Z rana przedwczoraj interwencja u 824, bo na śniadanie już jednego kęsa zrobił starego spleśniałego żółtego sera. Czasem nie wiem gdzie on to w tej lodówce znajduje. Staram się wywalać, ale nie wszystko mogę na raz, bo się zmontuje. Na szczęście była bryła żółtego sera jeszcze oryginalnie zamknięta, którą kupowałem jak jeszcze funkcjonowałem w połowie grudnia. Obyło się bez wzrostu ciśnienia, podmienił.
Nie mogę oglądać zdjęć z archiwum, bo mi się mózg montuje. O ile w czasie zarazy, jej przechodzenia, wyłączył popęd seksualny (da się!), to teraz się odblokował, a zajęcie się archiwami niestety wyzwoliło fantazje połączone z tym co było. No przecież jak oglądam tych mięśniaków, z tym co przecież z nimi robiłem to mózg se produkuje następne scenariusze. Dochodzi do tego, że 4x dziennie opróżniam zbiorniki. Muszę włączyć hamulce!
Jest inaczej, jak oglądam na necie tych mięśniaków przed kamerkami. To są osobniki nieznane, to tylko obrazki i tyle. Nie wiem jaką mają skórę w dotyku, nic z nimi nie robiłem. Z mięśniakami wioskowymi zupełnie inaczej. Rozrządy na st. mac. leciały prawie non-stop przez pewien okres. Mózg zapamiętał doskonale, co który skład lubił i dziś nie było by problemu z odtworzeniem sytuacji, no może oprócz tego, że obsługa stacji i składów się zestarzała. Ale zdjęcia, takie jak to w poprzedniej notce, przywołują wspomnienia tamtych czasów, bo przecież patrzę na zdj. z tamtego okresu. Co ciekawe mózg doskonale pamięta wszystkie (no może do 10-ć by się uzbierało) sytuacje, w których, jak to ja, spasowałem i rozrząd nie dokończył się. Część to z mojej winy, nie chciałem przeginać, jak mi się wydawało, a trzeba było, najwyżej by powiedzieli STOP, część to nieoczekiwane wejścia na stację składów, głownie 979, i stawanie pod wjazdowym, jak choćby z tej notki gdzie jest zakrwawiony 826, a miała być (w sumie się zaczęła) imprezka ze 172. Z jednej strony rozumiem mózg, bo to miały być takie przełomowe chwile, które mogły posunąć robienie z mięśniakami czegoś wiyncyj jak dotychczas. Ile dochodziłem do tego, by przywalić 172 pasem. Jest to opisane tu, a przecież takie rzeczy mogły się wydarzyć wcześniej. Tak nawet się tym nie nasyciłem, bo go zgarnęli i nim wyjdzie, to nie wiem co bydzie. Też tylko 3x z pasem robiliśmy to, więc nawet nie dało się rozkminić jak on to trawi, gdzie można wiyncyj, gdzie mniej, w jakich pozycjach itp.
Wszystko to są takie sytuacje, które mogły się wydarzyć, ale z różnych przyczyn, część podanych wyżej, nie nastąpiły. Czy dobrze, czy źle? Z perspektywy czasu - źle. Trza było napierać, napierdalać ich, ale to moje chcenie bycia porządnym komplikuje sprawy. Nie potrafię być jak te skurwiele, które podlegały rozrządowi. Nie mam takiej natury, a zmiana tego nie jest przecież taka łatwa.
Wszystko to są takie sytuacje, które mogły się wydarzyć, ale z różnych przyczyn, część podanych wyżej, nie nastąpiły. Czy dobrze, czy źle? Z perspektywy czasu - źle. Trza było napierać, napierdalać ich, ale to moje chcenie bycia porządnym komplikuje sprawy. Nie potrafię być jak te skurwiele, które podlegały rozrządowi. Nie mam takiej natury, a zmiana tego nie jest przecież taka łatwa.
Pisałem o tym, że 824 się posunął dość mocno. Przedwczoraj nawet sąsiadka się go zapytała, czy nie choruje, bo źle wygląda na twarzy. On, oczywiście, że nie, wszystko w porządku, ale powiedziałem jej, że się zaketchupował i bardzo realne, że właśnie po tym tak się posunął. Pokazał mi kartę, na której była data przyjęcie pierwszej dawki. Na drugą nie chcę go puścić. Przypomnę, że jego druga sąsiadka po zaketchupowaniu przeniosła się na drugą stronę po tygodniu.
Nie pytałem się go bezpośrednio czy się zaketchupował, ale w rozmowie tel. mi wspominał, że dostał SMS-a, by iść przyjąć ten specyfik, a że on taki prawy jest, to polazł. Zaraza rozłożyła mnie, a specyfik jego. Teraz się tego nie cofnie. Odebrał sobie ileś tam m-cy życia.
Wiem, że części populacji nic się nie dzieje. Nie wiadomo zresztą czy wszyscy dostają jakiś specyfik, czy część nie dostaje jakiegoś placebo, bo produkcja iluś tam milionów tego specyfiku, to jednak przedsięwzięcie logistyczne. Prawdy się zresztą nie dowiemy, musielibyśmy mieć znajomego przy linii produkcyjnej i wtedy dało by się info wyciągnąć. No i cóż z tego, jak to i tak wtedy rozeszło by się małym obiegiem.
Zdjęcie.
EDYTOWANO
Nie chciało mi się tego drugiego zdjęcia (powyżej) obrabiać ostatnio, to w tej notce. Opis do zdjęcia w poprzedniej notce.
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz