czwartek, 2 stycznia 2020

Czwartek #1635

  Był 172. Wiem, qrwa, nic nowego, ale wczoraj byłem po alko, zresztą on też, bo powadził się z laską i, przy niej, co słyszałem przez tel., głośno stwierdził, iż idzie się do mnie najebać. Oczywiście jakby to było, jakby na stacji było pusto. Po nocy sylwestrowej na grupie D stacjonował 230, nadto jak zaczęliśmy łykać to przylazł 826 z bratem. Stwierdziłem tylko - qrwa mać!
   Ale nic, ściepliśmy się na następną flachę i brat od 826 poszoł po nią na wioskę. Dość długo go nie było, ale okazało się, że pod sklepem z jakimiś leszczami miał spinę, jednego powalił jednym ciosem, reszta odstąpiła i zajął szlak, i znalazł się na st. mac. Reszta skurwieli tylko pokiwała głowami, wszak dla nich to powszedność.
  Zaczęło się lać, ale skonsultowałem się ze 172 i powiedział, że o 21:00 chce iść do dom, bo jutro do pracy. Spoko. Zainicjowałem o 19:35 wyjście w pewne msc. wioski, przez śmietnik i obwieściłem to. 230 poszoł na przystanek, bo akurat mu jechał, a 826 z bratem udali się na swoje tereny.
  Jak opuszczaliśmy st. mac. miało msc. ciekawe zdarzenie. Otóż, dwa dni temu (trzy jak to czytacie) byłem z 979 w stonie. Miejscowe nastolatki, trudno to nazwać mięśniakami, w tym jeden z różową grzywką, którą se chyba zrobił na sylwka, trochę się ze mnie podśmiechowali. Tzn. widzieli przy mnie 979, ale i tak patrzeli na mnie i coś ich rozbawiało. Dziś jak opuszczaliśmy st. mac. to 826 szoł w prawo, my ze 172 w lewo. Jak to mięśniaki-skurwiele, coś tam do siebie krzyczały im bardziej się oddalaliśmy tym głośniej. Takie skurwielowate gadki. Od strony 826 szoł ten z różową grzywką ze swoim kolegą i laską. Głowy spuścili tak nisko, że prawie jak strusie za chwile by je wbili w asfalt lub pobocze. W końcu 826 poszoł w swoją stronę, a my ze 172 za nimi. Idąć jakieś 3 kroki za nimi, 172 mówi, że kopnął by kogoś w ryj, ale tak fest w ryj. I teraz wyjaśnienie. 172 ich w ogóle nie zna, no może z widzenia z wioski, ale starczyło by jedno moje zdanie, by różowy był wdeptany w glebę. I nim by przyjechał na sygnale pomoc do niego, by zeskrobać go z gleby trochę by upłynęło. Nikt nic by nie widział, bo wioska i ciemno. Powstrzymałem się od wypowiedzenia tego jednego zdania, ale później se myślałem - może kiedyś trza je wypowiedzieć, by jak w filmach zaznaczyć tym szczeniakom, że ktoś inny jeszcze rządzi w wiosce i by się zachowywali. Czasem to jednak wqrwia i kiedyś któremuś mięśniakowi-skurwielowi powiem:
- tego kopnij w ryj.
 I on to zrobi, bez stęknięcia, a nawet z radością. Wiem, że przemoc niby nic nie rozwiążę, ale to jeden pkt, widzenia. W wiosce od lat rozwiązuje się tym wiele problemów. Drabinka, kto na którym szczebelku się znajduje jest ogólnie znana. Czasem, po kolejnych starciach są jakieś rozszady, ale niewielkie.
  Jestem ciekaw jak różowy na kolejnym spotkaniu się zachowa. Jak nadal będzie jak poprzednio, to też nie wiem jak będzie dalej.
   Ze 172 weszliśmy na st. mac. Do 979 wysłałem telefonogram zapowiadawczy, że stacja zamknięta dla czynności techniczno-ruchowych do 21:00.
  172 od razu przeszedł do klaty po wejściu na stację. Jak na filmach, też zacząłem się rozbierać. W ciągu minuty byliśmy już na glebie. Wiedziałem, on po alko, ja po alko, to się będzie działo. W którymś tam początkowym momencie chciałem wypowiedzieć to co zawsze, czyli:
- jak będzie coś nie tak, daj znać,
ale powstrzymałem się. Mózg od razu dał odpowiedź - no qrwa jesteśmy dorośli, jak będzie coś nie tak, to sam da znać. Po minucie miał już związane ręce za pufem, który ustawiłem mu za głową. Ległem na niego. Mój pobudzony kutas wbijał sie w jego brzuch. Poruszałem się wzdłuż niego, on leżał, ale jego kutas też się naprężył do maksa. Co jakiś czas się podnosiłem i siadałem mu na jego biodrach mając jego olbrzymiego kutasa między pośladkami. Przesuwając się na nim do przodu i tyłu plułem mu na klatę. Widziałem jego podniecenie. Jak znowu wyglebiałem na niego, to z powodu śliny poślizg był większy. Rękami opierałem się na jego wielkich bicepsach, podciągając się do góry, w sensie gowy, to opuszczając na dół, a to wszystko trzymając się jego bicepsów. Jego brało w tym czasie. Czułem jak on też zaczyna pracować po de mną. Wyginało go na boki, to do góry. po prostu pływał po de mną. Za drugim razem jak wstałem to zaczął się spank na klatę, ciągnięcie skóry na klacie w tym sutów. Klata stawała się czerwona, on nadal był jakby w orgazmie. Znów się położyłem na nim. Ustami całowałem jego czoło, trochę je śliniłem, jednocześnie będąc opartym rękami na jego bicepsach. Cały byłem na nim, żadna moja część nie dotykała podłogi. Kilka razy powtórzyłem te zmiany, przy czym, po każdej napieprzałem mu liście w klatę. Po którymś razie zaczął bardziej reagować, klatę napiął, widać trochę go to bolało. Na klacie i brzuchu z napięcia wyszły żyły, moje podniecenie rosło z każdym uderzeniem i jego reakcją polegającą na spięciu klaty i jeszcze większym wyżyłowaniu. W końcu moje zbiorniki zostały opróżnione.
  Myślałem, że od razu wstanie i ubierze się, ale leżał przez chwilę dzięki czemu delikatnie gładziłem go po rękach, na których żyły były na wierzchu. Delikatne przesuwanie palcami po nich ponownie mnie podniecało, ale wiedziałem, że za chwile wstanie. Ten biceps, te żyły na nim, w ogóle to ciało...
   Po jakiś 2 min wstał. Akurat zadzwoniła jego laska. Nie zdążył odebrać swojej komóry, to za chwile zadzwoniła na moją że przygotowała mu żarcie. To się zebrał i poszoł w jakieś 10 min.
   Jeszcze jedna scenka sytuacyjna. Brat od 826 był trochę nawalony, to też jak zaczęliśmy łykać flachę to w pewnym momencie niby tak niewinnie chwycił 172 za jeden pośladek. Ten od razu do niego, by se nie pozwalał i jak już go ma macać to prędzej po szyi, jak po dupie. Od razu se pomyślałem. To jestem uprzywilejowany...
   Zdjęcia 172 są wcześniej, ale jeszcze jakieś możemy wkleić.
EDYTOWANO
   Teraz tyle, bo zajęcia dalsze czekają. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz