poniedziałek, 29 marca 2021

Poniedziałek #1764

    Ale sie przerwa narobiła. No cóż, nadrabiamy. 
    Sobota to zjazd na st. mac. Oczywiście pojawił się krótko po przyjeździe 172, a ponieważ inne drużyny trakcyjnie nie wiedzą, przynajmniej na razie, o moich zjazdach na st. mac. na weekendy, to nikt nie przeszkadza. Pojawia się, tak bardzo kiedyś pożądany, czas. W związku z tym, mogę go wiyncyj poświęcić na 172. Tym razem, w ramach kontynuacji figur z ostatniego spotkania, podszedłem do niego znowu od tyłu. Ręcę ściągnąłem mu za plecy, chwyciłem obie jego moją lewą, a prawą trochę go masowałem, trochę spanku na klatę, górną część pleców. Po kilku minutach podciągnąłem mu ręce do góry, on lekko się zgiął do przodu. W tej pozycji lepiej mi się dawało klepy na jego górne części barków. Pamiętając ostatnie doznania przy tej pozycji, postanowiłem jak poprzednio i znowu po kilku minutach podniosłem mu jeszcze bardziej ręce do góry, jednocześnie chwyciłem go za szyję prawą ręką i lekko naciskając na nią wygiąłem jeszcze bardziej do przodu. W zasadzie to, przy na prawdę niewielkim nacisku, on się prawie sam wyginał. Zdziwiło mnie to, bo to taka w zasadzie pozycja, w której nie często przebywamy. Mnie kutas oczywiście już tak stanął, że mógłbym go nabić od tyłu. W tej pozycji, z jego rękami, wygiętymi ponad plecy, nadal trzymanymi lewą ręką, prawą nadal na plecy leciał spank, trochę na boki klaty, bo była w zasięgu. Plecy zaczęły się robić trochę czerwone, ale to już norma. 
   Nie byłbym sobą, gdybym nie sprawdził dokąd można dojść z tą pozycją. Znowu po kilku minutach lewą ręką pociągnąłem mu ręce do góry, a prawą ponownie chwyciłem za szyję. Tym razem mocniej ją ścisnąłem, bo pamiętacie, jak pisałem jakiś tam czas temu, jak mu ścisłem mocniej szyję, to zbiorniki się opróżniły. Mózg se coś tam przetworzył, to postanowiłem zaś dać mu pożywkę. Tym razem mimo mocniejszego uścisku szyi jak napierania ręką jej w stronę podłogi, on nadal lekko, bez oporu jeszcze bardziej się wygiął w stronę podłogi. No byłem w szoku. Od razu przyszło mi do gowy, że jak wbije wieczorem na flachę, to bez wiązania w tej pozycji się nie obędzie. 
   Niestety ta pozycja wymagała ode mnie znacznie większego trzymania pionu dla nas obojga, bo on w tej pozycji był bezwładny. Rozstawiłem więc nogi szerzej, by nas utrzymać jeszcze chwilę w pionie. Ale dla mózgu ta pozycja nie była dobra. Owszem klepy na plecy leciały sprawniej, ale jego plecy w zasadzie się oddaliły ode mnie, za to blisko, przy brzuchu były jego ręce trzymane do góry, też średnio w tej pozycji lewa ręka wyrabiała. Musiałbym zmienić uchwyt, chwycić go inaczej i tu przydało by się wiązanie, ale... no właśnie. Mózg chciał dalszych działań. Wobec tego przesunąłem się trochę obok niego, a on był cały czas wygięty. Chwyciłem go ponownie za szyje i skierowałem w stronę podłogi. Klęknął, ale nadal pozostał wygięty, bo trzymałem mu ręce. Siadłem mu na tył pleców, a ręce skrzyżowałem na plecach. Głową był oparty o podłogę. Chciałem w tej pozycji go pomęczyć, ale przecież nie chodzi o jakąś masakrację. Spytałem się, czy chce coś pod kolana?
- pod kolana nie, ale pod gowę mi coś daj.
   Oczywiście dałem mu pozwijany koc. Ponownie siałem na nim, a jego ręce nadal były na plecach. Siadłem tak, ze na swoich kolanach miałem jego ramiona, a kolana przy bokach pleców, przy żebrach. Siedząc kolanami trochę dźwigałem jego ręce do góry (bardziej od pleców) nic nie stękał, choć wygięcie było już spore. Mimo tego postanowiłem nie przeginać, pozycja i tak była, przynajmniej tak mi się wydawało, uciążliwa dla niego, choć już do końca nie wiem, co te mięśniaki sobie myślą. 
    Długo oczywiście nie trwało, bo taka pozycja..., jeszcze kilka mocniejszych klep poleciało na plecy i ja już byłem gotowy. 
    Już po wszystkim on, oczywiście, nic nie stękał, nic nie mówił. Mało tego zapowiedział się na flachę na wieczór. Praktycznie zaraz po jego wyjściu przyniosłem jeszcze jeden sznur do wiązania, bo na fali przeżyć z ostatnich minut mózg był rozochocony. 

    Mój mózg sie rozochocił, a mózg 824 się zwija. To zapominanie, przy chyba gorszym dniu dziś, jest dość silne. Przed świętami wymiana firan i zasłon, pranie tych zdjętych. Zapominanie było dość spore, dość, ze cała procedura z poszukiwaniami odpowiednich firan trwała 2.5h. Dochodziło do tego, że powiesił na 3 żabki firanę, zszedł z drabiny, a następnie przez chyba 15 min szukał tej samej firany, jako kompletu do powieszonej już z lewej strony. W końcu znalazł ją częściowo powieszoną na żabkach. Nie przeszkadzałem w tych czynnościach, bowiem przynajmniej zapomniał o wyjściu na miasto po kolejne niepotrzebne zakupy. Akcja z firanami trwała do 11:30 więc po chwili przerwy zaczęły się procedury obiadowe. Zaczynam obiady w części robić sam, bo przy jego ogólnym marnotrawstwie to zupełnie niepotrzebne koszty by się robiły, a przecież nie o to chodzi. 
   Po obiedzie jeszcze jakiś czas siedziałem z nim, ale popo musiałem wyjść na miasto, bo bym chyba dostał do gowy. Qrwa, jakie te małe mieszkania są do dupy. Jednak st. mac. wymusza ruch, dużo ruchu i to jest dobre. Człek się nachodzi po mieszkaniu i nie musi wyłazić na miasto/wioskę. 
   Trza kończyć, bo zaś tego nie wypchnę. Jeszcze drobna wzmianka, wiem, wiem, zachowam sie teraz jak na końcach seriali TV kiedy reklamuje się kolejne odcinki, ale to też ma być taka przypominajka dla mnie bym nie pominął. W sobotę 172 przylazł na flachę, bo z jego przychodzeniem, co już wiecie, to tak pół na pół, więc opiszę to kiedyś tam, co się działo. 
    Zdjęcie.
   Przystanek Tychy Lodowisko (jednokrawędziowy) i skład Elf kolei śmiesznych. Tor po lewej służy do ewentualnego oblotu składu pasażerskiego złożonego z lokomotywy i wagonów. Tu poc. kończą bieg, choć tor dalej biegnie do Lędzin. 
   Narka.
    

4 komentarze:

  1. A jakbyś go nadział, jaka byłaby jego reakcja ? Jak myślisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, już kiedyś powiedział, że tego nie chce, więc na siłę nic robić nie będę. Mnie to zresztą do szczęście niepotrzebne. I tak, to co mogę z nim robić mnie zadowala.
      Zresztą, trudno aby nie.

      Usuń
  2. A on opróżnia zbiorniki? Pomagasz mu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opróżnia, powiedzmy, że trochę mu pomagam.

      Usuń