środa, 5 lipca 2023

Środa #1994

     Kawalerskie dziecka. Odbyło sę w trzech aktach. Pierwszy akt, to salon gier w kato - cybermagia. Jak tam jechaliśmy i wcześniej niektórzy stękali:
- co my tam bydziemy robić tyle czasu?
   Okazało się, że 4 godz. przeleciało jakby to było trochę ponad godzinę. Nie zdążyłem nawet wszystkich urządzeń przejść, bo nie by były stale zajęte, ale np. jak dosiadłem się do Xplane11 to tam chyba ponad 2 h w dwu turach przeleciały. Do tego biesiada okresowa przy stole i w zasadzie przed 19:00 mi przypomniano, że to w zasadzie już koniec i trza opuścić lokal, bo mieli przyjść następni. No jakoś jak wychodziliśmy, to ich nie widzieliśmy, ale w sumie to już nie nasze zmartwienie. 
   Oprócz xplane z googlami co jednak dodawało atrakcyjności grze, ale do tego wrócę, jeszcze jedną grę z googlami w 4 osoby żeśmy odwalili, jakieś lecące kwadraty, które trza było rozwalać do rytmu muzyki świetlnymi mieczami, a'la Lorda Wadera. Średnie, nie wiem kto to wybrał, a później np. mieli strzelanie z łuku, w terenie coś jak w CS-ie, i to bym chętnie przyciął. No cóż.... Były też stanowiska z rajdówkami, 979 nawet mi proponował, ale mu powiedziałem, że rajdówkę, nawet taką dużą, to mam praktycznie na co dzień z realnymi wrażeniami. Skupiłem się więc na xplane. Pierwszy lot awionetką, drugi już większą maszyną, którą po pierwszym dłuższym przelocie do Pyrzowic, bo na Muchowcu podchodziłem 5x do lądowania i to by się i tak nie udało, wylądowałem. Postanowiłem więc startować i zaraz lądować, by poćwiczyć lądowania. I tak udało się 4 x zrobić. Następnie, już przez 19:00 o czym nie wiedziałem, wziąłem jakąś dużą pasażerską maszynę. Też chciałem wystartować i wylądować. Wystartowałem, zrobiłem zbyt małe kółko do lądowania i odszedłem na drugie i podczas niego, bo jednak większa maszyna, a przyrządów dobrze nie opanowałem, zgubiłem lotnisko, przeto wylądowałem na jakimś polu, bo było przed 19:00. 
   Drugi akt odbył się na 3-ch stawach. 979 chciał tam jechać po grach, a ponieważ wbrew zapowiedziom, pogoda była dobra to pojechaliśmy. 
   Wcześniej oni kupili dodatkowe flachy (nwm. czemu aż tyle, chyba źle policzyli), a następnie kupiliśmy w pizza hut 4 pizze i z nimi poszliśmy już nad staw. Jak jechaliśmy na kato, to wziąłem ze sobą starą siatkę, prawie tak starą jak naprawiane ciągle skarpety, zresztą siatka też już po naprawach rewizyjnych i awaryjnych. Te flachy wylądowały w niej, bo w reklamówkach, to pewnie znalazły by się na glebie. Oprócz flach były i soki, więc siatka obciążona do granicy nośności. Zresztą przy tej granicy obciążenia jeden uchwyt zaczął się urywać. Dawno nie miała kontroli. Na szczęście w szwach stosuję dylatacje, które ograniczają jednoczesne prucie się całości, dzięki temu "objechała" dzielnie szlaki i wróciła na st. mac. na naprawę awaryjną. Ta przeprowadzona po za kolejnością.
   Na 3-ch stawach biesiada przy pizzach i flachach, ale znowu jako jedyny musiałem pilnować porządku i ich ogarniać, bo jeździli obserwatorzy, a im po jakiejś dawce puszczały hamulce. Na szczęście udało się zeżreć i zapić bez problemów. Akurat jak zeżarliśmy przyszedł deszcz więc schowaliśmy się pod pobliski most pod A4. Tam został ustalony, bo 979 chciał, trzeci akt imprezy. 
   Samce jak już łykną to się odklejają od rzeczywistości. Mówiłem idźmy na darmoautobus i nim do centrum. Nie, zamówimy jeździdełka. No spoko, co będę napierał, argumentował, skoro chcą. Jak chcieli, tak zrobili. Oczywiście czasowo wyszło by lepiej po mojemu, ale będę ich na siłę przekonywał. 
   Taryfiarze to mają jakiś taki zwyczaj naciągania. Ten również. Miast jechać najkrótszą drogą, bo sob. wieczór to pusto w mieście, to pojechał jakąś okrężną. Nie ciepałem się ponownie, tylko lekko zasugerowałem, że może jednak jechać krótszą trasą, ale któryś tam:
- on ma nawigacje to wie gdzie jedzie (pomyślałem tylko, że dzisiejsze nawigacje nie kierują już chyba na środek jeziora, bo je poprawili, aczkolwiek może nie pod kątem dobra pasażera).
   Oczywiście taryfiarze tak mają, że jak jadą pusto, to przepisy mają gdzieś, jakby ich nie było, ale jak jadą ładowni, to nagle se o nich przypominają i wszystko regulaminowo, by licznik nabił ile trza, ale to już powiedziałem pasażerom, jak wysiedliśmy z auta. Na drugą część ekipy czekaliśmy chyba z 20 min, to już dawno bylibyśmy wszyscy darmobusem. 
   Poszliśmy na 3-go maja pod lokal raisefiber i sixa. Mieliśmy iść do tego drugiego, ale (uwaga) wpuszczali do niego dopiero o 23:00. Godz. mnie zaskoczyła. Ponieważ było jeszcze 20 min, to nieopodal wejście zrobiliśmy mini imprezkę posiadając napoje własne no i by nie przepłacać na górze. Opcja f uj dobra, często zresztą praktykowana. Część nie chciała tam iść, jak miałem stanowisko zerowe. Dawno nie było w żadnym lokalu, to jakiś mogę zobaczyć pod wieloma kątami. 
   No i tu nie wiem co napisać. Tzn. ogólnie wiem co widziałem, ale wiedząc, że AI przegląda blogi, analizuje je itp. to zastanawiałem się na ile podawać informacje. Sixa to lokal specyficzny. Ciekawe czy 979 tam kiedyś był wcześniej, bo nie pytałem się go o to. Lokal (to dużo powiedziane) zrobiony praktycznie w pustostanie. Nwm, czy sa zdj. na necie, ale w środku nie mogłem robić, bo tel., który dostałem ma uszkodzony aparat. W takim razie opiszę. Wyobraźcie sobie mieszkanie, które zostało po jakiejś starej babci, która, co naturalne, nie remontowała go dłuższy czas. Farba odpada z sufitu, ściany częściowo bez tynku, do tego elektryka na wierzchu, bo ta pod tynkiem pewnie nie działa. Ogólnie lokal dla porobionych, a my nie byliśmy porobieni, to też np. do mnie muza którą puszczali dj-e, w ogóle nie trafiała. Ona jednostajna, w zasadzie o 23:00 leciało to samo co o 03:00, choć do tego czasu (uwaga!) był już 3-ci dj. Tzn. w środku grała laska, ale w zasadzie niewiele się to różniło od reszty. 
   Branżowiec, jedyny z którym piszę na felku, dał info, że chodzi tam czasem, ale właśnie porobiony, bo wtedy ta muza wchodzi inaczej. No ok. widocznie tak je, nie będę sprawdzał. 
   Ok. 01:10 przeprowadziłem mini akcję zawinięcia się, ale część chciała zostać, zresztą pomyślałem - to w końcu impra 979, on ma się dobrze bawić, cokolwiek to w tym lokalu znaczy. Zresztą wiedziałem z doświadczenia, że samo się wykruszy do jakiejś godziny. Wracając do lokalu, to ludzie w nim, to ok. 25 lat i więcej wzwyż tak do 30-ki. Kilka osób dosłownie starszych, w tym jeden w garniaku, nawet nie wiem skąd się wziął bo jakoś nie pasował do towarzystwa. Cały siwy, włosy z tyłu spięte na kok, wzrostu ok. 170 cm. i robił wrażenie jakby sie zgubił. 
   Oczywiście mój dział ps. prześwietlił rodzaj m. w lokalu i lipa f uj. W zasadzie to 3-ch (dosłownie) nadwało by się do czegoś. Jeden, to piękna sztuka. Taki chudy mięsniak też wzrostu ok. 170 cm, czerwona koszulka z krótkim rękawkiem, spodnie dżinsy, długie. Figura b. ładna, bez brzucha. Dział ps. od razu przekierował obserwację głównie na niego, bo po co patrzeć po ścianach z fatalnym stanie, jak można na ładny obiekt. Oprócz przekierowania wzroku dział ps. się trochę aktywizował, ale zarząd trzymał rękę na pulsie i skończyło sie na obserwacji, choć dział ps. ambitnie parł do przodu, dając zarządowi info, że przeca mamy w odwodzie stado mięśniaków-skurwieli wioskowych, to byliśmy chronieni. 
   Na tle niezbyt dobrze wyglądających samców, lepiej wypadły samice. Nawet nie będąc nimi zainteresowany 5 nadawało by się od razu na jakieś działania, a do nich można by jeszcze kilka dokoptować. Jednak w późniejszym wieku widać różnicę między dbającymi o się samicami, a mającymi to gdzieś samcami. 
   Ok. Musze kończyć wpis, bo zaś nie wyjdzie ze stacji w rozsądnym terminie. 
    Zdjęcia.

Pewnie wiecie kto jest moim faworytem w tym zestawieniu. 

Jak będą wyglądali za 5, 10, 15 lat?

Czy będą mieli motywację do dbania o swój wygląd?
   Narka.

 p.s. (nie, nie dział ps.) korekta tekstu były pobieżna, stąd możliwe błędy w tekście.

2 komentarze:

  1. Chyba za dużo amerykańskich filmów oglądałem, więc oczekiwałem jakiegoś striptizu na zakończenie kawalerskiego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba tak. Striptize schodzą u nas już na plan dalszy. Mało słyszę, by jeszcze ktoś na kawalerskim miał dziwkę, no chyba że jakiś wiecznie napalony nastolatek.

      Usuń