środa, 18 stycznia 2023

Środa #1963

      (UWAGA, to jest bez jakiejkolwiek korekty, brak czasu, więc tez nie ma zdjęcia)

Qrwa, to będzie jazda. Qrwa to będzie wyzwanie!
  Ja mam być dla młodego przejebanym skurwielem. Tylko, że jest jedno ale. W seksie może i tak, ale w ciągu dnia jestem taki grzeczny pomocny, no druga strona (nie nie jestem cipą). I teraz mam do niego też stosownie mówić (klnąć), ale do chuja, nie używam tego języka bieżąco. Co innego taki 172, 303, 975. Oni są rasowymi skurwielami z domu. Ich słownictwo jest takie bieżąco, ja się będę musiał dostosować. Tak jakbym sie miał na szybko poduczyć angielskiego i to jeszcze z odpowiednim akcentem. Przeca słucham ich latami i wiem jaki to ma wydźwięk. Słyszałem 303 niedawno w akcji jak grał w to zabijanie na ekranie i mówił (ładnie napisane) do mikrofonu co myśli o innych graczach. 
  I teraz qrwa, ja sie mam w ciągu kilku dni przestawić na inne nadawanie. Muszę jak aktorzy wczuć się w rolę, ale to zawsze jest wczucie się, a nie oryginał. To co opisywałem na filmach, to się nawet na ekranie wyczuwa, czy ktoś to czai, czy tylko odgrywa. Choćby z aktorami pedałami. Też to opisywałem. I boję się by nie było za dużo sztuczności, a on to odczuje. Oryginalny pedał zagra pedała idealnie, heteryk grający go, no to już często jest porażka. 

  No i on ma przyjechać po mnie i mam odegrać role. Tzn. on myśli pewnie, że w ciągu dnia taki jestem ciągle. No qrwa - nie. Najgorsze, że już sie w nim zakochałem, tym bardziej w tym co w połaczeniu z jego wyglądem można mu zrobić. JUŻ GO KOCHAM i boję się, że tam się jakaś pierdolona blokada w mózgu uruchomi, by go nie krzywdzić, bo taki piękny. Z drugiej strony jak myślę co mu zrobię, to pała mi ciągle stoje. Problemy z zasypianiem, bo kutas się wzbudza, a jak się wzbudzi to wiecie... Śpię w ratach po 1,5, 2 h. Dziś jakoś normalnie ale wczoraj to 3x po ok. 2h. Masakra! Ja pierdole, akcja życia. Coś na co czekałem całe życie nadaża się tera. Tzn. ma sie nadażyć, bo na razie są wzloty i upadki. Wczoraj jechałem na lini i on długo nie odpisywał (no wiecie lub nie jak to działa dziś) i po pierwszym kółku napisałem mu wiadomość i co kilka przystanków sprawdzałem czy je odpowiedź. Nie było. Dział hamowni mózgu zaczął z siebie wypluwać:
- no przeca to bylo do przewidzenia,
- stary i gupi,
- na co qrwa liczyłeś, na księcia na koniu? 
itp. W miarę upływu kilometrów się uspokajałem, no trudno, życie będzie lecieć dalej, aż tu 10 min przed końcem trasy spr. tel. JEST ODPOWIEDŹ. Od razu zaciesz (jak u nastolatka). Jeszcze nie wszystko stracone. Na szczęście jechałem na przerwę 1h 15 min (tak w komunikacji miejskiej są czasem takie przerwy) więc miałem czas na swobodne pisanie z nim co sie odbyło. 
   Do chuja jeszcze tyle dni do niedzieli, no nie wytrzymam, z drugiej strony muszę sie jeszcze przygotować, pogadać sam do siebie, poćwiczyć nowy język, by dobrze wypadło od początku. Wiadomo pierwszy efekt się liczy. Czego na pewno nie ogarnę to ten specyficzny skurwielowaty akcent. Czasem w autobusach jadą takie małe skurwiele i do się gadają. No nie do podrobienia, wiec nie wiem jak wyjdzie.
   W ogóle to jutro maiłem mieć wolne, ale mi zajęli. Tzn. zgodziłem się, a to miał być dzień na przygotowanie się, skompletowanie gadżetów, by się nim odpowiednio zająć. Jak w całym życiu, wszystko bydzie tradycyjnie w biegu na ostatnią chwilę. 
   Nie wiem czy pisałem, ale też nie będę sie już golił do niedizeli, tam dużo nie urośnie, nie mam silnego zarosu, ale coś tam bydzie.
   Przez tego chuja niedojadam. Już zszedłem do 59 kg. ale na szczęście on lubi szczupłych. 
   Obejrzał bym jakiś film instruktażowy, ale nie znam, zresztą i tak mi wybili jutrzejrze wolne.
   Dobra, tyle, bo muszę się przygotowywać do roboty i ćwiczyć język z niewidzialnym osobnikiem. 
   No to qrwa - cześć.

1 komentarz: