W ciągu życia, w tym, powiedzmy, zagonieniu zapominam o pewnych sprawach, nawet wydawało by się istotnych. Przedwczoraj zjechałem na st. mac. Przyszedł 172, i po jakiejś chwili powiedział, że jest po 6 piwach. Też sobie, ale nie, nie zgadywałem się z nim, żołądek gorzki klasyk sączyłem. U 824 prawie w ogóle nie łykam, to na st. mac. mam chwile dla się. Łyknąłem jakieś 5 małych kielonów, kiedy przylazł 172. Chciał coś zrobić, to czemu nie. Mnie lekko szumiało, jemu wiyncyj. Rozebrał się z koszulki, poszedłem zamknąć wjazd na stację, by nikt nie przeszkadzał. Stanąłem za nim, ręce mu ściągnąłem do tyłu i lewą ręką chwyciłem obie z tyłu. Prawą ręką trochę go masowąłem, trochę klepałem. Ponieważ na mnie zaczynało trochę działać, to przedramienia złożyłem mu pod kątem prostym do ramion i lekko podciągnąłem w górę. W ogóle się nie opierał, a jak poszedłem na chwilę do kuchni i wróciłem, to on miał ręce dokładnie tak jak go zostawiłem. Aż mnie to zdziwiło, bo ja bym se wyprostował je (no najwyżej ktoś by mi je znów doprowadził do takiego stanu). Skoro pozostał w tej pozycji, to chwila masażu, trochę klepnięć na klatę na boki klaty i lewą ręką podciągnąłem mu ręce do góry, a prawą chwyciłem go za szyję i lekko, ale stanowczo kierowałem w dół, aż do pozycji, kiedy był pod kątem ok. 90 stopni. W takiej pozycji mogłem go już klepać po plecach, trzymając mu lekko nad plecami obie skrzyżowane ręce. Po chwili w tej pozycji prawą ręką oparłem na jego klacie i podciągnąłem go do góry prostując go. W tym momencie zobaczyłem jego kutasa stojącego na maxa. Obszedłem go i stanąłem z przodu, a następnie przywarłem do niego, jednocześnie lewą ręką trzymając mu ręce z tyłu. Jego organ wszedł mi między uda i zdawało mi się, że jest jeszcze bardziej naprężony jak mój. Od razu przypomniałem sobie, że już przecież kiedyś doszedłem do tego, że on lubi jak się go trochę krępuje.
Jak jechalem na st. mac. to zastanawiałem się co z tą flachą w sobotę. Chciałem to nawet olać, ale po tym spotkaniu od razu pomyślałem, że zapas może być, to nie są produkty krótkotrwałe więc mogą leżeć, a jakby miało dojść do czegoś wiyncyj i miałbym żałować, to lepiej nie. Jeszcze raz obszedłem go do tyłu i znowu podciągnąłem mu ręcę do góry za plecami, a następnie klepiałem go po łopatkach. Jednak w tej pozycji nie dojdę, to też położyłem go na glebie. Pamiętając już co lubi, związałem mu ręcę za głową do kaloryfera i położyłem sie nań, a następnie siadłem. Dość mocne klepy na klatę poleciały, a także na brzuch. On leżał nic nie mówił, zresztą jak zwykle. Klata zrobiła mu się lekko czerwona, a u mnie jak zwykle pojawił sie dylemat na ile mogę se pozwolić. Często siedząc na nim i napieprzając go zastanawiam sie nad tym, ale już po wszystkim, po jakimś czasie przypominają mi sie inne mięśniaki i stracone chwile, kiedy mogłem eksperymentować, a tego nie robiłem bojąc się, że kiedyś odwrócą się na pięcie i więcej z nimi już nic nie zrobię. Mimo tego i tak udało się bardzo wiele zrobić.
Na jutro zostało trochę flachy, a następną dokupię w sklepie w drodze na st. mac. Przy okazji alko, to nasz pazerny rząd zawsze se strzeli w stopę. Opodatkowali małpeczki, czyli napoje alko o pojemności do 300 ml. To podobnie jak z reklamówkami jednorazowymi. Na początku była jakaś tam grubość, to markety szybko zaczęły produkować grube reklamówki. Z małpeczkami podobnie. Skoro do 300 ml, to w sprzedaży pojawiły się już 330 ml. Da się? Da się. No i spadła sprzedaż małpeczek o 20%, a wzrosła sprzedaż tanich półlitrówek. Czyli w ramach akcji antyalkoholowej rządu, społeczeństwo zaczęło teraz wiyncyj łykać. Brawo.
Oki, tyle, bo kolejne zajęcia czekają.
Zdjęcie.
Aparat blokowy nastawni w Skierniewicach. Teraz już na pewno go nie ma, bo stacja po remoncie już jest. Kilka epok urządzeń w środku nastawni, inne może w następnych wpisach. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz