piątek, 6 stycznia 2023

Piątek #1960

  (Notka napisana zaraz po jeździe, planowo miała być inna. No jak na kolei, ta co miała być, stoi na boku i została wyprzedzona przez poniższą.)

    Dziś skumulowało się kilka rzeczy i na początku popołudniówki włączył mi się tryb żółwia. W zasadzie to zaczęło się już w czwartek. Kursem o 22:10 pojechałem na jednej linii + 2min. Wlazła kobieta i miast zacząć, że chce się tam gdzieś na coś przesiąść i czy bym się postarał by zdążyła, to od razu z pretensjami, że "Pan znowu opóźniony jedzie. Dziennie opóźniony." Tylko, że na tej linii byłem pierwszy raz. No ale podgoniłem, z tym, że nie wiem czy ona zdążyła na przesiadkę, bo nie wiem nawet na co się miała przesiąść. 

   W piątek pierwszy kurs zapoznawczy, bo też tą linią w zasadzie nie jechałem, a drugim kursem procesja no i +10 min. Mimo starań nie udało sie tego nadgonić, bo jakoś ciągle coś. A to światła łapały nadzwyczaj często, a to jacyś dobiegający, a to coś tam jeszcze. Wobec tego w następnym kursie też odjechałem + 2min. Na drugim przystanku wlazł starszy facet z chyba wnuczką, a do kogoś gadał przez telefon i nawija, że w święto i opóźniony. I tak do tego telefonu te wywody o tym opóźnieniu i o święcie, że to nie może tak być, a siedział na pierwszym miejscu przy drzwiach więc wszystko słyszałem i pewnie mówił na tyle głośno bym to słyszał. Jak tego słuchałem, to w końcu włączył się tryb żółwia. Skoro tak bardzo przeszkadzały te 2 min, które i tak bym nadgonił, to w trybie żółwia poszło w drugą stronę. Facet wysiadał w zasadzie w połowie trasy i na przystanku na którym wylazł miałem już +7. Chciałem ten tryb żółwia wyłączyć, ale szło nie tak. Z jakiś niewyjaśnionych przyczyn nie umiałem przejść w tryb nadganiania. Jazda nie była płynna, nadto, jak poprzednim kursem, co nadgoniłem, to coś mnie spowalniało. W końcu po paru przystankach trybu żółwia nie udało się wyłączyć. Przeżółwiłem już do końca kursów i... co kurs to przyjeżdżałem na końcowy jeszcze wiyncyj opóźniony. Zaczęło się od +11, później było +12, +13, +14 i ostatni kurs zjazdowy, który wszyscy gonią (ja w normalnym trybie też), by być planowo na zajezdni, na ostatnim byłem +15. Co ciekawe, z zajezdni na przystanek jakoś nie umiałem gonić, tylko szedłem normalnie, ale zdążyłem na autobus w stronę st. mac. Z przystanku też do st. mac. się wlokłem mimo lekko padającego deszczu. Szedłem i zastanawiałem się co ten mózg wykminił. No jakby ten tryb żółwia włączył się w dniu roboczym, to jadę min. +30. Na ostatnich 3-ch kursach nawet radio wyłączyłem, bo nie poprawiało nastroju i tak słuchając silnika i pasażerów przejeździłem do końca. A ponieważ święto, a moje opóźnienie w połowie trasy wynosiło już ok. +10 min. to uwagi niekoniecznie do mnie bezpośrednio, ale podobnie jak tamten facet w tonie - święto i 10 min opóźniony. Jak to możliwe? Kompletnie sie tym nie przejmowałem. Zwisało mi już to gadanie, bo i tak byłem w trybie żółwia. 
   A dziś jeździłem deską 700 (na zdj. inna 706). 700 bardzo fajnie utrzymana, zawieszenie nie wytrzaskane, dobrze sie jeździło, nawet w trybie żółwia.    
 Tym to jeździłem na tej linii wcześniej. 

  Niestety ta już tak dobrze nie jest utrzymana. Średnio mi się nią jeździło. Po 3-ch dniach od 657 miałem ją ponownie. Po zjeździe z 657 opisałem ją na hamowanie, bo fatalnie hamowała. Tylny lewy bliźniak nie hamował w ogóle (zimne kolo), a w przodzie gorąca tarcza z lewego koła, letnia z prawego i przy hamowaniu ściągało ją na lewo. Po 3-ch dniach poprawili tyle, że włączyli tylnego bliźniaka do hamowania, ale jak lekko się nacisło pedał hamulca, to ona stawała na sekundę dęba, po czym luzowała hamulec to stanu odpowiadającemu lekkiemu wciśnięciu pedała. Po 2 kółkach wymieniłem ją, bo tylko się denerwowałem tym hamowaniem. Resztę objeździłem przegubem. 
   Narka.

2 komentarze:

  1. Stary facet i marudził? Dziwne. Ja tam jestem z PRL-owskiego chowu, więc mnie cieszy jeśli w ogóle jedzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On też był stary, ale marudów dziś zrobiło się sporo.
      Jakoś dziwnie, że wczorajszą żółwią jazdę, odbieram nadal dobrze. By mi tak tylko nie zostało do poniedziałku. Zobaczę dziś jak się zmontuję.

      Usuń