czwartek, 25 stycznia 2018

Czwartek #1308

  Ja to mam czasami szczęście, ale tak po prawdzie, to większość życia na szczęściu przelatuję, przy czym tego nie trwonię, przynajmniej tak mi się wydaje.
  We wtorek 172, jak już zbierałem się w obieg z cysternami powiedział, że coś by zrobił. No spoko, ale ten obieg, to umówiliśmy się, że dam znać jak wrócę. Oczywiście jak wróciłem, to po chwili szlaki już się zajęły skoro stacja otwarta, to powiedziałem mu, że przed spaniem to zrobimy, jak stacja opustoszeje.
  Ponieważ przed spaniem, po obsłudze składów byłem trochę zmęczony, to i trochę więcej 172 pomęczyłem. Klapsy na klatę leciały dość, dość, ale zauważyłem że nawet w seksie jestem perfekcyjny, czy pedantyczny. Otóż, jak leżał, to przywiązałem mu ręce do stołów. Jakoś tak nierówno je miał przywiązane, pod różnymi kątami od tułowia były wygięte. Nie dawało mi to spokoju, w końcu poprawiłem go, tak że już były pod tym samym kątem i jakoś od razu lepiej poszło. Po zejściu z niego, a byłem już po procedurach wyłączeniowych, specjalnie, bo po tym to się zara spać chce, to chciałem to wykorzystać, wyglebiłem do łóżka. Jeszcze nie zdążyłem zasnąć, a tu na głowicy wjazdowej odgłosy jakiegoś składu. 371 kluczy od wajch nie ma (zdał je w pn.), to nie ułoży sobie drogi przebiegu, pozostał 979. Niezależnie od tego, jaki skład wszedł na stację, praktycznie dopiero co zszedłem ze 172. Przecież jakbym tak przy tych klapsach był, to nie słyszałbym ruchu na głowicy wjazdowej, a nie zablokowałem wjazdu na stację, co właściwie zawsze czynię w ciągu dnia jak coś robię. To by dopiero było, jakby widział co się dzieje... Samo wejście 979 na stację zdziwiło mnie, wszak ostatnio tu nie stacjonuje, a tu o północy wejście.
  Miałem dziś jechać na kopalnię, ale zrezygnowałem. Nie z powodu pogody, bo ta dziś jest super. Słonecznie, 5C na placu, więc rewelka. W zasadzie niewiele tam pilnych rzeczy do zrobienia, a za to na st. mac. kolejka do zrobienia w tym sytuacja ze szczurami podbramkowa. Zrobiłem im kwadratowy kanał z tektury i dałem w miejscu, gdzie biegnie ich główny szlak z części zach, na wsch kuchni. Wszystkie tamtędy lezą, jak chcą się przedostać na jej drugą stronę. Oczywiście jak kanał położyłem to nagle ruch został wstrzymany obustronnie. Ani te ze wsch. strony, ani te z zach nie przechodziły przez niego. Mimo, że to kwadrat o boku 18cm, więc duży, ale zapach nie ten. Za jakiś czas już tak, widocznie zwiadowca przetarł szlak, oznaczył i od tej chwili już normalnie biegną przez niego. Idea jest taka, że teraz zrobię drugi takich samych wymiarów, wstawię w msc. pierwszego, a następnie zabuduję w nim klapki, że jak tam wlezie to już nie wylezie. To oczywiście powinno być gotowe już 2, jak nie 3 tyg. temu. Na przykładzie szczurów najlepiej widać zaniedbania w postaci zaniechania.
  Plan, co do ruchów na stacji i jej zapełnienia był fajny. 371 zwolni grupę C, 979 co raz mniej stacjonuje na grupie A, to dychnę trochę. Z tego dychania niewiele zostaje, bowiem zamiennie za 371 stacjonuje w st. 172, tyle że przynajmniej z tego coś jeszcze jest.
  Tyle, bo ta praca czeka, sama się nie zrobi, a nie chcę mieć poczucia kolejnego dnia, z niewielką ilością zrobionych rzeczy. I tak ostatnio wydajność wzrosła bardzo. Sam się dziwię, bo to mimo zimy, w czasie której zawsze jak w letargu, ale mimo tego, nadrabianie zaległości z wiosny ub. roku, kiedy to zasiedziałem się w symku; z jesieni, kiedy to działałem już na kopalni, nadal trwa i jeszcze trochę potrwa.
  To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz