poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Poniedziałek #1349

   (zastanawiałem się czy tą notkę opublikować, ale to, że teraz jest dobrze, nie oznacza, iż w pt. np. bedę zdychał więc idzie) 

Wczoraj na kopalni, a po niej, właściwie już w czasie procedur zamykających stację, postanowiłem na podstawie tego, co dzieje się ze mną ostatnio napisać testament.
   Jest źle, by nie rzec bardzo źle. Jestem na dziś umówiony na rozmowę z 979, bo to on będzie zainteresowany, ale on bardziej pod kątem wycofania mnie z tego wszystkiego. Info przekazałem mu wczoraj, choć, jak sam powiedział, nie spodziewał się takiego kalibru. Myślał, że może ma zwolnić jakąś szafkę, bo po jego mieszkaniu na st. mac. są nadal zajęte przez jego rzeczy. Zmienił plany na dziś, poinformował nibylaskę, że dziś zostanie wstawiona na boczny tor, w wyniku rozmowy ze mną.
    Kiedyś pisałem o francuskim filmie "Miłość". W czasie śniadania bohaterka zawiesiła się na 2 min. Mózg przestał się komunikować ze światem zewnętrznym, ale podtrzymywał funkcje życiowe. Otóż jakieś 8 lat temu, po, wtedy, 3,5 roku pracowania ciągłego na 2 pełne etaty, podobnej zwiechy dostałem na nastawni kolejowej. Trwała ona jakieś 30 sek, ale wyglądała podobnie, choć zakodowałem, że w ogóle ją dostałem. Podobnie jak w filmie funkcje życiowe były podtrzymane, ale już wysyłanie impulsów do mięśni wstrzymane. Nie mogłem się ruszyć z krzesła, wstać i wykonać innych czynności. Wzrok był skierowany w jedną stronę, coś jak stopklatka i nimi także nie mogłem ruszyć. Ów stan poprzedzony był wcześniejszymi błędami mózgu, spowodowanymi podobnie jak dziś znacznym przemęczeniem. Przeważnie objawiało się to złym zestawianiem skrzynek pocztowych i haseł. Skrzynek pocztowych mam ok. 10 i inne hasła do nich. Mózg, co teraz już się dzieje, źle to zestawia. Np. otwieram skrzynkę 4, a on dobiera hasło 7 lub skrzynka 3 hasło 2 i dopiero po zwrotnej informacji z komputera - coś popierdoliłeś, następuje ponowne zestawianie. Oprócz tego pojawiają się inne blokady, jak np. wczoraj kiedy był automatyk na nastawni i na koniec jego wizyty też całkowicie zostało wyłączone myślenie. Na pytania automatyka nie byłem w stanie sensownie odpowiedzieć, choć w normalnym stanie, pewnie bym nadal z nim kontynuował dyskusję.
   Mając na uwadze, że w razie "W" czyli wylewu, czy innego zdarzenia, może być za późno na spisanie czegokolwiek postanowiłem j/w. Wszak to nie jest tak, że mózg nam "mówi":
- za 5 min nastąpi wylew. Zrób coś bo za 4'55 staniesz się warzywem. Niestety nie mamy tego czasu, a z tego co słyszałem to wylewy wcale nie następują w czasie silnego przemęczenia, a już po nim kiedy to wszystko schodzi.
   W sobotę, a właściwie w nd. już po działaniach na kopalni ok. 01:00 byłem tak potwornie zmęczony, tym razem i umysłowo, i fizycznie, że już chciałem paść, ale w stacji jeszcze składy i procedury wyłączające. Niestety 6h, nie zregenerowały organizmu i wczoraj właściwie jakoś tam przełaziłem, choć jak był automatyk to na pełnych obrotach, po czym jak poszedł, to jakby powietrze ze mnie uszło, nie wspominając, że na końcówce jego wizyty myślenie się wyłączyło. Do końca pobytu na RCL zająłem się smarowaniem rozjazdów. Mózgoodporne zajęcie przy którym, jak w pingwinach z Madagaskaru odnośnie Rico, można wyłączyć te wszystkie partie mózgu, które akurat nie są w tym momencie potrzebne (wiem to było trochę inaczej).
   Dziś jest lepiej, bo spałem już 9h, czyli wstałem i nie chodziłem jak 85 latek, ale to ostatnie takie dni. Im bliżej imprezki, tym będzie gorzej. Pisałem kilka notek temu, że jak mnie przed imprezką nie wywiozą na ojom, to będzie dobrze. Teraz nie wiem jak będzie, ale też presja z zewnątrz jest duża. Jak teraz wycofać się z tego wszystkiego? Jak zaprzepaścić 8 miesięczne działania, mające być właśnie zwieńczone tą imprezą rozpoczynającą nasz/mój pobyt na stacji RCL? I wreszcie, co jest oczywiste, nie ma tego komu przekazać, i jak nie my, to kto? Oczywiście 979 wczoraj powiedział, że to i tak nie jest warte życia, ale jednak pozostaje - co dalej? Zwrócił też uwagę, że zauważa to, choć rzadko jest na st. mac., że czasem faktycznie siedzę jak warzywo, zacięty i mało reagujący. W każdym razie śniadanie, a następnie bierzemy do ręki pióro i 3 kartki. Jeszcze muszę poczytać na necie, jakie warunki muszą być spełnione, by było ważne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz