Tradycyjnie miało to wyjść ze st. mac. na szlak wczoraj, ale... jak zwykle (dziś).
W dobie SI blogi pisane przez autorów w pełni samodzielnie to zaczyna już być chyba przeszłość. Chyba ten, i nie bym się tu teraz reklamował, jest pisany autorsko w pełni. Nawet korektę robię ręcznie, a wychodzi ona jak wychodzi. Kiedyś podpierałem się jeszcze stroną "interpunkcja", poleconą przez Darka, ale zrezygnowałem. Główną przyczyną był ograniczony czas, a przeca czytając i tak dojdziecie do tego co autor miał na myśli lub możecie podpytać i tyle. Czas potrzebny na parowanie z inną stroną, poprawki przekierowałem na realne pisanie o tym co się dzieje. Mogę mniej pisać, ale bardziej stylistycznie, ortograficznie, gramatycznie lub "produkować" wiyncyj treści pomijając ten szczebel przed wyjściem notki na szlak. Już od jakiegoś czasu zdecydowałem się na to drugie rozwiązanie, kosztem ograniczenia poprawności treści. Sporadycznie czytam notki z przed paru lat i widzę literówki zastanawiając się czy poprawiać. Jeszcze ani jednej nie poprawiłem, bo dochodzę do wniosku, że jest to czytalne, zrozumialne.
SI. Czasem otwieram na yt materiały dot. j/w i z jednej strony się przerażam w jakim stopniu zwolna SI zmienia nasze otoczenie, z drugiej uspokajam się, że to tak szybko nie nastąpi, jak niektórzy wieszczą. Oczywiście jak będzie zobaczymy, aczkolwiek zmiany pomału widać. One wchodzą, a jak już wejdą to pozostają. Nikt się nie cofa, dlatego też wybór new pracy, to taka, która jeszcze przez jakiś czas się obroni. Nie chodzi już o sam zawód kierowcy, ale co f-ma wozi. Wydawało by się głupi towar - puste palety, ale to jak śmieci. One zawsze będą, niezależnie od koniunktury gospodarczej. Może być nie wiadomo jaki kryzys, a śmieci będą, puste palety, po spożywcze też, bo ludzie muszą żreć. No wiync na jakiś czas żeśmy się ustawili. W dobie SI blogi pisane przez autorów w pełni samodzielnie to zaczyna już być chyba przeszłość. Chyba ten, i nie bym się tu teraz reklamował, jest pisany autorsko w pełni. Nawet korektę robię ręcznie, a wychodzi ona jak wychodzi. Kiedyś podpierałem się jeszcze stroną "interpunkcja", poleconą przez Darka, ale zrezygnowałem. Główną przyczyną był ograniczony czas, a przeca czytając i tak dojdziecie do tego co autor miał na myśli lub możecie podpytać i tyle. Czas potrzebny na parowanie z inną stroną, poprawki przekierowałem na realne pisanie o tym co się dzieje. Mogę mniej pisać, ale bardziej stylistycznie, ortograficznie, gramatycznie lub "produkować" wiyncyj treści pomijając ten szczebel przed wyjściem notki na szlak. Już od jakiegoś czasu zdecydowałem się na to drugie rozwiązanie, kosztem ograniczenia poprawności treści. Sporadycznie czytam notki z przed paru lat i widzę literówki zastanawiając się czy poprawiać. Jeszcze ani jednej nie poprawiłem, bo dochodzę do wniosku, że jest to czytalne, zrozumialne.
Byłem z 979 w kauflu na zakupach. W tyg. nie robiłem zakupów, bo new praca, to w niej na początku wiyncyj czasu spędzam (wdrażanie się).W sklepie widzę kolesia, wyższy nawet od 979, po twarzy skądś kojarzę, ale nie wiedziałem kaj go wrazić. Dopiero 979 mnie uświadomił kto to, później przy kasie, staliśmy akurat za nim to chwilę wraz z 979 pogadaliśmy. Jego laska się na nas jakoś dziwnie patrzała, pewnie nas w ogóle nie kojarzyła i później musiał jej tłumaczyć kto to. Nie pamiętałem go, bo przez st. mac. przewinęło się tyle składów, że aż trudno to sobie wyobrazić. To na pewno w setkach trza by liczyć. Nadto choćby w ostatnich 4 latach mam 3-cią pracę. W każdej, jak to w pracy zna się ludzi lepiej, gorzej. Po niektórych zostają dłuższe znajomości. Np. po zajezdni w kato znam do dziś tego młodego kierowcę (nie ma numerka, trza mu jakiś chyba przydzielić), który mi na branżowca wygląda. Po drugiej zajezdni znam 254 i drugiego mikola. Z oboma kontakt utrzymywany do dziś. 254 mi ostatnio powiedział, że gumki które mu kupiłem zużyte już wszystkie i nowe bydzie kupował. Dobrze, dobrze gumy są potrzebne. Właśnie. Muszę z nim pogadać, czy ona się jakkolwiek zabezpiecza, żeby to nie było tylko na jego gowie.
Natrafiłem na cda na serial młodzieżowy z głównym wątkiem branżowym. Produkcja duńska, a pamiętam, że Duńczycy zrobili replikę SKAM-a. Do repliki miałem zastrzeżenia to i do tego, bo widać kultura scenariuszowa, jakby miało być ianczej, podobna. Choć serial o młodzieży to w ogóle wycięto z niego szkołę. Pozostawiono u nich popołudnia, a w nie wpleciono sport - koszykówkę. Wplecenie tego sportu to taki stereotyp, czyli drużyna samców, które myślą tylko o ruchaniu samic, a tu nagle okazuje się, że jeden to pedał. No to się zaczyna nagonka, ale po czasie okazuje się, że jest jeszcze jeden no i tworzy się, jak w SKAM-ie, dramy w stylu, również klasyka, biją naszych. Na szczęście serial 6 wątkowy, bo jest 6-ciu głównych bohaterów. 3 samców, 3 samice i wokół nich kręcą się wątki, oprócz tego, ze oni kręcą z sobą (parami). Tak trochę dziwnie się patrzy bez tej szkoły, bo to główny pkt. wszystkich innych akcji w ciągu dnia dla młodzieży, ale rozumiem. To dodatkwoe wynajęcie budynku, pewnie popołudniami, by nie rozwalać zajęć szkolnych innym i trza by w ogóle zawrzeć więcej treści. Tak tylko popołudnia, kręcone trochę na ulicy, trochę w mieszkaniach (studiach nagraniowych).
Duńczycy to chyba w ogóle lubią dramy, bo nie dość, że pełno ich umieścili u ludzi młodych (wątki branżowe, laska, która się sprzedaje za kasę, laska skrajnie religijna itp., to u ich rodziców nie było lepiej. Rozwody, rozchodzenia się, nowi partnerzy, zdrady. Można? Można.
Scenariusz, by była większa drama, z młodych robił debili. Jeżeli bym się spotykał na jakiejś miejscówce i ktoś by mnie tam filmował, to drugi raz, a już na pewno trzeci, bym się tam nie spotkał. To tak jak dotknąć gorącego czajnika. No ile razy trza go dotknąć po zagotowaniu wody, by stwierdzić że jest gorący? Oprócz tego klasyk, czyli robimy coś w pokoju, nie zamykamy się lub nie zabezpieczamy i ktoś wchodzi w tym momencie. Ile razy to trza przerabiać? No ale nie było by dramy.
Jak na st. mac. na jakiejś imprezce poszedłem z jakimś mięśniakiem na grupę D, to pierwsze po wejściu tam, to było wymóżdżenie, jak zabezpieczyć drzwi, bez zamka, by tam właśnie nikt nie wlazł. To czemu w filmach tego nie robią? Ach no tak, nie było by dramy.
Kompletnie też nie rozumiem scen. Skoro jest pokazane, że w dzielni nie lubią naszych, to czemu nasi się całują ofen na ulicy. Mózgi im zlasowało? Nie lubią nas, to idziemy w krzaki, do bramy, kajś się chowamy, co powinno być naturalnym odruchem jak z gorącym czajnikiem. Jak jednego bohatera (naszego branżowca) gonią, bo go mają pobić, to jakoś mu się wtedy potrafi włączyć odruch zachowawczy. To czemu on nie działa w innych momentach. Mózg mu zdefektował?
Nie zrozumiała też jest dla mnie końcówka. Nie czaję przesłania tego serialu. Na podst. powyższego, jak ktoś młody, branżowy ma mózg, to się będzie pilnował. To pozytywne. Ale jak już pobili naszych, to na końcu prowodyra trochę uniewinniono. Nawet z tym, którego najdotkliwiej pobili, jakoś w miarę normalnie rozmawia, a że w ogóle do rozmowy doszło, to mnie zaskakuje. Naturalnie bym omijał kogoś, kto byłby dla mnie zły, zresztą tak robię, bo przeca w wiosce nie zawsze było z góry.
No i klasyk scenariuszowy w serialach dla dorosłych przeniesiony do serialu młodzieżowego.
- Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
- Nie, nie teraz.
- Ale to jest b. ważne.
- Śpieszę się, muszę za chwilę wyjść.
- Proszę wysłuchaj mnie.
- Na prawdę muszę iść do sklepu, bo wykupią mi mąkę.
- Chcę Ci to tylko wyjaśnić.
- Czy Ty mnie słuchasz, muszę zaraz iść.
- Ta sprawa jest ważna dla nas obojga.
- Czy Ty mnie słuchasz, muszę zaraz iść.
- Ta sprawa jest ważna dla nas obojga.
itp.
Serio? Jakby zaczął gadać on/ona od razu, to byłby przepływ treści, tak jest klasyczny bełkot nic nie wnoszący do filmu, a przeciągający tylko kolejną scenę. Oczywiście tworzący new scenę, bo skoro mu/jej nie wyjaśnił, to ta druga strona nadal opiera się na poprzednich przesłankach.
I na koniec tytuł, bo jakoś nie dałem wcześniej. To się zwie "Puls" i składa się z 18-tu odcinków 15 min, ale na cda połączyli je w 9 30 minutowych. Reasumując, szału nie robi, dupy nie urywa.
Tyle, bo zaś to przetrzymam na torze bocznym, a notka dot. serialu duńskiego stała w krzakach chyba tydzień.
Zdjęcie.
No miał być mięśniak. Tzn. mamy go już zescreenowanego, ale pasuje do następnej notki czyli wejścia na st. mac. 172. to też w ostatniej chwili mięśniak został tymczasowo odstawiony na tor boczny.
W związku z tym zdj. komunikacyjne.
Z pobytu w krk 20-07 b.r. Dobrze, że ktoś te stare loki utrzymuje w ruchu, a nie radośnie wszystko na złom oddaje. Jedna z pierwszych EU07 zresztą widać po nr taborowym. Tyle, bo zaś to przetrzymam na torze bocznym, a notka dot. serialu duńskiego stała w krzakach chyba tydzień.
Zdjęcie.
No miał być mięśniak. Tzn. mamy go już zescreenowanego, ale pasuje do następnej notki czyli wejścia na st. mac. 172. to też w ostatniej chwili mięśniak został tymczasowo odstawiony na tor boczny.
W związku z tym zdj. komunikacyjne.
I taki zbieg okoliczności, bo na haku ciągnie prawie najnowszy wytwór wśród EU07, co też widać po nr taborowym.
Korekta jak zwykle.
Narka.
Aaa... Puls... To praktycznie nie serial, tylko długi film podzielony na osiemnaście kawałków. Oglądałem teraz na OUTfilmie i zasadniczo się zgodzę z twoją oceną - jest tam dużo mielizn scenariuszowych i zachowań, które sobie trudno wytłumaczyć. Ale dla dzisiejszego widza liczą się przede wszystkim emocje, a jak się tylko patrzy, chłonie wzrokiem i nie myśli, to jest fajna opowieść. I główny bohater Bastian (dziewiętnastolatek go zagrał) jest bardzo fajny i całkiem wiarygodny w swoim zagubieniu.
OdpowiedzUsuńCo do AI - u siebie bardzo nie lubię literówek i błędów, więc z korekty ChataGPT nie myślę rezygnować. Z braku czasu zawsze mogę pisać krótsze teksty. U mnie w sumie im krócej tym lepiej, jest większy odzew komentatorów.