Mimo tego, że blog się trochę zmienił, to zawsze coś się dzieje. Nie wiem czy pisałem, bo już się gubię, że do 824 przyszło pismo na początku stycznia, iż jest decyzja pozytywna i biorą go do domu starców. W liście oczekujących jest jako 7 osoba. Teoretycznie miało to nastąpić, jak było w piśmie, w okolicach marca. To też nie panikowałem, bo czasu sporo, by zejść z holizmem i zeżreć nagromadzone rzeczy.
Teraz zadzwonili przedwczoraj z MOPS-u, że miejsce już jest i można wszcząć procedury przyjęciowe.
Że co?! Oni tam tak szybko kopią w kalendarz? W ciągu dwu tygodni wykorkowało 6 osób... Rotacja na wysokim poziomie.
Oczywiście info mnie zaskoczyło, bo kompletnie nie jestem przygotowany. Mało tego, ponieważ w pn. byłem na widzeniu u 172, to on zrealizował holizm i zaś napełnił lodówkę, a to jest nie do zeżarcia do przyszłego tyg., przynajmniej w tych artykułach krótkotrwałych. No nic, przyjdzie mi wywalać część do kubłów. Chciałem odmrozić lodówkę, ale chyba jeszcze tydzień wytrzyma, po za tym tera dwa dni bydzie powyżej zera na placu.
Jeszcze wczoraj mnie poinformowali, że z powodu zarazy, nawet jak wynik będzie negatywny, to i tak siedzi w izolatce przez tydzień. Jak on to wytrzyma z potrzebami dziennego holizmu, a równocześnie spaceru w ciągu dnia, to nie wiem. Cyrk będzie jak zrezygnuje i stwierdzi, że nie chce tam siedzieć i wróci.
Trudne decyzje przed nim, przede mną. To co pisałem kilka razy to przeciepowanie wajch właśnie będzie następowało, a źle przeciepnięta wajcha, to niestety skutek w długim okresie czasu nieodwracalny. Tego się boję najbardziej, bo jeszcze jak coś jest do cofnięcia to ok, ale tu będą sie ważyły losy jego i moje. Na razie jest decyzja, by o np. 4 dni to jego przyjęcie do domu starców opóźnić. Pani powiedziała, że od testu w ciągu 6 dni go przyjmą, to myślę test zrobi się w pn. o czym ją poinformuję, by był przepływ informacji i wtedy teoretycznie 24 powinni go przyjąć, to akurat zejdzie się z żarciem w lodówce do minimalnych wartości. Tzn. ja tu zostanę dłużej, bo mieszkanie jakby opłacone, ale nie żrę za wiele, to mi pełna lodówka niepotrzebna.
Spraw papierkowych trochę do załatwienia jest, papiery dla domu starców, upoważnienia itp.
Na widzenie do 172 jechałem ze st. mac. Nie jechałem na st. zwr. bo miałbym dalej. Widzenie miało być o 10:00, ale jak to w więzieniu czas im biegnie wolniej, to też średnio przejmują się światem zewnętrznym i dopiero z 56 min opóźnieniem odbyło się widzenie. Pierwszą grupę skazanych przyprowadzili z 36 min opóźnieniem i tych z widzenia wyprowadzili wcześniej. Sam 172 oczekując tyle w celi już myślał, że widzenia nie bydzie.
Wygląda dobrze, by nie rzec b. dobrze. Ściągnął katanę i jak zobaczyłem te przedramienia i bicepsy to jak zwykle mi się słabo zrobiło. Przeleciałbym go w tym pomieszczeniu na widzenie, ale tam, ze względu na zarazę, pleksę dali i zaś prawie jak przez szybkę. No niestety oczekiwanie na niego jeszcze kilka lat potrwa. Powiedział, że jak wyjdzie to dwu dniową imprę zrobimy.
No żyjemy marzeniami, ja też se wymyślam scenariusze co z nim zrobię, a jak będzie... Tego najstarsi górale nie wiedzą.
Na widzeniu napisaliśmy pismo do ZBM o wstrzymanie naliczania czynszy, ale jak poszedłem do administracji je złożyć, to panie przekazały, iż on nie dopełnił formalności i mieszkanie nie jest w papierach jego (brak przydziału), a teraz z oczywistych względów już tego nie załatwi. Te mięśniaki-głuptaki wioskowe są tak mało ogarnięte, że szok. Są mistrzami w zawalaniu sobie życia i to tak się dzieje u następnych pokoleń, jakby nie dało się nauczyć na błędach rodziców. Oni się nadają do napierdalania się, kopulacji i ciężkiej pracy fizycznej i to tyle, tak zgrubsza.
Pogadaliśmy w sumie o takich pierdołach, bo o czym mam mu mówić, jak ja w podobnej sytuacji, więc informacji ze świata zewnętrznego mam mało. W wiosce nie urzęduje, więc stamtąd też brak u mnie info, on więcej sie dowiaduje z wioski przez telefony, jak ode mnie. To w sumie on mi przekazuje co w wiosce się dzieje wokół "jego" mieszkania. Otóż niby laska od niego, poszła do innego mięśniaka-skurwiela, znam go, a jakże, który też za chwilę lezie siedzieć do miejsca odosobnienia tylko krócej, bo na 5 m-cy. Była na tyle przebiegła, że opróżniła mu z tym drugim mięśniakiem-skurwielem mieszkanie i kilka rzeczy tam zostało o czym poinformowała go siostra, która też się zbierała z przewierceniem zamków 2 m-ce. Zresztą to mieszkanie i tak jest do dupy, bo to pełna rogówka, więc ciężko do zagrzania, a przy rosnącej ilości pustych mieszkań, co w wiosce widać gołym okiem, jak wylezie za ileś tam czasu, to wioska bydzie jeszcze bardziej wyludniona.
Ok, tyle, bo to miało tradycyjnie wyjść ze stacji wczoraj, a jak zwykle...
Zdjęcie. To z tego wyjazdu do Mieroszowic w sierpniu. Stacja Wałbrzych Główny, peron nr 2 i widok na głowicę rozjazdową w kierunku Jaworzyny Śląskiej (na lewo) i Kłodzka.
Bardzo stary i ładny słupek hektometrowy. Takie były po kolei niemieckiej lub nasze, ale wstawiane krótko po wojnie. Później kształt już uproszczono do prostokątów, by było je łatwiej robić. Zdjęcie zrobione z peronu nr 1, za słupkiem peron nr 2, za nim 3.
Stary, nieczynny magazyn. Przybudówkę z przodu już jakiś czas temu zburzono, ale ślad na ścianie bocznej pozostał. Takie czasy, że kolej w transporcie schodzi na drugi, jak nie trzeci plan.
Peron nr 3. Oczywiście jak dla mnie najładniejszy, bo lubię takie stare, oryginalne jeszcze z kostką brukową dawno, dawno temu ułożoną, po lewej stronie już zarośniętej, bo nie pryskanej jakimś środkiem przeciw roślinności. Wiatka pewnie z czasów komuny, czyli prosta, wykonana małym nakładem sił i środków, ale spełniająca swoje zadanie, maksymalnie dosunięta do torów (skrajnia budowli).
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz