Śniadanie o 14:00? No tak, bo w ramach odchudzania, jak się da, to przesuwamy je na później, by wytracić jeden posiłek w ciągu dnia. Po za tym po dniach obżarstwa, wrócenie do stanu równowagi je dobre. W warzywniaku myślałem o kalafiorze, ale ostatecznie go nie wziąłem, a kapło mi się już za warzywniakiem, to stwierdziłem, skoro go nie kupiłem, tzn. nie był aż tak potrzebny. W przyszłym tyg. kupię.
Na stację macierzystą wchodzi 254. Nie jest to nic nowego lato, on ma wakacje. Układ jest taki, że. biorę go do pomocy przy pracach remontowych na stacji macierzystej, oczywiście za jakieś tam wynagrodzenie. Jemu przyda się kasa na wakacje, a ja w końcu nadgonię trochę z pracami remontowymi. Natomiast ostatnio jak był sytuacja zrobiła się trochę dziwna dla mnie. Zaczyna się budować więź między nami. Z jednej strony fajnie, bo czegoś takiego nie udało się zrealizować z 977, bo wtedy na St. macierzystej był bardzo duży ruch, który przeszkadzał w tworzeniu takiej relacji. Natomiast dzisiaj tego ruchu na stacji macierzystej nie ma i dzięki temu swobodnie można taką relację budować. Ona w zasadzie buduje się sama. Wychodzi to przy różnych pracach. Rozmawiamy, ja mu przekazuje informacje, czasem gdzieś go tam dotknę i co ciekawe jak go klepnę to on mi oddaje. Niekiedy on sam inicjuje jakieś zajścia dzięki temu nasz zarząd widzi, że to nie jest tylko jednostronne. I serio po czwartku było już takie wow. A jak w trakcie rozmowy o długotrwałym pożyciu w związkach. było o eksperymentach seksualnych, to powiedział, że kiedyś poeksperymentujemy, a nasz dział p.s. słysząc to od razu zgłupiał, a po chwili zaczął z siebie wypluwać scenariusze jak on widzi te eksperymenty.
Natomiast przed zarządem jeszcze jedno zadanie, Po tym jak 254 się pochlastał ma umówioną wizytę u psychologa i musimy go do tej wizyty przygotować. Głównie pod kątem tego aby mnie nie ujawniał w tej rozmowie, by jak to mówił Skiper w Pingwinach z Madagaskaru - mnie tu w ogóle nie było. 254 może nie wiedzieć, ale my wiemy, że te osoby są bardzo dobrze przygotowane do wyciągania informacji, a interpretacja tych informacji może być daleko różna od zamierzonej. Wiadomym jest, że podstawowym info, które będzie od niego wyciągane, to jego koledzy, koleżanki, znajomi, znajome z otoczenia i jak te jednostki oddziaływują na niego. Będą poszukiwane osoby, z którymi ma złe relacje, ale jednak są, jak i te, z którymi ma dobre.
To przygotowanie ma na celu, by był świadomy, że powinien zrobić autocenzurę, a nie tak, jak właśnie przy nim, dziecko od sąsiada (6 lat) gadało wszystko co dzieje się w domu u niego. My tu mamy jeszcze plany wakacyjne, by coś z nim jeszcze przeżyć, a po takiej nieudanej rozmowie u psychologa - "i misterny plan też w pizdu".
A zacząłem organizować wyjazd (łącznie) na 4 dni do Gdyni. Tym razem z 3-ma noclegami, by tam jednak trochę czasu spędzić, ale bez 374. Właśnie, bo nie opisałem jeszcze poprzedniej Gdyni.
Otóż 254 mnie zaskoczył kiedy byliśmy w tym domku z Ukraińcami i 374 poszedł się myć. Mówi mi, że ma już dość 374 i z nim nie wytrzymuje. Zdziwiło mnie to trochę ale widać w ocenie nie byłem sam. W środę rano pojechaliśmy 07:25 poc. SKM do Gdańska i byliśmy tam 40 minut przed odjazdem 54102. Zostawiliśmy na peronie 374, a z 254 udałem się do pobliskiej żabki ponieważ on chciał sobie kupić fajki. Obok niej był przystanek autobusowy przy dworcu kolejowym z którego praktycznie co 2, 3 minuty jakiś autobus odjeżdżał. 374 był tą sytuacją podjarany i większość autobusów nagrywał czy robił im zdjęcia. Tak przeleciało praktycznie pół godziny, po czym weszliśmy do tunelu i poszliśmy na peron. W tunelu 254 mi mówi, iż nie wie jak wytrzyma 11 h z 374. Hmm, no cóż pomyślałem, więcej wyjazdów wspólnych raczej organizować nie będę, skoro ma już go tak b. dość. Nasz skład 54102 z jakiś tam przyczyn technicznych na samym starcie miał już plus 18. Jakoś tak zrobili, że przywalili od razu pendolino do Krakowa, które z Gdyni do Gdańska jechało za nami. W Gdańsku na peronie od razu zauważyłem, że będziemy przepuszczać pendolino do Krakowa bowiem przy krawędzi po drugiej stronie peronu był już wyjazd podany dla tego składu. W związku z tym nasze opóźnienie zwiększyło się już do 25 minut praktycznie na starcie. Co ciekawe, to opóźnienie utrzymało się do końca, bo jak już nadrobił, to później znowu coś wychodziło. Np. W Płocku skumulowało się, że my przyjechaliśmy opóźnieni i również Katowice przyjechały opóźnienie. Mało, że trzeba było w stacji równolegle manewrować 2 lokomotywami, a rozkład jazdy tak był ułożony, żeby najpierw przemanewrować naszym lokiem, bo my mieliśmy wjechać wcześniej, a dopiero po nas miały wjechać Katowice, to przy równoległym wjeździe manewry 2 lokomotywami naraz wymagały więcej czasu przeto oba składy z Płocka odeszły z około pięcio minutowym opóźnieniem. Część tych manewrów uwieczniłem na zdj.
Jeszcze jedna fajna rzecz była. Wyjeżdżaliśmy z Gdyni, to było jakieś 18C, natomiast u nas na płd. 28C i w miarę jazdy w poc. robiło się co raz cieplej, co na mnie zaczynało b. dobrze oddziaływać.
Generalnie w poc. były dość spore luzy, zwłaszcza na jednotorówkach. Dopiero od Łodzi trochę ludzi wlazło, ale bez szału, bo głównie jechali do Cz-wy. Ponieważ od czewy skład jechał bokami do Gliwic przez Cz-wę Stradom, Herby Stare, (i na tych stacjach wymienionych dalej się nie zatrzymywał) Czarków, Toszek Płn., Paczynę, to praktycznie nikt w czewie się nie dosiadł. Opóźnienie pomieszało powroty do swoich st. mac. przeto wysiedliśmy już w Gl-ach, by przesiąść się na busa. Z niego oboje (254) zdążyliśmy się przesiąść na inne, bowiem te też jechały opóźnione.
Generalnie wyjazd b. udany. Chyba tylko ja dotrwałem do samego końca na jakiś tam obrotach, bowiem 254 i 374 (sic!) mieli już podróży, tzn. siedzenia praktycznie 23 h w dwa dni w poc., dość. No przeca 374 stale twierdzi, że lubi poc. się przemieszczać. Wyglądało to trochę jak w pokerze - sprawdzam.
Zdjęcia przejrzałem z wyjazdu do Gdyni, to dziś kutasa nie bydzie, i nie bydzie ostrzeżenia.
Zdjęcia.
Krytykowałem zdj. 374, to moja wersja. No nurka z tyłu nie widać, ale za to składy na peirwszym planie tak. To przygotowanie ma na celu, by był świadomy, że powinien zrobić autocenzurę, a nie tak, jak właśnie przy nim, dziecko od sąsiada (6 lat) gadało wszystko co dzieje się w domu u niego. My tu mamy jeszcze plany wakacyjne, by coś z nim jeszcze przeżyć, a po takiej nieudanej rozmowie u psychologa - "i misterny plan też w pizdu".
A zacząłem organizować wyjazd (łącznie) na 4 dni do Gdyni. Tym razem z 3-ma noclegami, by tam jednak trochę czasu spędzić, ale bez 374. Właśnie, bo nie opisałem jeszcze poprzedniej Gdyni.
Otóż 254 mnie zaskoczył kiedy byliśmy w tym domku z Ukraińcami i 374 poszedł się myć. Mówi mi, że ma już dość 374 i z nim nie wytrzymuje. Zdziwiło mnie to trochę ale widać w ocenie nie byłem sam. W środę rano pojechaliśmy 07:25 poc. SKM do Gdańska i byliśmy tam 40 minut przed odjazdem 54102. Zostawiliśmy na peronie 374, a z 254 udałem się do pobliskiej żabki ponieważ on chciał sobie kupić fajki. Obok niej był przystanek autobusowy przy dworcu kolejowym z którego praktycznie co 2, 3 minuty jakiś autobus odjeżdżał. 374 był tą sytuacją podjarany i większość autobusów nagrywał czy robił im zdjęcia. Tak przeleciało praktycznie pół godziny, po czym weszliśmy do tunelu i poszliśmy na peron. W tunelu 254 mi mówi, iż nie wie jak wytrzyma 11 h z 374. Hmm, no cóż pomyślałem, więcej wyjazdów wspólnych raczej organizować nie będę, skoro ma już go tak b. dość. Nasz skład 54102 z jakiś tam przyczyn technicznych na samym starcie miał już plus 18. Jakoś tak zrobili, że przywalili od razu pendolino do Krakowa, które z Gdyni do Gdańska jechało za nami. W Gdańsku na peronie od razu zauważyłem, że będziemy przepuszczać pendolino do Krakowa bowiem przy krawędzi po drugiej stronie peronu był już wyjazd podany dla tego składu. W związku z tym nasze opóźnienie zwiększyło się już do 25 minut praktycznie na starcie. Co ciekawe, to opóźnienie utrzymało się do końca, bo jak już nadrobił, to później znowu coś wychodziło. Np. W Płocku skumulowało się, że my przyjechaliśmy opóźnieni i również Katowice przyjechały opóźnienie. Mało, że trzeba było w stacji równolegle manewrować 2 lokomotywami, a rozkład jazdy tak był ułożony, żeby najpierw przemanewrować naszym lokiem, bo my mieliśmy wjechać wcześniej, a dopiero po nas miały wjechać Katowice, to przy równoległym wjeździe manewry 2 lokomotywami naraz wymagały więcej czasu przeto oba składy z Płocka odeszły z około pięcio minutowym opóźnieniem. Część tych manewrów uwieczniłem na zdj.
Jeszcze jedna fajna rzecz była. Wyjeżdżaliśmy z Gdyni, to było jakieś 18C, natomiast u nas na płd. 28C i w miarę jazdy w poc. robiło się co raz cieplej, co na mnie zaczynało b. dobrze oddziaływać.
Generalnie w poc. były dość spore luzy, zwłaszcza na jednotorówkach. Dopiero od Łodzi trochę ludzi wlazło, ale bez szału, bo głównie jechali do Cz-wy. Ponieważ od czewy skład jechał bokami do Gliwic przez Cz-wę Stradom, Herby Stare, (i na tych stacjach wymienionych dalej się nie zatrzymywał) Czarków, Toszek Płn., Paczynę, to praktycznie nikt w czewie się nie dosiadł. Opóźnienie pomieszało powroty do swoich st. mac. przeto wysiedliśmy już w Gl-ach, by przesiąść się na busa. Z niego oboje (254) zdążyliśmy się przesiąść na inne, bowiem te też jechały opóźnione.
Generalnie wyjazd b. udany. Chyba tylko ja dotrwałem do samego końca na jakiś tam obrotach, bowiem 254 i 374 (sic!) mieli już podróży, tzn. siedzenia praktycznie 23 h w dwa dni w poc., dość. No przeca 374 stale twierdzi, że lubi poc. się przemieszczać. Wyglądało to trochę jak w pokerze - sprawdzam.
Zdjęcia przejrzałem z wyjazdu do Gdyni, to dziś kutasa nie bydzie, i nie bydzie ostrzeżenia.
Zdjęcia.
45103 po lewej, 54102 po prawej, a całkiem po lewej nasz nurek, który oblatuje, by podpiąć się do 45103. Dwa loki na jednym torze. Co pisałem wyżej, przy manewrach na wzajem się blokowały.
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz