Zmiana pracy, a raczej tera to przyjęcie do new pracy. O ile szybko dostałem się do lekarza, to w new firmie, dla równowagi, się przeciąga, ale to dobrze, bo z wolna się oswajam z nimi. Coś co mi się bardzo podoba, to dostaję kluczyki od zestawu i to je mój zestaw i nikt tym nie śmiga. Wozy rezerwowe są inne i stoją na placu, czyli jak w dawnym WPK. Wreszcie se byda mógł zrobić jak chce w kabinie.
Co do samego przyjęcia, to miało być szybko i już w środę miałem siąść na zestaw, a we wtorek z kimś z kierowców jechać, ale w pn. nie było BHP-owca, wiync bez tego nie da się nic zrobić, to też we wtorek (dziś) BHP. No to jazdę przełożyli na środę. Fajnie, tylko okazało się, że na badaniach wstępnych psycholog miast napisać (f-ma tak chce) do kiedy badania ważne, napisała "w/g wskazań lekarza". No tak być nie może, to też trza tam jechać i to poprawić. Psycholog jutro od 10:00-13:00. No to w śr. też nie pojadę, bo psycholog.
Po BHP poszedłem do kierownika i spytałem się czy ma czas, bo skoro jestem, to może bym zobaczył konia, a może się urodzą jakieś pytania. Ok, niech Pan poczeka. Poczekałem, pojechaliśmy. Zszedł z międzynarodówki i stoi czekając na new właściciela. Odpaliłem go i se pyrkał. Kier. mówi, ze w zasadzie bez podpisanych papierów nie powinienem się nim w ogóle ruszyć, ale po kolejnych 10 min rozmowy, w której wcale nie napierałem, by nim jechać, stwierdził, że może jednak się przejedziemy. No spoko. Se wyregulowałem kierownicę, lusterka i pojechaliśmy. I tu ciekawostka. Gram w ETS-a, tam jeździ się właśnie zestawami. Wiadomo bus chodzi inaczej, w innym msc. się łamie, ale z pomocą przyszło "doświadczenie" w ETS-ie. Ponieważ fizyka w grze jest dobrze odzwierciedlona, to podobnie jak w grze sunąłem po placu i manewrowałem zestawem. Kierownik nie miał zastrzeżeń i było ok. Choć zrobiłem jeden błąd, przy skręcie w prawo na parkingu przy osobówkach zaparkowanych po lewej stronie, ale nwm czy zauważył, czy myślał, że tak miało być. Nic się nie stało, ale w przyszłości manewr do poprawienia.
Jak zwykle z tymi notkami to dramat, by wyszły planowo. Więc ze starych spraw. 28-go był dzień otwarty zaj. autobusowej w Katowicach, w której pracowałem. Pojechałem tam i już wewnątrz mieliśmy się spotkać z 254, który przyjechał z częścią rodziny i ze swoją obecną laską. Laskę jak zobaczyłem to się zdziwiłem. Taka żyrafica, wyższa od 254 i ode mnie, ale deska. Nawet jak stałem tak trochę z boku, bo coś tam oglądaliśmy to patrzałem, czy przy cyckach jakieś krągłości są, ale nic. No decha. Skoro to 254 odpowiada...
Dzień niby otwartej zaj, a otwarli 1/3 jej i to tą część parkingową. Warsztat, stanowiska ładowania busów na gniazdkach, na pantograf niedostępne. Hale, kanały też. Można było wejść do poczekalni przy dyspozytorni, choć to nazywało się - zwiedzanie dyspozytorni, to do samej nie dało się wejść. W czasie jak byliśmy tam z 254 to przyszła kobieta na wyjazd busem i pyta się dyspozytora - gdzie mogę znaleźć busa, a ja z tyłu - na Zawodziu (druga część zaj. PKM, jakieś 7 km dalej). To miał być taki żarcik.
Tradycyjnie oprócz wystawionych marek przeróżnych busów były dodatkowe atrakcje dla dzieci. Wysysacze kasy się postarali. Były też kiełby z grilla, ale w części surowe, bo mały ruszt, a duża kolejka, to one były w zasadzie opalone z zewnątrz, a w środku surowe, co stw. 254 kosztując jedną, z tych, które zamówili członkowie jego rodziny. Sam nie zamawiałem, bo właśnie widziałem co się dzieje, nadto pamiętamy o babci w studni. Już mieliśmy wracać i byliśmy już za bramą, a tu widzę na placu tego kierowcę a'la branżowca, którego poznałem w przed ostatnim dniu pracy w PKM. Wróciłem się, by z nim pogadać. Okazało się, że jedzie (leci) na wakacje do Egiptu i do 15-go go nie bydzie. Mało tego kupił se mieszkanie bliżej st. mac. i jest opcja kiedyś go nawiedzić w tym new mieszkaniu do remontu.
Po BHP poszedłem do kierownika i spytałem się czy ma czas, bo skoro jestem, to może bym zobaczył konia, a może się urodzą jakieś pytania. Ok, niech Pan poczeka. Poczekałem, pojechaliśmy. Zszedł z międzynarodówki i stoi czekając na new właściciela. Odpaliłem go i se pyrkał. Kier. mówi, ze w zasadzie bez podpisanych papierów nie powinienem się nim w ogóle ruszyć, ale po kolejnych 10 min rozmowy, w której wcale nie napierałem, by nim jechać, stwierdził, że może jednak się przejedziemy. No spoko. Se wyregulowałem kierownicę, lusterka i pojechaliśmy. I tu ciekawostka. Gram w ETS-a, tam jeździ się właśnie zestawami. Wiadomo bus chodzi inaczej, w innym msc. się łamie, ale z pomocą przyszło "doświadczenie" w ETS-ie. Ponieważ fizyka w grze jest dobrze odzwierciedlona, to podobnie jak w grze sunąłem po placu i manewrowałem zestawem. Kierownik nie miał zastrzeżeń i było ok. Choć zrobiłem jeden błąd, przy skręcie w prawo na parkingu przy osobówkach zaparkowanych po lewej stronie, ale nwm czy zauważył, czy myślał, że tak miało być. Nic się nie stało, ale w przyszłości manewr do poprawienia.
Jak zwykle z tymi notkami to dramat, by wyszły planowo. Więc ze starych spraw. 28-go był dzień otwarty zaj. autobusowej w Katowicach, w której pracowałem. Pojechałem tam i już wewnątrz mieliśmy się spotkać z 254, który przyjechał z częścią rodziny i ze swoją obecną laską. Laskę jak zobaczyłem to się zdziwiłem. Taka żyrafica, wyższa od 254 i ode mnie, ale deska. Nawet jak stałem tak trochę z boku, bo coś tam oglądaliśmy to patrzałem, czy przy cyckach jakieś krągłości są, ale nic. No decha. Skoro to 254 odpowiada...
Dzień niby otwartej zaj, a otwarli 1/3 jej i to tą część parkingową. Warsztat, stanowiska ładowania busów na gniazdkach, na pantograf niedostępne. Hale, kanały też. Można było wejść do poczekalni przy dyspozytorni, choć to nazywało się - zwiedzanie dyspozytorni, to do samej nie dało się wejść. W czasie jak byliśmy tam z 254 to przyszła kobieta na wyjazd busem i pyta się dyspozytora - gdzie mogę znaleźć busa, a ja z tyłu - na Zawodziu (druga część zaj. PKM, jakieś 7 km dalej). To miał być taki żarcik.
Tradycyjnie oprócz wystawionych marek przeróżnych busów były dodatkowe atrakcje dla dzieci. Wysysacze kasy się postarali. Były też kiełby z grilla, ale w części surowe, bo mały ruszt, a duża kolejka, to one były w zasadzie opalone z zewnątrz, a w środku surowe, co stw. 254 kosztując jedną, z tych, które zamówili członkowie jego rodziny. Sam nie zamawiałem, bo właśnie widziałem co się dzieje, nadto pamiętamy o babci w studni. Już mieliśmy wracać i byliśmy już za bramą, a tu widzę na placu tego kierowcę a'la branżowca, którego poznałem w przed ostatnim dniu pracy w PKM. Wróciłem się, by z nim pogadać. Okazało się, że jedzie (leci) na wakacje do Egiptu i do 15-go go nie bydzie. Mało tego kupił se mieszkanie bliżej st. mac. i jest opcja kiedyś go nawiedzić w tym new mieszkaniu do remontu.
Przy okazji, ostatnio to już każdej, zmiany czasu pojawiają się przestrzelone pomysły niezmieniania czasu. Ostatnio to już, prawie jak zwykle, pismaki przeginają pałę tytułami, które sugerują rzekomo pewnik, że zmiany czasu już nie bydzie.
Zdjęcie.
Oczywiście w tekście głęboko jest info, że to dopiero państwa EU muszą klepnąć, ale po dwu tytułach, można odnieść wrażenie, że to już klepnęli, mało tego byśmy im przytakiwali, tym durnym rządzącym, napisali że zostanie czas letni. Jak oni do tego doszli, to ja kompletnie nie wiem. W art. są bezdennie głupie argumenty przemawiające niby za tym, by nie zmieniać czasu, ale to chyba dla dzieci z podstawówki lub dorosłych o podobnym rozwoju umysłowym. O zmianie czasu pisałem kilkukrotnie i to obszerne wpisy m.in. tutaj oraz też tu. Widać te głupki rządzące nie umią tego odpuścić. Dramat. Zdjęcie.
Stoję na przystanku by podjechać do new firmy. Na przystanku stoi taki, pewnie dawny mięśniak-skurwiel, bo nawet po latach ma figurę odpowiednią, i rozmawia z jakąś starszą babką. Mówi trochę jak 304, ale da się ostatecznie zrozumieć. Po chyba minucie, lezie jego kobieta. Jak już podeszła to zaczęli ze sobą gadać, ale oboje jak 304 i to we wczesnym stadium, przeto w ogóle ich nie rozumiałem, a stali ok. 1 m ode mnie. Czujecie bazę. Jestem w PL, oni gadają w PL, nawet jakby gwarą nadupiali, to dla mnie to by było zrozumiałe, ale z tego bełkotu co oni zaczęli odwalać nic nie rozumiałem. No gadali jak ta ośmiornica z Pingwinów z Madagaskaru. By nie było, to w zasadzie nic nie zagłuszało słyszalności tego co mówią. Kolejny dramat.
Korekta jak zwykle, dacie se radę?
Narka.
Zmiana czasu jest czymś, na co nie mam żadnego wpływu, więc w ogóle sobie nie zawracam głowy jej sensem.
OdpowiedzUsuńA jak będzie referendum w sprawie, to wiesz jaką dać odp? Wiesz kiedy mamy dla naszej strefy czas właściwy, a kiedy "sztuczny"?
UsuńSama zmiana czasu w obecnej formie ma jak najbardziej sens i oby tak zostało jak najdłużej.
Wątpię, by w tej sprawie było kiedykolwiek rozpisywane referendum.
UsuńW niektórych krajach były, choć, faktycznie, wątpię by u nas je zrobiono. (wpis, który podlikowałem, kiedy społeczeństwo się wypowiedziało inaczej, a rządzący inaczej)
Usuń