czwartek, 9 października 2025

Czwartek #2200

   Epopei przyjęcia do new pracy c.d. Otóż pojechałem wczoraj do psychologa, ale sprawa wyszła tylko po za rejestrację do pierwszej pielęgniarki. W trakcie okazało się, że nawet główne orzeczenie lekarza jest źle wypisane (na inną firmę) i trza je na nowo wypisać. No rewelka. Ale piguła powiedziała bym przywiózł poprzednie orzeczenia lekarskie, to też pojechałem z powrotem na st. mac. po papiery i wróciłem do medycyny pracy. Znowu w kolejce, bo ktoś w gabinecie, jak już wylazł, to piguła też, bo pilnie musi kajś iść, to polazła. Tyle fajnie, ze na rejestracji siedział tylko jeden pacjent, do tego młody 22 lata. Na kopercie kartoteki widniało nazwisko i imię - Tomasz. Ur. 2003-07-10. Do tego ładny. Karnacji mulata, z b. małym zarostem, nawet 254 ma wiynszy zarost, wiync gładka skóra, niższy od nas, figura w normie, bez jakiejś nadwyżki wagowej. Wiecie co się dalej wydarzyło. Oczywiście nasz dział p.s. się aktywizował, zarząd również i po jakimś czasie już wpadliśmy w bajerę. On po samochodówce (technik mechanik), a przyjmował się na ślusarza do pracy.
   No i drobna dygresja. Otóż w ub. tyg. robiłem tam badania, to wiem co się działo za drzwiami, zresztą one były między gabinetami uchylone. Na poczekalni siedział bez okularów, ale w gabinecie miał problem z przeczytaniem na tablicy cyferek w rzędzie, w którym czytałem bez problemu, mało tego stałem o kilkanaście cm dalej od niego (od tej tablicy). Podejrzewam, że dziś znaczącym elementem psującym młodzieży wzrok są komórki i monitory komputerów do tego źle wyregulowanej (jasność, kontrast). O tym zresztą chyba dwa dni temu z 979 rozmawiałem, kiedy mu przekazałem, że piguła stw., że chciała by mieć taki wzrok i słuch jaki mamy.
    Długo nie ponawijałem do młodego, bo wróciła piguła i zaczęło się mielenie papierami. By wyprostować papiery, to musiałem dziś przyjechać ponownie do lekarza na 08:00. Wiync dziś też nie pojechałem w new pracy. Mało brakowało, a w pt. też bym nie pojechał, ale o tym za chwilę. Po oczekiwaniu ok. 30 min rano na lekarza ten się zjawił i piguła doń polazła z moimi papierami. Okazało się, że muszę zrobić tą drugą część psychologicznych, by mi lekarz wystawił new orzeczenie, ale to płatne 150 zyla. Przeżyję, moja dniówka do praktycznie 2x tyle, a gdybym chciał jechać do Gliwic jutro, bo dziś bym tam nie załatwił, to i lekarz by przepadł, wiync dopiero w przyszłym tyg. Psycholog badania zrobiła, ale nie płaciłem, bo jak stw. zakład mnie przyjmuje, to ona wystawia f-rę na zakład i buzi pa. No cóż, zaoszczędzimy 150 zyla. Pojechałem do zakładu. W nim pani z rozliczeń nadal utrzymywała, że to badanie psychologiczne to se mogę wrażić, bowiem ona chce to, na podstawie którego wystawili prawko. Się zastanawiałem, czy ona właśnie chce podważyć legalność wystawienia prawka? Ma nowe badanie, jestem zdolny, a chce papier dokładnie z tego samego badania, wykonanego 3 lata wcześniej. Co tamto badanie miało jej zmienić w papierach? No ale nie byda się wykłócał. Chce to trudno. Przekazałem, że w takim razie jutro tam mogę jechać, bo dziś już nic nie załatwię, zresztą nie ma osoby, która by to wystawiła. Z resztą papierów poszedłem do kadrowej, bo jej musiałem donieść orzeczenie lekarskie, nowe, wystawione na właściwą f-mę. Oczekując na przetrawienie new papierów przez kadrową i podpisaniu następnych, po ok. 15 min poprzednia kobieta z działu rozliczeń objawiła się i powiedziała, że jednak po konsultacjach nie ma już zastrzeżeń i na podst. tego co przyniosłem jednak mogą mnie przyjąć. Wow - pomyślałem. Ale to nie koniec schodów. Ponieważ poprzednie papiery były datowane na 6-go, a dziś mamy 9-go, a badania są z dziś, to musimy przepisać wszystkie papiery na nowo, bo trza to przedatować. No spoko, mamy czas...  Od razu skojarzenie z profilem zaufanym, który zakładałem, by wyrobić kartę kierowcy. Ciągle coś nie tak, to tu tez. W końcu po kolejnych 20 min udało się podpisać umowę o pracę. Uff. Jedno z gowy. Skoro tak, to kierownik, który już nie mógł się doczekać od razu wziął mnie i pojechaliśmy na objęcie auta, w którym już siedziałem, a nawet jechałem. Dziś spinanie i rozpinanie zestawu, obejrzenie go, sprawa tachografu elektronicznego i jakieś jeszcze wyjaśnienia. Instalacja apki do realizacji zleceń, a reszta w praniu. 
   Właśnie. Dostałem auto nie wyprane, a miało być wyprane, ale tamto się zgubiło. No cóż, pranie będziemy musieli zrobić we własnym zakresie. 
   Ale by nie było, to przeciągnięcie nie jest takie złe. Wiyncyj czasu na zapoznanie się z f-mą, bo dziennie po niej łaziłem, a dość rozległa je. 
  
   Dziś bez zdjęcia, bo brak czasu, a korekta..., właściwie jakby jej nie było, ale muszę wyglebiać, bo rano wstawanie. 
   I okrągła notka, a tu tekstowo taka padaka. No cóż..., życie.
   Narka.

2 komentarze:

  1. Grunt że papierki masz już z głowy.

    O co chodzi z praniem auta? O pranie tapicerki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej więcej tak, bo czyszczą gruntownie kabinę (tak myślę), a ponieważ jesień, to z tego rezygnują na ten okres, bo to nie wyschnie. Opadów jest sporo, wilgotność duża, przeto na jesień tego nie robią. Ale, jak mówił kierowca przewodnik, mam farta (tak, ten film z Brucem Willisem) i trafiłem na naczępę lekką, która się dobrze sprawuje.

      Usuń