piątek, 5 lipca 2019

Piątek #1562

  Nigdy nie zrozumiem mięśniaków wioskowych, choć jakieś tam swoje teorie mam, o których tu co jakiś czas piszę.
  Dziś dość ostro było ze 172. Po wszystkim zastanawiałem się czemu na to pozwala? No jak taki mięśniak pozwala na takie coś, co robię z nim?
EDYTOWANO
  Ale z drugiej strony oglądam porniole i tam też mięśniaki dają z sobą zrobić takie rzeczy, że aż się czasem dziwię. Może podobnie jest i ze 172, że w pewnym sensie, a może nawet w sensie - on to lubi. Mało tego, oni się tu prawie wszyscy, chodzi o mięśniaków-skurwieli, wychowali na wzajemnym napierdalaniu się, w boju o szczeble drabinki, przeto okresowo się bili między sobą, a w tym mogli też odbierać z tych napierdalanek pewne pozytywne doznania. Np. części z nich podobało się, jak ktoś ich w jakieś miejsce napierdalał, ale nie mogli tego okazywać na zewnątrz. Bo jak np. powiedzieć drugiemu mięśniakowi-skurwielowi napierdalaj mnie po plecach lub brzuchu, bo lubię, lub rób mi coś podobnego, bo mi się spodobało. Aż tu zjawiłem się, gdzie oprócz przyjemnych doznać z głaskania rękami, wyczuwałem też co im się podoba (to oczywiście w dużym skrócie, bo brak czasu, zresztą opisywane już było kilka razy przy okazji konkretnych drużyn trakcyjnych) i za ich przyzwoleniem działałam i jakąś tam ich przyjemnością, o której czasem nieśmiało można było wyczytać między wierszami.
  Chyba nie warto tego drążyć ze 172, bo jeszcze wjadę nie na ten tor co trzeba i stracę obecne możliwości. Ważne, że na razie on jest takim wentylem bezpieczeństwa. Dwa dni z rzędu, z powodu jego wyglądu, aż się blokowałem. To podobnie jak szeregowy w Pingwinach z Madagaskaru raził swoją uber słodyczą
 i wszyscy dookoła mdleli, to podobnie jak siadam na 172, to jakbym dostał tą tęczą w gały i mózg wysiada. Nawet mu to powiedziałem, bo przedwczoraj się pytał, co się dzieje, że nie mogłem dojść. Wczoraj mu to samo powiedziałem, że mózg na widok jego wyglądu głupieje. Przedwczoraj jak był dobrze doświetlony, robiliśmy to w kuchni, a tam zachód słońca, to widząc jego żyły na klacie, brzuchu, już nie wspomnę o rękach, to nie wiedziałem co mam z sobą zrobić.
   Dziś jeżdżenie na weselu. Na szczęście nie będzie dj. Padaki, za to ma być zespół grający. Może będzie lepiej niż z dj. Padaką, bo tamto było nie do strawienia, to też wpis taki krótki, bo później już nic nie spłodzę, a jutro spotkanie ze starymi branżowcami na ogródku, to się nasłucham opowieści, ale raz na jakiś czas trza pobyć wśród swoich.
  To tymczas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz