Wczora na st. mac. weszły 302 i 303. Od kogoś tam dostali radio samochodowe, które grało u tej osoby w piwnicy i też chcieli by słuchać u się w domu muzyki z pena. Oczywiście twierdzili, że radio było bezpośrednio wpięte do 230 V i działało. Dość czasu musiałem poświęcić na wytłumaczenie, że jest potrzebny transformator na 12V lub układ elektroniczny, który napięcie zmniejszy, bo to radio nie jest na 230 V. Starym nawykiem 303 był tym wydającym polecenie, ale tym razm sie nie wkręciłem i jak mówił, że radio trzeba rozebrać, bo przełączniki są uszkodzone, to mu powiedziałem, to je rozbierz, bo już to robiłeś i wiesz co i jak, a po za tym, miałem je tylko podłączyć do zasilacza i sprawdzić, a nie rozbierać. Oderwał sie od gry i zaczął rozbierać. 302 siedział w telefonie. Radio po rozebraniu i dojścia do przełącznika włączającego się "oświeciło" i tyle. Tzn. nie ruszyło, w sensie nie zapalił się wyświetlacz, tylko diody w środku się zapaliły. Oczywiście miałem je naprawić, ale wytłumaczyłem im, iż nie jestem elektronikiem, robię tylko podstawowe rzeczy, tyle ile jest mi potrzebne. No to radio do kosza. No ok.
W trakcie pobytu jak 303 grał to wyszła sprawa kasy w grze i pyta się starszego 302 ile to jest 20 eurosów na nasze. 302 mu mówi, by se to pomnożył przez 4. Tu, co mnie zaskoczyło, zrobił się error. Włączyłem się po chwili ciszy i mówię do 303 by 4 pomnożył przez 2. Nadal trwała cisza, w końcu po 3 sek wyszło mu 8, po czym pyta się:
- to ile to jest w końcu
- dodaj sobie zero,
ale już zera nie potrafił dodać, by było 80 zł. Serio?! On nie potrafi pomnożyć takich małych cyfr?!
Później rozmawiałem o tym z 979. W którą stronę zmierza świat produkując takich ludzi. Na co oni będą potrzebni, pytałem się. Na to 979, czy widziałem jeden z odcinków serialu Black Mirror, w którym ludzie wstawali rano i ich zajęciem była produkcja prądu na rowerkach stacjonarnych.
Widziałem i chyba tylko do tego się będą nadawali.
Chyba na kanwie tego miałem sen. Akcja działa się w 1939 we wrześniu na początku wybuchu wojny. Tzn. z, najprawdopodobniej 811, oglądaliśmy stary czarno biały film nakręcony w tamtym czasie. Akcja działa się w wiejskim domu, skromnie umeblowanym, można by rzecz biednym. Kręcone było w kuchni, tuż przed ewakuacją i ruszeniem gdzieś tam. Oglądaliśmy ten film i w pewnym momencie przeniosłem się do tego domu. Wszystko pozostało nadal czarno-białe. Do kuchni wszedł 18 latek, ale nie mięśniak. Taki chudy, nawet chudszy od 303. Ubrany był w jasną koszulkę i granatowe krótkie spodenki. No jakby inaczej, miał piękną twarz. Zagadałem doń gdzie ruszają
- nie wiem.
Do kuchni po chwili weszło dwu młodszych braci. Spytałem się ile w ogóle ich jest - dwanaścioro, on jest najstarszy. Młodszy 17 latek i 16 latek już tacy z twarzy ładni nie byli. Położyłem mu rękę na szyi, krótko ją tam trzymałem i wycofałem ją. Później policzyłem szybko, że skoro ma 18 w 1939 r. to on już najprawdopodobniej nie żyje i to jakby miało być rozgrzeszeniem, bo położyłem mu ponownie rękę na szyi, tym razem dłużej trzymając. Później przełożyłem ją na biceps, ale jak u 303 bardzo wiotki i trochę pod skórą była już kość, podobnie z przedramieniem. Taki niedożywiony.
To niedożywienie wzięło się wprost od 303, bo on będąc w tym wieku niedojada, bo chce pozostać taki jak jest, bo się sobie podoba. Mówiłem już mu kiedyś, że urośnie, bo do 25 roku życia zmienia sie kościec, ale po co takie rzeczy mówić, skoro tego i tak nie ogarnia. W momencie kiedy organizm, jak nigdy wcześniej potrzebuje energii, materiału na budulec, to ten mu to ogranicza w imię nie zmienienia się. Dokładnie to nie wiem ile w tym niedojadaniu jest prawdy, ile jest tam jakiś dziwnych sytuacji bytowych. Jak jeszcze pracowała żona od 972 i robiła obiady, to 972 się do nich nie dociepował. Wiec ona wymyśliła, że skoro tak, to ma se sam organizować żarcie. Było trochę śmiesznie, bo gotowała dla się i dzieci, ale nie dla 972, który kupował se do żarcia coś w wiosce, lub przywoził gotowe z miasta i pochłaniał w doma. Teraz żona nie pracuje, 303 nie, bo ma się uczyć, ale nie chodzi do szkoły, 302 zjechał z niewolnictwa z richtych fajnych Niemiec i nie wiem ile kasy przywiózł, ale też nie pracuje. Pozostał w pracy jedynie 972.
Wracając do filmu ze snu to później była jeszcze przebitka i akcja przeniosła sie do lasu, gdzie ludzie ubrani w stroje leśnie złożone z małych gałązek z liśćmi, trawą uciekali przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Zastanawiałem się co im to da, skoro jak będą siec z karabinu maszynowego to i tak strój ich nie uchroni.
Wracając do 302, który pojechał do Niemiec zarabiać mega kasę i zajebiście żyć, to już pozarabiał i pożył. Pracował tam po 10 h dziennie na nocki, z sobotami włącznie. Czyli w tyg. 40 godzinnym, on robił 60 h. W zasadzie z miesiąc robił 1,5 m-ca. Z jednej strony, mimo mojego tłumaczenia i tak tam pojechał, bo tam fajnie. W pierwszych dniach było tak fajnie, że już tam chciał zostać na stałe. Później mu się to zmieniało, aż teraz już tam nie chce wracać. Może i dobrze, że się sparzył, bo to czasem w życiu jest potrzebne, pod warunkiem iż sie wyciągnie dobre, czy właściwe wnioski. Ale czy oni na poziomie liczenia z pierwszych klas podstawówki taki będą mogli wyciągnać?
Na st. mac. w sobotę spotkanie a Amundsenem. Podrożał na ogólnej fali podwyżek z 38 na 42 zyla. Ale pamiętacie jak pisałem, że 979 przylazł nieoczekiwanie w sobotę jak był 826. Od tej soboty, był w ub. tyg. i w tym też. Zdziwiło mnie to, bowiem umowa kiedyś była, że mam nie łykać przy nim, to mu powiedziałem, że soboty w takim razie są moje, bo nie mam innego terminu. Wcześniej były piątki. Długo nie przychodził. Od dwu tyg. zauważyłem, że jakby brakuje mu towarzystwa i przychodzi na st. mac. mimo mojego łykania. Wpierw trochę się czaiłem z tym łykaniem, tzn. polewałem jak go nie było, ale w miarę łykania stwierdziłem - będę sie pilnował na tyle na ile, ale w końcu, do qrwy, kiedyś z tym Amundsenem trza się spotkać. Opuścił st. mac. jak już miałem dość trochę.
W nd. przyszedł w zasadzie dwa razy. Może nie tyle gadać, co posiedzieć w towarzystwie. Przynajmniej takie odebrałem wrażenie. Trochę żeśmy pogadali, bo taki cisza była by niezręczna, ale jakoś niewiele. Głównie siedział w telefonie. No takie czasy.
Za tydzień postaram się wiyncyj do niego gadać i może tego kota ściągnąć, bo mi go ciągle szkoda. Tyle godz. borok tam sam siedzi. Straszne.
Zdjęcia.
Stacja handlowa Ochódno. Zdjęcie z 2003 r. w czasie imprezy kolejowej na Mazurach.Przystanek osobowy Kobulty. Ten sam rok, ta sama impreza.
Ostatni chyba rozkład jazdy, ze stacji handlowej Ochódno.Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz