wtorek, 7 stycznia 2020

Wtorek #1637

   Widzieliście film "Komandosi z Navarony"? Pamiętacie scenę wybuchu w tamie, kiedy któryś żołnierz powiedział do sapera:
- takie małe bum i to wszystko? (mniej więcej tak to było)
  To teraz do realiów. Myślę, że takie małe bum właśnie nastąpiło, a na efekty trza będzie trochę poczekać. Pożary lasów w Australii. Choć to bardzo daleko od nas, ekosystem w jakimś czasie przeniesie to i do nas.
  Suszę już mamy co widać gołym okiem. Wczoraj na st. mac. rozmawiałem, bo były drużyny trakcyjne od 230, 834, 815, 979 o opadach. Ani w lato, ani w zimie, która się jeszcze nie zaczęła, choć mamy 7-go i nie zacznie się do 10-go na pewno, nie ma większych opadów deszczu. 10 lat temu jak pracowałem na kolei, to w lipcu codziennie (CODZIENNIE) była spora burza, po której czekałem tylko kiedy przestanie padać, by po służbie jechać na dworzec kolejowy i dalej do wioski. Też jakoś w tym okresie, w którymś dniu wraz z 979 pojechaliśmy, własnie w czasie takiej burzy, na kołach w klatach i jechaliśmy tak przez całą wioskę. Na dole wioski drogi nie było w ogóle widać, tyle wody tam spłynęło. Ani w ub., ani w 2018 roku takich silnych opadów, przez parę dni nie było. Owszem jednorazowe incydenty się pojawiały, ale nie codziennie, a jednorazowe opady takie silne dla gleby to nic, bo ona tego nie wchłonie i woda popłynie dalej.
   Zimy. Te już od kilku lat zaczynały się z nowym rokiem, coś właśnie na początku stycznia. Na święta śnieg? Oj, chyba z 5 lat temu ostatnio. Ostatnimi laty, zimy, co z jednej strony cieszy, bo mniejsze koszta ogrzewania, praktycznie też są incydentalne. Ub. zimy chyba tylko 1,5 tyg, były mrozy ok. -12C i to tyle. I tyle! Reszta to 5 do -5C. A kiedyś... Wystarczy spojrzeć na zimy stulecia z lat 70-ych, 80-ych.
   Powiedziałem też to wczoraj mięśniakom, że myślałem, że zdechnę i te klimatyczne zawirowania mnie nie dosięgną. Teraz myślę, że już mnie dosięgną i to w perspektywie dekady, bo bum w tamie, już nastąpiło.
   Wczoraj byłem u 824 i w zasadzie to bez zmian u niego. Bardzo niewiele mu posprzątałem, jakoś nie miałem natchnienia, ale myślę następnym razem nadrobię. Nie by se nie dawał rady, ale są pewne obszary, które rzadko tyka. W autobusach pusto, mięśniaków niewiele, widać jak małe są te roczniki lat nastu.
   Dobra tyle, bo inne zajęcia czekają, a nadto kolejna szczurzyca poszła do naprawy i trza ją odebrać później, to muszę być przygotowany na zajęcia się nią.
  No i zdjęcia z sylwka 2007.
Stół na początku imprezki.
 I w trakcie, nie wiem czy po, czy przed północą.
Trochę inaczej wygląda jak u Kruszwila. Ale tanie oranżadki jeszcze królują.
  Narka.

2 komentarze:

  1. Z tą Australią to może być trochę inaczej niż na pierwszy rzut oka wygląda
    http://pitu-pitu.pl/2020/01/08/ekolodzy-podpalili-australie/
    Czyli intencje były dobre a wyszło jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy, że do części artykułu się przychylę, ale jego notę obniżyła wypowiedź: "Zaprzestano usuwania gromadzącej się ściółki czy martwych drzew, nawet spod linii wysokiego napięcia, chociaż sypiące się z nich iskry to ogromne zagrożenie zapłonem." Szczerze, to nie widziałem linii wysokiego napięcia, która sypią iskrami, ale może w Australii takie robią. U nas też jest problem wypalania traw, tylko trza jeszcze wziąć po uwagę, że lasy płoną od np. wyciepniętych butelek, czy to całych, czy strzaskanych, gdzie ich część działa jak soczewki. Bo sam las to niby z czego ma się zapalić?

      Usuń