piątek, 7 września 2018

Piątek #1419

  979 pozyskał srajfona od niby laski i jest na razie zabezpieczony telefonem. Widać nadwyżka srajfonów w społeczeństwie już też nastąpiła.
  Ruszyły obiegi z cysternami. To chyba pierwszy rok, kiedy nie wiem czy się cieszyć, czy nie. Problemem jest nadwyżka darmowego żarcia. Przez wakacje miałem schudnąć, bo pomyślałem nie ma obiegów, to jakoś to poleci. A gdzież by tam wystąpiły jakieś niedobory żarcia. Jego ciągle jest za dużo i już nawet chyba szczury są przejedzone. Dziś byłem na wadze, no może 2 kg. spadły, ale z tymi obiegami, to szybko nadrobię. Nawet w zamrażalniku mam obrzydliwie dobrego loda i nie mam go kiedy zeżreć. Myślę nad jakimś rozwiązaniem, ale nie wiem co zrobić.
   Wczoraj pomalowaliśmy drzwi wejściowe do stacji mac. Mam je jeszcze uszczelnić, ale to zostawiłem na później, bowiem lepiej jak przy pogodzie je pomaluję, przy czym zawsze drzwi do malowania wyciągam i kładę na kozły i dopiero na płasko są malowane, przeto musieliśmy siedzieć na stacji do czasu zestawienia składu na obieg z cysternami, bo stacja otwarta dla wjazdów składów. Samo zgłoszenie obiegu przyszło wcześniej, ale przesunęliśmy RJ odejścia na szlak o 1,5h, dla wyschnięcia lepszego drzwi. Przy okazji uszczelki w nich przykleiliśmy na farbę, to najlepszy klej dla uszczelek do drzwi, okien. Pozostanie jeszcze drugie malowanie i uszczelnianie.
  Po obiegu z cysternami wywieźliśmy jedną do mamy od 979, ale w drodze powrotnej uczepił się nas mały skurwiel od 174. No cóż, jesteśmy miętcy, to zabraliśmy go w składzie na stację mac. Dobrze, że nie mam larw. No przecież można oszaleć. Zainteresowanie jedną rzeczą to jakieś 5 -10 sek, następnie następna. Wybawieniem było wejście na stację 895, dalej 834, 826 i gadającej laski. Odciążyło mnie to od zajmowania się nim, a on był rozradowany, bo tyle składów na raz i każdy się nim w jakimś stopniu zajmował. Jak przystało na dziecko mega wioskowego skurwiela dźwignięcie sztangi 16kg. w wieku 5 lat to nie problem. To dopiero będzie kiedyś skurwiel, jak nic nie zaburzy wioskowego rozwoju. To co pisałem przy małych skurwielach od 972. Tylko pierwszy przeszedł jakoś szczęśliwie i wygląda, trzeci, niestety, przez "system" (cokolwiek to znaczy) został zeszpecony. No cóż... Pewnie nigdy tego nie zrozumie, jak mu się powie za 2 lata, że mógł być z wyglądu, mega przejebanym mięśniakiem.
   Dzieci są mega angażujące. Tak se myślę, że przy małych larwach to rodzice się trochę uwsteczniają. Cały wolny czas zeżerają larwy i kiedy się dokształcać, utrzymać poziom. Do tego są, jak to larwy, zaborcze. Jak TV to bajeczki, jak komp, to bajeczki, a jak jest cicho, to trza iść sprawdzić co właśnie larwa potajemnie rozwala. 
   Dziś wyjazd na kolejny zastrzyk p. wściekliźnie, a następnie dalej praca przy st. mac., bo wnet zima nas zaskoczy. Idzie to strasznie wolno, ale pocieszam się, że w ogóle jest coś robione, bo jakby kopalnia pykła, to nic nie było by zrobione, a szczury również żyły by ponownie bez nadzoru.
  Na śniadanie obiad z obiegu z cysternami, na obiad też będzie obiad, a na kolacje się zobaczy, bo jeszcze nam pozostało żarcie zgromadzone przed obiegami. Wczoraj nim zgłosili zapotrzebowanie na pusty skład cystern, to zeżarliśmy dobre naleśniki ze stonki (te od tyłu), do tego śmietana (też od tyłu z terminem oczywiście do 22-09, a naleśniki do 19-09) więc nasze użyliśmy tylko przyprawy, cukier i cynamon. Jak już się obżarłem, to zgłosili obieg. Pomyślałem - no pięknie qrwa, gdzie to odchudzanie. Oczywiście po wejściu na st. mac. wdupiliśmy od razu w zupę, szczury też, bo one również są koneserami żarcia z obiegów. Mają swoje preferencji kulinarne, znaczną część lubią, ale część im nie podchodzi, co zresztą jest naturalne. Wczorajszą lubią, to też mlaskały wybitnie głośno.
   Znikł nam 230. Ma ostatnio jakieś problemy z sobą, z otoczeniem i trochę dziwnie funkcjonuje. Przestał chodzić do pracy (niby do dziś se wziął wolne, a jak szef będzie się ciepać, to się zwolni), od pn. ma wrócić. Mimo iż widzę czasami, że z tymi mięśniakami się coś dzieje, to nie chcę, czy coś mnie hamuje przed rozmową, taką głębszą z nimi. To wszystko są takie powierzchowne gadania:
- sie ma, co dzieje?
- nic, po staremu
- to zajebiście...
  Jedynie z 979 z wiadomych względów wchodzimy czasem w głębsze tematy, czasem on zacznie, czasem ja, więc się uzupełniamy, ale niewiele jest takich rozmów. Czasem nie mam natchnienia, by go ciągnąć za język i mimo iż np. spędzamy w aucie 30 min w czasie których jakiś temat można by ruszyć, to to nie następuje. Może jak wejdzie na stację następnym razem, będą warunki i będę na tyle sprawny umysłowo, by rozpocząć dialog, to zacznę. 230 zawsze był specyficzny. Trochę stroni od ludzi (w sensie jest wśród nich, ale ciałem, nie duchem), ale mnie traktuje bardzo przyjacielsko, co wnioskuję po tematach na które gadamy. Może właśnie powinienem to wykorzystać i dopytać się co dzieje?
  Tyle, bo wyjście ze stacji trza zorganizować, tym bardziej, że na 13:00 już się zapowiedział pierwszy skład - 815. Chciał wejść wcześniej, ale daliśmy info, że stacja nieczynna do 13:00.
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz