odszedł z niby laską. Oczywiście wieczorem, co nie ułatwiało pracy stacja pełna, bo 979 + niby laska, 230, 895, 834, gadająca laska i jeszcze wszedł jako ostatni 172. Wiśnie udało się na giełdzie kupić b. słodkie, 3,33zł/kg aż się zdziwiłem, bo zawsze takie kwaskowate są i nie da się ich za dużo zeżreć, to te, no wyjebka, ale dziś przeczytałem, że do wyrobu wina lepiej jak są te kwaskowate.
   W ogóle przygotowania do robienia wina jak zwykle, jak dawniej w szkole, na ostatnią chwile. Plany oczywiście były, poczytania, przypomnienia sobie, ułożenia proporcji, bo kartki z przed dwu lat zginęły, być może z pomocą szczurów, wymycia naczyń potrzebnych do produkcji itp. były, ale wszystko ruszyło w dniu przerobu. Nieprawdaż, że fajnie? A w tym tyg. jeszcze z porzeczki będę robi, więc znowu wyjazd na giełdę i przerób, ale z porzeczkami jest łatwiej. Tylko muszę poczytać, czy czerwone, czy czarne na wino.
  172 przedwczoraj przyszedł już nieźle cykniety i gdyby nie pełna stacja to oj, działo by się, działo..., a tak zaś przeszła okazja.
  Biznes plan do UM Ruda Śl. oddany i zastanawiam się na ile jeszcze walczyć? W tym tyg. ostatnia rozmowa z v-ce prez. m-ta w sumie decydująca. Albo zarażę go ponownie pomysłem, w sensie przedstawię to bardzo atrakcyjnie, albo będzie jak przy oddaniu b.p., że tylko wysłucham odpowiedzi i nie będę walczył. O skali problemu niech świadczy, że w sierpniu będzie rok, jak zajmuję się sprawą, a nadal nie wiem co z tym zrobić? Brać czy nie brać - o to jest pytanie?
   Wczoraj dalsze sprzątanie po robieniu wina, zamówiony już wyjazd na kato, zawiezienie 979 wraz z niby laską, na mecz, a później nie wiem co będę robił.
   Później to był symek, bo i tak na stacji 230, 826 z jakąś new laską, stękacz z Belgii i 834 więc co miałem robić. Do tego trochę flachy i czas zleciał do (uwaga) 03:00 (zaś!), a to za sprawą jednego użytkownika tedeka, który chciał się o coś tam zapytać, a jest kierowcą tira.Siedzenie do tej godz. byłe efektem zrobienia przegryzionego w dwu miejscach kabla przez młode szczury, bo te po prostu próbują co i jak i tak kąsają różne rzeczy. Nie denerwowałem się, bo jakby naturalne nim dowiedzą się, że kabli nie należy ruszać.
  Śniadanie dziś wreszcie normalne, bowiem myszaki dostały żreć wcześniej i to potrawkę z kurczaka, z rozmrożonej cysterny z obiegów ze szkolnictwa. Pożarły i polazły spać, przeto mogę bez atakujących szczurów żreć spokojnie i wreszcie do śniadania, jak poprzednio, przejrzeć pocztę, popisać obowiązkowe rzeczy, jak bloga, zając się biurokracją, a później czynności stacyjne.
  Brzuch od 826 był, to teraz plecy z jednego boku.
EDYTOWANO
  Chyba porównawczo dam kiedyś 222, bo też sesje zdjęciowe z nim były.
   Tyle, bo dziś i tak później, ze względu na późne obudzenie się, a po dwu dniach przy winie, to zaległości się narobiły, do tego dochodzą bieżące sprawy i już się zatykam jak na stacji przy prowadzeniu ruchu. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz