Wszedł na stację 826 ok. 22:20, kiedy jeszcze na stacji były 230 i 834. Był już pod wpływem alko, ale jeszcze z flachą. Po wyjściu 230 i 834 rozebrał się do klaty i parę razy mnie objął i uniósł. Fajnie było być w ramionach, na klacie takiego mięśniaka. Oczywiście podotykałem go więcej niż standardowo. Zaproponował kolejną serię zdjęć, ale niestety padł na wcześniej przyniesiony, na jego życzenie materac. I teraz znowu jesteśmy w dylemacie (qrwa, czy to się kiedyś skończy?) brać (dobierać się) czy nie brać? O to jest pytanie.
Mało tego, on ma takie zajawki, że niby wyglebił, bo już jest nieczynny, ale po np. 10 min okazuje się, że puszczam coś z kompa i on na to reaguje, znaczy się jeszcze nie śpi, jeszcze jest trochę przytomny. W zasadzie to innych pokładało wcześniej, jak np. 174, ale przy 826 tak se myślę, czy tamci nie udawali? Zresztą opisywałem to tu dokładnie przy niektórych. No jak qrwa taki 174 nie czuł ja na nim siedziałem? Faktycznie można być tak znietrzeźwionym, by nie odczuwać drugiej osoby na sobie?
Przy 826 jest inaczej. Niby nieżywy, ale jednak kodujący. I to mnie powstrzymuje od działań dogłębnych. Takie delikatne następują, w sensie głaskania, ale nic po za tym.
No i leży po raz któryś 826, w klacie, jakby czekający, jakby drażniący i co mam zrobić? Ile razy to samo mam zaczynać od początku? Czasami mi się już nie chce. Kolejny mięśniak przychodzący i drażniący mnie, mało tego nie mówiący ocb. tylko czekający na moją reakcję. Rozumiem, że im nie wypada powiedzieć - wiesz jestem bi (w jakimś tam stopniu) i zrób coś, bo sam nie potrafię zacząć, się ujawnić itp. No bo przecież co myśleć o takim 571, który mi obciągał, a teraz ma już laskę brzuchatą. Ukrywanie się do końca życia jak w Brokeback Mountain.
Ja to w pewnym sensie mam się dobrze, bo wiedzą o mnie, to już nie muszę się ukrywać, a składy które wchodzą na stacje jakoś się widać bronią. Inny też wiek i ta reputacja wśród innych.
979 kiedyś opowiadał, że mu też było trudno, bowiem mu jechali, że ze mną chodzi do łóżka i go obrabiam, ale że CS to się obronił i teraz już jest dobrze (tzn. się odczepili od niego, tak myślę). Zresztą co się przejmuje. Ze składów obrabianych na stacji tylko 974 z niewiadomych (domyślnych dla mnie) przyczyn wnosi pretensje. Reszta przeszła nad tym do porządku dziennego. Nwm. jak będzie z 826, który leży w klacie i kusi swoim wyglądem. Teraz tą flachę piję sam, by nabrać odwagi, a on cały czas jakby trybiący.
I chyba z tego nic nie będzie, bo jak tak patrzę na niego, to co miałbym zrobić? Tak jak po sylwku dobierać się do organu? Chyba się już zestarzałem, bo mam takie dylematy. Kiedyś to nie do pomyślenia. Leżał mięśniak "nieżywy" to od razu do niego. A teraz co? Zastanawiam się czy spać, czy robić coś? No dobra kończę te wywody i lezę do niego. Napisze co wyszło.
Wyszło średnio. Tzn. to co pisałem. Myślałem, że on śpi, a jak usiłowałem do niego przylgnąć, to się okazało, że wcale nie śpi. No cóż. Trochę podziałałem jak był w takim stanie. On czasami się prężył, szczególnie bicepsy, jak leżałem obok niego i rękę miałem na tym mięśniu. No po prostu mnie drażnił napinając je, a to nie tylko bicepsy. Plecy jak napiął i go chwyciłem za ramiona od tyłu, bo myślałem, że zgłupieje. By nie być gołosłownym, to oczywiście są zdjęcia, którymi będę was trochę katował.
EDYTOWANO
Miał być brzuch, to jest brzuch wraz z klatą. Udało się wynegocjować nisko opuszczone spodnie.Siedzieliśmy pijąc flachę do ok. 02:30, następnie pisałem notkę w nadziei, że on zaśnie, a później odwiedziłem go na materacu. Ogólnie nie wyspałem się. Przebudziłem się ok. 09:00 i już nie zasnąłem, mało tego rano musiałem zrobić w.k., bo te wrażenia trza było przerobić.
Po 10:20 na stację wszedł 979. Mnie nie obudził, ale 826 jeszcze na materacu był. Rano drażnił mnie znowu swoim wyglądem. On się przechadzał po stacji, a ja zastanawiałem się. Być z nim niemógłbym, bo nie ten poziom, nadto on jest jak Jaś Fasola - uwaga nadciąga totalny kataklizm. W związku z tym nie dziwię się, że mimo wyglądu, jest sam. Po zrzuceniu maski powierzchownego działania, wychodzi totalna nieudolność życiowa.
Tak mi przyszedł do gowy pierwszy skurwiel od 972. Podobnie. Ładny, nawet piękny, ale ta reszta to dramat. Ma na razie laskę, z którą się kopuluje i tyle. Byłem wczoraj u 972 po zaopatrzenie spożywcze, znowu kasa uratowana, a ich uratowałem przed wyciepowaniem żarcia. Oprócz wizyty u 972 był jeszcze wyjazd na giełdę warzywno-owocową po wiśnie na wino. Koszyk 10 zyla, to wyszło jak 2 lata temu - 3,33 zł/kg. Dziś więc robienie wina, to cały dzień z gowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz