czwartek, 28 kwietnia 2022

Czwartek #1893

    Za oknem ładna pogoda. Słonecznie, ciepło jak na ostatnie dni (13C), a ja, mimo iż wyspany, to obudziłem się jak dopiero wypluty z łona. Nie umiem normalnie wystartować, jestem jakiś przydupiony, a mało tego, dziś wyjazd na widzenie ze 172. Jestem jedyną osobą, która do niego jeździ. Fajnie mieć kolegów skurwieli, oni zawsze tacy w porządku są, słuchają tych treści z nagrań muzycznych, rapowych, tam takie zajebiste teksty, ale jak przyjdzie co do czego, by kolegę odwiedzić, to - nie.
    Jeżdżę, bo na razie zdążam na poc. powrotny, choć w biegu, nie wiem jak dziś z tym biegiem bydzie, może w drodze zatrybię, ale jakbym tak raz nie zdążył, to następny za 94 min i było by niefajnie. 
    Dzięki Nhanowi, jakiś jego jeden film w poprzednim wpisie, porządki posuwają się do przodu. No ale dziś, nawet obejrzenie odcinka z nim, nie pomogło i nadal jestem jakiś przydupiony. Na st. mac. zaczyna wyglądać, aż sam siebie nie poznaje, 979 powiedziałem, że to chyba objaw starości. Mimo tego dobrze się czuję z tym porządkiem. Zaczyna się pojawiać przestrzeń, powierzchnie płaskie są utrzymywane w czystości, zwłaszcza w kuchni i (uwaga) nie zagracane. Wywalamy ze st. mac. na hasioki pełno rzeczy. Przedwczoraj 3 kursy na śmietnik z pełnymi siatkami, aż 979 napisał, że mnie nie poznaje. 
   Na razie grupa A i kuchnia, ale jak się rozciepli, to w planie grupy B, C, D, przeto mniej gramy, choć w ETS-ie działamy wieczorami. Kolega wespół ze mną zakłada wirtualną firmę. Do prowadzenia nawet wirtualnej ma małe pojęcie i muszę go trzymać na wodzy, bo by popłynął z rozwiązaniami. Trudno mu sie jest trzymać harmonogramu, do którego nie miał sprzeciwu i tak widzę chciałby robić po swojemu, w końcu szef wszystkich szefów, ale nie ma wyobraźni lub związku przyczynowo-skutkowego, że nawet w grze takie działania w okresie długofalowym obrócą się przeciwko niemu i jego planom. Na razie mu pomagam, choć czy długofalowo widzę się w firmie jako jego prawa ręka? Nie wiem. Jeżeli on chce by firma się rozrosła, miała wiyncyj graczy, to przecież ktoś tym się będzie musiał zajmować, a mnie czeka remont. 

    Dojazd do więzienia sprawny, choć tradycyjnie poc. do Strzelc Op. przyjechał 6 min w plecy, na starcie miał tyle i utrzymał. 172 trzyma się dobrze, ćwiczy, to też jest szansa, ze za 1,5 roku, jak on chce, wyjdzie w stanie dobrego wyglądu. Chciał iść do pracy, bo niektórzy więźniowie mogą, ale ma wpisane, iż jest agresywny, to go nie biorą.
   Gadaliśmy w zasadzie o niczym konkretnym. Po raz kolejny powiedziałem mu, że praktycznie żyję teraz w izolacji na st. mac. Nie kontaktuję się z innymi drużynami trakcyjnymi, by ich nie ściągać na st. mac. Przesiadywanie tu przerabiałem przez poprzednie dekady, teraz chcę pobyć trochę sam i robić kiedy chcę, a nie kiedy mam wolne między wchodzącymi, czy wychodzącymi składami. Mało tego sprzątam po sobie, nie po innych. 
   Już na początku widzenia była obsuwa, bowiem przyjechała na widzenie laska z małym dzieckiem i jakimś synkiem, ale nie była wpisana na listę widzeń. Pewnie myślała, że to się wchodzi jak do spożywczaka, kto chce to włazi. Mało tego małe dziecko, pełno gratów, to na prześwietleniu zeszło im z 10 min, a tu wszystko na styk, bo poc. powrotny o 13:34 i następny za półtorej godziny. Jednak udało się zdążyć. Pierwszy raz z więzienia wyszedłem tak szybko. Właściwie to wymaszerowałem z niego przez drzwi i kontrolę metali, ale prawie wszystkie drzwi do wyjścia były otwarte i samo wyjście trwało około minuty! Dzięki temu nie musiałem biec na stację jak poprzednio. 
   Rano napisałem, że jestem jedynym tam jeżdżącym, a na widzeniu dokładnie to samo powiedział 172. Nawet narzekał, że niektórzy nie chcą od niego odbierać telefonów. Z tym to faktycznie jak ktoś raz nie odbiere, dwa razy to jeszcze można zrozumieć, ale po 5-ym razie już się nie chce dzwonić. Za to jedna laska, wymyśliła, że jak dzwoni do niej 172, to ona go nie rozumie, bo ma głośnik uszkodzony i wymienia tel. przez 3 tygodnie. Serio?!
   Powiedziałem 172, by se dał spokój, bo takie kity to może swojemu dziecku cisnąć. 
   To jeszcze na koniec. 303 już nie robi w DPD, tam gdzie te nocki były po 10h. Nawet się nie spytałem ile tam robił, ale może tydzień. Coś mi się widzi, że szybko poleci w dół, wespół ze swoim kolegą na K. też z domu dziecka. Kolega był do końca w domu dziecka, to załapał sie na przydziałowe mieszkanie. Żona od 972 naciskała by ich szybciej odebrać i jednocześnie pozbawiła ich, a na pewno tego najstarszego, lokum do mieszkania. Już te pół roku by wytrzymał tam dłużej, a własne mieszkanie to już coś. No ale czegóż wymagać od neandertalczyków. 
   Ok. tyle, bo zaś to zupełnie niepotrzebnie notka przestoju się nabawi. 
   Zdjęcie. 
Grudzień 2019. Żyrafka w szufladach biurka. To w tej szufladzie, w której stoi miała swoje jedyne potomstwo. Później samce już zostały wywiezione, ale było jej dane być matką ślicznych maluchów, które się wychowały w tej szufladzie. Pod moją ręką szmata wciśnięta między szufladę boczną biurka, a szufladę na której do dziś jest klawiaura. Ta szmata tam została dana właśnie ze względu na małe, jak zaczęły chodzić, to musiały mieć bezpieczne przejście dalej, by nie spadały, choć pod biurkiem jest gruba wykładzina. 
    Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz