wtorek, 6 października 2020

Wtorek #1713

    Czas tak zapierdala, że nie ma kiedy tych wpisów robić. To bez zbędnego gadania przechodzimy do meritum. 
    W nd. dwie godziny naprawiałem czajnik przewodowo/bezprzewodowy, który złożyły chińskie małe rączki. Oczywiście w planowym postarzaniu produktu okazało się, że wygięły się dwie niewielkie blaszki, które powodowały odbijanie włącznika, oraz druga, która była odpowiedzialna za zamknięcie obwodu. Efekt - nawet jak się włącznik podniosło i zaklinowało, to i tak obwód nie był zamknięty i czajnik nie grzał wody. 
    Po wygięciu blaszek do, powiedzmy, pierwotnego położenia, obie funkcje zaczęły działać. 

    Na fali naprawiania zaległych rzeczy doczekał się też nasłuch kolejowy, baofeng uv-5r. Po latach pracy uwalił się kabel przy zasilaczu. Tyle razy był wyginany. Na szczęście mała gumka spowodowała, że jeszcze można się było dostać do bezpośredniego kabla od zasilacza i polutować. Sam nasłuch też został rozebrany, oczyszczony i na nowo przylutowany jeden kabel od głośnika, bo chińskie małe rączki go tak przylutowały, że się urwał. Oczywiście doczekał się wstawki, znacznie grubszej, by można było w przyszłości aparat swobodnie rozebrać. 
    Po sprawdzeniu - działa. Kolejny sukces. 

    Wchodzi na stacje okresowo 172. Ostatnio nową pozycję z nim zrobiłem. Do tego stopnia się przy niej podnieciłem, że znowu jakaś blokada nastąpiła, ale tym razem postanowiłem nie markować i dojść do końca. Już po trochę stękał, że jednak go zmęczyłem, ale nie w tym stylu, by już tak więcej nie nastąpiło, tylko bardziej jako stwierdzenie faktu. Twardy jest, a jednocześnie ma jakieś tam swoje potrzeby. Dobrze, że one się zgrały z moimi. No i te jego mięśnie...

   Szczury. 
   Właściwie to jedna szczurzyca. Dostosowała się jakoś do mnie. Z racji mieszkania w łóżku, w którym śpię, tylko ona na dolnym piętrze, to wie kiedy wyglebiam i kiedy mniej więcej się przebudzam. Jak wyglebiam, to słyszę jak ona się zbiera do funkcjonowania. Podobnie rano. Jakoś słyszy, albo przeczuwa moje wybudzenie i wstanie, to też, co kiedyś pokazywałem na zdjęciach przy okazji szuflady w kuchni, dekuje się kawałkami gazety. Po przebudzeniu słyszę jak norkę kamufluje gazetami, być może wykłada sobie też gniazdo nowymi kawałkami i..., w zasadzie się mijamy. Wychodzę z łóżka, a ona w tym czasie zasypia w łóżku. Ile razy to robi, to współczuję szczurzycy u 972. Ta to ma tam przejebane. Ostatnia u mnie, raz że pamięta, albo i nie, czasy młodości i wielkości rodu szczurzego, dwa nadal ma względną wolność, a na pewno bezpieczeństwo bytowania. 

   Ostatnio mam dość płodne dni. Aż sam się dziwię i wielka szkoda, że tak nie było w lecie. Tyle bym zrobił i szybciej, a jakoś mnie w lecie przywaliło i jakaś kapa z realizacją czynności.  
  
   No dobra, bo następne zadania w kolejce, to się zabieram, a notkę pcham nim jakiś skład wejdzie na stację. 
   Zdjęcia. 
   Dawna stacja Gracze (woj. Opolskie).
Ze stacji, co widać niewiele pozostało. Pewnie do dziś to nawet części torów nie ma.
  Rozjazd ręczny, uzależniony zamkiem kluczowym.
  Tor szlakowy w kierunku Niemodlina. 
   Tyle, narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz