Szczury.
Choć ich już nie ma, to jeszcze nimi czuć, szczególnie, że w ostatnim stadium choroby ich odchody dość mocno pachniały.
Sprzątanie po nich odbędzie się pewnie w ratach, jak zresztą większość spraw na st. mac. Jakoś nie mam czasu na kompleksowe i całodzienne sprzątanie po nich. Wpierw będą oczyszczone miejsca potrzebne na przegrupowanie innych rzeczy, bowiem one chodziły wszędzie i z racji tego z pod ich łapek i ząbków należało usunąć niektóre przedmioty, by ich ząbkami nie naruszyły, sprawdzając do czego się nadają. Na szczęście, nauczony krótkim doświadczeniem dawałem im później pomielone gazety, by mogły z nich robić sobie gniazda i wyściółkę w nich, z czego zresztą chętnie korzystały, bo miały materiał już przygotowany do użycia. Tak myślę, że to sprzątanie po nich to sięgnie przyszłego roku. Wiem, dla większości wydaje się to długi okres, ale takie są realia.
Obecnie sporo czasu zajmuje naprawa zębów. Wyjeżdżanie do m-ta 824 i 811 zajmuje cały dzień, bowiem do tego włączam od razu wizyty u nich. Było by niestosowne być i nie nawiedzić ich. Niestety naprawa zębisków trochę kosztuje. Już nie będę wnikał "te trochę", ale uszczupla to mój budżet znacznie. To coś jak "naprawa' szczura 140zł (średnio), nowy szczur 4zł. Tylko zasypiam i myślę co zrobić? Olać to i podobnie jak 172, 972, 975, 971, 222, 979 i inni iść na żywioł, tzn., niech się z zębiskami dzieje wola nieba, a później się zobaczy, czy podobnie jak przy remoncie robić tak, by już więcej do tego nie zaglądać? Trudne decyzje zważywszy na cenę tych usług.
Z drugiej strony obecny sprzęt jakim dysponują, ze względu na kasę jaką się tam ładuje, to ich uległość w pewnym względzie, powoduje że przejmujemy kompleksowe info nt. zębisk i możemy się z tym przespać i zastanowić.
Dzisiejsze technologie potrafią zaskoczyć, pokazać siłę nowoczesności w medycynie, tylko, dla mnie wnikającego, jawią się pytania. No fajnie, zajebisty sprzęt z jednej strony, ale czy ludzie go obsługujący są równie zajebiści?
Teraz przyjdzie mi naprawiać błędy technologiczne poprzedników. To co pisałem, wtedy nie było takich technologii jak dziś i robili jak mogli. To i tak dobrze zrobili, bo tyle przetrwało. Przetrwało lepiej, gorzej, ale jakoś dotrwało. Teraz nowa epoka, nowy sprzęt, nowy wiek i dylemat na ile to robić? To jak przy szczurach. Ratuje się je (naprawia) na kilka m-cy i tyle. I tak się ich żywot kończy. Mój kiedyś się też zakończy, a czy z zębiskami, czy bez, to już mniejsza. Kto na to będzie zwracał uwagę, choć możność przeżuwania świeżego, chrupiącego chleba - bezcenna.
Zdaję sobie sprawę, że te naprawy to na, jak powiedział lekarz, 6 lat, dekadę i tyle. Później znów trza będzie do zębisk sięgnąć. Może do tego czasu zarobię na ich naprawę lub na totalną wymianę na plastikowy gibis.
Wczoraj (wtorek) w związku z kolejną reperacją zębisk, byłem u 811. Pogadaliśmy, choć sam niewiele mówiłem, z powodu znieczulenia po reperacji zęba. I tak se przygryzłem język czy wary ileś tam razy, na szczęście delikatnie, to nie było większych uszkodzeń. Będąc u 811 byłem świadkiem, mimowolnym jej rozmowy z jej partnerem i... hmm, jak miałbym takie rozmowy przeprowadzać z moim partnerem, to może lepiej, że jestem sam. Może będąc sam odzwyczaiłem się od kłótni, podnoszenia głosu, choć po spotkaniach z Tedem potrafię popłynąć, ale to po tych spotkaniach, to jednak bieżąco nie nadaję się już na kłótnie. Odpuszczam je z 979, bo co to ma dać, co to ma na celu? Nie należę do ludzi lubiących się kłócić, podnosić tym adrenalinę, żyć tymi kłótniami. Wydaje mi się, że one w części są spowodowane brakiem bieżącego przepływu informacji, rozmów, wyjaśniania kwestii itp. Dziś mało się rozmawia to też nie ma info wystarczającego i następnie jeżeli w krótkim czasie chce się podjąć decyzję, musi się ją podjąć, to wymaga się od drugiej strony decyzji na już, na teraz i to przychylnych nam, a nie jej, a jak nie, to leci się do niej z ryjem. Totalnie pomija się w tym wszystkim czas na wyjaśnienie, wytłumaczenie itp. Czemu 811 potrafi mi wytłumaczyć podstawy jej decyzji, uwarunkowania, uzasadnienie, a nie potrafi tego wyjaśnić swojemu lubemu. Z drugiej strony jest podobnie. On coś usiłuje ugrać i nie mówi wszystkiego, rośnie mu ciśnienie, krzyczy i efekt - rozłączona rozmowa.
Może, choć w części, udało mi się w 979 wyrobić kwestie rozmów, tłumaczenie sobie różnych spraw, rozmów, wyjaśniania i nie oszukiwania się wzajemnego. Chyba najgorsze co może być, to utrata zaufania do partnera. Jak taki związek ma trwać dalej? One trwają, ale to już nie jest to co na początku. To jest bycie ze sobą, dla bycia ze sobą.
Wczoraj notki nie dało się pchnąć, bo stację nawiedził 812. Wszedł na stację przedwczoraj, w zasadzie w dniu, w którym opuścił szpital psychiatryczny w Toszku. To w rejonie głośny szpital, o którym wszyscy wiedzą. Teraz nie będę opisywał całej sytuacji, bo dziś spotkanie z Tedem, wiec to co miało iść wcześniej wypchnę.
Zdjęcie.
Stacja Libiąż, widok z kładki na głowicę wyjazdową w stronę Chrzanowa. Zdj. z przed paru lat, ale już nowe jednostki jeździły.
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz