poniedziałek, 22 listopada 2021

Poniedziałek #1843

    Tera to bydziecie mieli przejebane, bo nie dość, że oglądamy filmy pedalskie, to jeszcze bieżące życie. 
    Zaczniemy od życia. Spotkanie z Amundsenem w sobotę wyszło średnio, bo 979, wreszcie!, wszedł na st. mac. z kotem i go zostawił. Napisałem mu wcześniej, by się nie przejmował behawiorystką od kota i jej nie słuchał, kot wie lepiej, jemu jest na st. mac. dobrze, by nie rzec bardzo dobrze, z kimś jak u się bez nikogo. W związku z pobytem kota, spotkanie z Amundsenem musieliśmy przerwać. Znacie mnie, to wiecie, zwierza mają pierwszeństwo i są otaczane troskliwą opieką (mięśniaki czasem też). Dlatego Amundsen poszedł w odstawkę, nagłaśnianie sąsiadów też. Choć byłem już dość porobiony, bo kot zjechał "późno" ok. 19:00, to został włączony tryb ochronny dla zwierza. Sprzęt nagłaśniający został mocno ściszony, światło dostosowane dla zwierza, zresztą długo nie było mi dane funkcjonowanie i ok. 20:30 (tak sądzę) wyglebiłem. Przebudziłem się, czy zwierz mnie obudził o 03:40. Ponieważ koty, jak ich obiady, są nocnymi stworzeniami, to od razu się zaktywizował i nie pozostało mi nic innego, jak pobawić się z nim o 03:40 przy nikłym oświetleniu semafora kolejowego. Oczywiście kotu się to podobało jak mało kiedy, bo ktoś się z nim "bawił" w porze jego funkcjonowania, mnie trochę mniej, bo musiałem się do tej zabawy rozbudzić, jego pazury jednak są ostre i wyjść w ogóle z łóżka, by zaspokoić jego potrzeby. Wyglebiłem ponownie po ok. godzinie czasu. Udało się przespać do 08:45. 
  W ciągu dnia, jeszcze kilkukrotnie się z nim pobawiłem, bo się aktywizował, po czym coś tam zeżarł, co przyniósł 979 i kładł się spać. To takie lekkie spanie, bo widziałem że mnie obserwuje, po za tym, było po nim widać, że w pewnym sensie jest zadowolony, że ktoś cały czas jest. Nawet niekiedy się zastanawiałem, czy mu nie przeszkadzam, bo przeca u 979 to większość dnia jest sam, a tu ciągle ktoś (w sensie - ja) był na miejscu. 
   Wyjazd do 824 opóźniłem ze głównie względu na kota. Nawet jak wychodziłem, to widziałem jego smutny wzrok, że to już, że znowu bydzie sam. 
   On jeszcze nie wie (kot), że za tydz. znowu bydzie na st. mac., a teraz mogę Wam napisać, że nadal jest na st. mac. o czym poinformował mnie 979, który wczoraj tam spał wraz z kotem. Dobrze, dobrze, bo kot ma przestrzeń, jest z kimś, a za drzwiami balkonowymi ma swoich towarzyszy, czyli inne koty (te dzikie). 

   To zabieramy się dalej za recenzowanie. "Odpowiedź na wszystko" grecki, 2021. To film "drogi" (asfaltowej). Tak się chyba określa filmy, których akcja głównie toczy się w podróży. Takim klasykiem był "Mistrz kierownicy ucieka". W tej produkcji jadą z Grecji do Niemiec. Dwu głównych bohaterów, zupełnie przypadkowo się łączących na promie, coś jak ja z Bartkiem, którego teraz nie widuję. Jakoś się zgadują i jadą starym audi po dość malowniczych terenach. Niektóre sceny aż przyciągają uwagę, np. stary przystanek autobusowy, drewniany, prawie rozpadający się. Kto to wyszukał, czy postawiono go specjalnie dla filmu - nie wiem, ale efekt wizualny zrobił. W filmie pokazano wspólną podróż dwu nieznajomych, ale nie do końca. Czasami scenariusz robił wrażenie, jakby to było "stare dobre małżeństwo", które sie kłóci, denerwuje, godzi się. Oczywiście w scenariuszu nie udało się uniknąć błędów. Ok, nie znają się, współżyją ze sobą średnio, sami skazali się na siebie, ale po odbytym stosunku, zakładam zajebistym seksie, bo tego nie pokazano, na drugi dzień już praktycznie z rana się wadzą. Serio?!
    To znowu tak nie działa. Jak mam, miałem, zajebisty seks z kimś, to na drugi dzień rano, i przez cały dzień, żyję tym i chcę to powtórzyć, a nie wadzić się z mięśniakiem o byle co. Ci scenarzyści to mieli okres nastoletności, coś z niego pamiętają czy jakaś totalna amnezja?
    I nie lubię przewidywalnych scenariuszy. Jak ze scenariusza mówią "ten pies jest drogi", to już wiem, że coś mu się stanie i oczywiście się nie myliłem. Chyba za dużo filmów obejrzałem, by takie tanie sztuczki na mnie działały. 
   Wiem, czepiam się scenariuszy, ale to podstawa dobrego filmu. By nie było, to "Brokeback Mountain", "Człowiek na torze", "12 gniewnych ludzi" i coś by się jeszcze znalazło. Da się? Da się!
   Wracając do "Odpowiedzi na wszystko", to dobrze zagrane, dobrze skręcone, ładni aktorzy (mnie się ten Grek podobał), da się obejrzeć, ogólnie nie odrzuca i klasyfikowałbym go powyżej średniej. 
   Dla zrównoważenia beznadziejny film, nad którym nie będę się rozwodził, bo nie ma czasu - "Łowca" argentyńska produkcja 2020. Jak już nie macie na co czasu zmarnować, to ostatnia deska ratunku. Dotrwałem do końca tylko dlatego, że w nowoczesnej technologii jest coś takiego jak przewijanie do przodu o np. 10 sek. 

   No i byłem na widzeniu u 172, ale o tym opowiem w następnej notce (tak myślę). 
   Zdjęcie. 
  SN61-183 na st. Napiwoda (to dalej ta impra na Mazurach) przedzierający się przez młode klony (drzewa). 
  Jak pomyślę, że w czasie tej impry jeszcze się nawet nie urodził 303, to świadczy to o odległości czasowej wydarzenia, w którym brałem udział. 
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz