poniedziałek, 30 września 2024

Poniedziałek #2073

   Teraz będzie kilka luźnych notek, które już trochę stoją na torach bocznych i nie wiedziałem co z nimi zrobić, ewentualnie kiedy je zestawić i wypchnąć ze st. mac. No to one, a w nawiasach pojawiają się uwagi dot. np. okresu kiedy były pierwotnie spłodzone. 

     Dzwonił do mnie 303 (ponad 1,5 m-ca temu). Niby nic nowego, ale w pewnym momencie rozmowa zeszła na bytowanie, wcześniej dot. jego komputera i przy tym bytowaniu on mówi do mnie bym nie wiązał się z nikim, by sobie nie pogorszyć bytowania. W tym momencie mózg od razu zwrócił uwagę, że coś się dzieje, skoro on tak gada. Spytałem, czy u niego jakby wszystko ok, ale po chwili kapnąłem się, że przeca on cały czas na głośnomówiącym, wiec i mnie i jego słychać. Ale intonacja jego wypowiedzi, to naciskanie, by sobie nie pogorszyć, skoro jest dobrze wskazywała, że u niego jest średnio lub po raz kolejny poniżej średniej. 
   172, to trochę dziwne, bo drogą okrężna, przekazał info, że laska od 899 wyniosła się od niego z dziećmi, teraz to już chyba wczesno nastoletnimi i mało tego posądza go o przemoc fizyczną.  Się w tej wiosce dzieje.... Natomiast 172 nie wypuścili, bowiem w papierach ma nasrane, tzn. wpisali mu iż jest niegrzeczny, już dawno temu i to się wlecze za nim, to tez nie chcą go przed czasem wypuścić. Wyjdzie w przyszłym roku w maju. 

   Ja to mam odpał...
  Dariusz dał komenta 28 kwietnia ub. r. pod notką to ona, w której tematem przewodnim był film "Twoje imię wyryte jest we mnie." W obszernym komencie odniósł się do filmu, który na nim kiedyś zrobił wrażenie -> "Dzikie trzciny" z 1994 r. By znów nie oglądać filmu na 5 rat, postanowiłem się sprężyć i badnąłem go w dwu (to i tak osiągnięcie) ratach (to odbyło się ponad 2 m-ce temu - to oglądanie). Hmm... Aż nie wiem co napisać o filmie, bowiem nie tyle zrobił na mnie wrażenie co bardziej zagwozdka, jak go zanalizować. Nim ta analiza, to jedna wpadka aktorska wyłapana. Otóż w 12'07 młody aktor skrada się po mieszkaniu, by na koniec wymownie popatrzeć w stronę kamery - czy było w tym ujęciu dobrze? Widać to ujęcie było na taśmie (bo jednak stary film) kręcone ileś razy. Zresztą jaki jest % kadrów, które nie potrzebują dubli? Co do filmu, to w zasadzie kontrowersyjny jest scenariusz. Otóż w 13 latka wsadzono dialogi jak w dorosłą osobę. Niektóre jego wypowiedzi są aż nad wyraz dorosłe i nie sądzę, a raczej nie spotykam się, czy nie spotykałem się, by 13 latki taki dialog prowadzili, takie wypowiedzi formułowali. Może akurat ten z prawie wioski, był szczególnie rozgarnięty. Scenariusz w ogóle pisała chyba osoba, której bliżej lat 70-ych, jak 90-ych. Rodzinne dramy, dialogi jak z przed dekad. Zresztą nie wiem czy film miał być o chłopcu, czy jego matce, bo zajmowali czas antenowy po równo. Zresztą jej problemy były bardziej uwypuklone, jak jej syna. 
   Właśnie, bo gdyby nie sugestia od Darka, że to film o dojrzewaniu, to prędzej bym pomyślał, że to film o jego matce, która ma pełno wokół siebie problemów i usiłuje się w tym odnaleźć lub z tego wyłonaczyć. Kwestie rodzinne, wychowania Tomasa, jej bytowania z mężem, z którym się rozeszła, a jednak niektóre sprawy dalej się zazębiają. Dochodzą do tego kontakty z matką, ojcem, a wreszcie sprawy pożycia seksualnego. 
   Jeżeli to miał być film o dojrzewaniu, choć 13 lat, to dopiero początek, to coś tu nie wyszło. Było za mało o samym 13 latku, za to wątków pobocznych mnóstwo, choćby uciekinierzy z więzienia. Wiem, na jego przyszłości to zaciąży jako incydent, ale znowu jeden z uciekinierów kreci z matką i jest to szeroko prowadzone. 
  Moje spojrzenie na filmy jest inne. Dlatego np. 811 z filmu "Teściowie" była zadowolona, choć jak pamiętam wyłączyłem go po ok. 30 min i nie nigdy doń nie wróciłem, a dwójkę obejrzałem tylko ze względu na Eryka Kulma, a w czasie filmu zajmowałem się przeglądaniem papierów od 824, bo trza je było posegregować. 

     Przed zarządem będzie ciężki dzien. (to też było napisane jakieś 3, jak nie 4 tyg. temu) Ten, w którym 254 zostanie na noc na st. mac. Dzień, w którym ów zarząd będzie się musiał wykazać wieloletnim doświadczeniem i jednocześnie poskramiał działu p.s. Wiadomo, że ten drugi bydzie się wyrywał, chciał działać tu i teraz, jednak długofalowe działanie będzie musiało wziąć górę. To wszystko wydaje się proste, aczkolwiek takie nie jest. To, być może ostatni taki rocznik, w naszych kontaktach z innymi drużynami trakcyjnymi. 
  I teraz kompletnie nie wiemy, jak myślą obecne roczniki lat nastu. Wiym, mieliśmy kontakt (w sumie niedawny) z serią 300, ale te czasy się tak dynamicznie zmieniają, że 3 lata to już je kosmos. Do tego dochodzi ta płciowość. Dziś ona jest u nich mało określona. Pod wpływem seriali, które im to wciskają, usiłują siebie samych kajś osadzić, eksperymentując seksualnie.
   (aktualizacja). By nie było, że ów pomysł wyparował z gowy 254, to w ub. tyg. na busie powiedział, że jak przyjedzie do mnie na weekend, to muszę mu wyprać ciuchy, bo standardowo się to odbywa u niego w domu. Zakładam, ze 254 czeka na odpowiedni moment, w którym wybierze dany weekend i wbije na st. mac. 
   To jeszcze jedno info. Jak gadaliśmy o seksie w busie, co chyba lakonicznie opisywałem (trochę się już gubię), to 254 już kiedyś mówił, że w internacie mają branżowca. Otóż ów branżowiec jeździ do centrum kato (jak to określił 254) dawać dupy w galerii, a ostatnio się chwalił, że ktoś mu (temu branżowcowi) obciągnął. Tu sprowadziłem rozmowę, że w sumie nikt lepiej jak drugi facet nie wie jak działa organ, bo przeca laski go nie mają. W drugą stronę działa podobnie, co powiedziałem 254. Laska lasce zrobi lepiej jak facet, bo wie jak to u nich działa, my tylko zakładamy. Jakiś szczególnych komentarzy od 254 n.t. nie było. 

   I tera scenka dosłownie z dzisiejszej nocy. Wracam na kole ok. 01:00 przez wioskę od 972. Na głównej ulicy pusto. Zawsze obserwuję, bo wioska od 972 to rasowe mięśniaki-skurwiele trza być czujnym. Jest tam jedna kamera miejska. Przejechałem k/niej. Trasę miałem ustawioną główną linią, ale wtem słyszę uruchamiające się syreny pogotowia lub karetki i ruszające z bocznej ulicy w kier. głównej. Zakładałem też że w środku są osoby ubrane w kolorze świateł migających na zewnątrz, to też awaryjnie, bo akurat był skrót przez krzaki dokonałem lewoskrętu i wjechałem w ścieżkę gdzie nie ma żadnego oświetlenia, między krzaczorami. Z krzaków widziałem, że to faktycznie ci ubrani w kolorze. Dojechali do głównej ulicy i... wyłączyli syrenę i migające. Teraz się zastanawiałem, czy ten z kamery nie dał im znać, bowiem ubrany byłem na czarno, jechałem w kapturze z wygaszonymi światłami, a na bagażniku miałem sporych rozmiarów pełny plecak. Nikogo innego nie było na ulicy więc po co na przejazd ok. 50 m (o 01:00) z bocznej uliczki uruchamiali by sygnał dźwiękowy i świetlny? Tak se. Inną kwestią jest, że dziś przydzielają ich z rozdzielnika, więc niekoniecznie to są miejscowi, to też części skrótów nie ogarniają, za to ja tak. Przez krzaczory jechałem wolno, a następnie trasą boczną dalej właśnie ścieżkami do wioski omijającymi główną ulicę dość daleko od niej. Sprawa pozostanie nierozwiązana, ale domysły mają swoje uzasadnienie. 
   Narka.

czwartek, 26 września 2024

Czwartek #2072

   Nim właściwa notka, to jedna w wersji przyśpieszonej. Pisałem, że wożenie tych gadów zaczyna mnie już rozwalać co raz bardziej. By nie było, że jest tak fajnie to scenka. 21:35. Na przystanku początkowym wsiedli, a na końcu z ławeczki umieszczonej ok. 1,2 m od boku busa, na wprost drugich drzwi, wstaje koleś ok. 30 lat totalnie nawalony w jakimś białym sweterku. Drzwi były już w fazie zamykania. Zamknęły się on rozbił się o szybę. Otwarłem, choć opcja była jechać i patrzeć, czy pod koła nie wleci. Po ich ponownym otwarciu on chciał wsiąść, ale stracił równowagę i poleciał do tyłu na ławeczkę. To uruchomiłem proces zamykania drzwi ponownie myśląc, że już na tej ławeczce zostanie. Jednak on w tym locie na ławeczkę, siadł na niej, dosłownie odbił się od niej jak ping pong i nim drzwi się zamknęły, to był już wewnątrz pojazdu. Ruszyłem delikatnie, bo on w tym stanie, jeszcze bydzie, że se łeb rozwalił i na mnie, bo piraciłem. Pojechałem. On przetoczył się do 3-ch drzwi, do kogoś tam się pruł, ale był zakręt 90 st. w prawo i on z tych 3-ch drzwi do przeguba, tam się wypierdolił i tak leżał w zasadzie przez 25 min. Usiłował co jakiś czas wstać, ale linia niestety dość kręta, więc to wstawanie mu nie wychodziło. Teraz nie dość, że musiałem jechać jak z jajkiem, to jeszcze zacząłem wypatrywać niebieskich, by go z wozu zabrali jakbym ich mijał. Ale godz. zmiany u nich, to ich tym kursem nigdy nie ma na trasie. W tym dniu tradycyjnie też ich nie było. Po tych 25 min leżenia, czasem siedzenia w końcu się zmobilizował i jego mózg zadziałał, podniósł jednostkę, akurat na jakieś 5 sek przed wjazdem do zatoki. Pomyślałem - uff, jak ustoi to bydzie dobrze, bo wypadnie na zewnątrz. Wjechałem delikatnie, by zaś nie wyglebił, otwarłem szybko drzwi i on w tym czasie uruchomił swoje silniki trakcyjne i... zrobił krok do przodu. Jednostka się ugięła, jak przy lądowaniu na nartach ze skoczni telemarkiem. W takim pół przysiadzie zrobił kilka kroków do przodu usiłując utrzymać równowagę i nie wyglebić. Na szczęście chodnik na tym przystanku ma jakieś 12 m szerokości, to też kilka metrów w tym pół przysiadzie zrobił, następnie wyprostował się i włączył hamulce. Jednostka zatrzymała się. Uff, przynajmniej jak się dalej rozwali nie bydzie, że wysiadając się wypierdolił z busa. 
   Jadę dalej, ten sam kurs. Kilka przystanków dalej, kolejny nawalony. Przez tego białego nawet nie zauważyłem kiedy wlazł. Na przystanku nie zdążył się wybrać do drzwi. Widzę, że ruszył do przodu od 4-tych drzwi. Czas jazdy z jednego do drugiego jakieś 1,5 min. On lezie mozolnie, droga prosta, by nie było, że nim ciepało na zakrętach. Szybciej od niego doszedł do mnie zapach alko, ale bardziej takiego jakby imprezował dwa lub trzy dni. W końcu jak już wchodziłem do zatoki, on dotarł i się pyta czy ja "się orientuję" co dzieje. Rozumiecie, nawalony w sztok, mnie się pyta czy się orientuje. Ledwo się porusza i z pretensjami. Nic tylko wyjść z kabiny i strzelić w pysk. Ale kamery, mikrofon, ja (rozumiecie) mam być grzeczny, bo oni są najważniejszymi pasażerami w ciągu dnia. To im przyznają w razie W rację, bo.... kierowca jest winny. Nie ten ożarty, bo na kamerze nie poczują, mikrofon woni nie przekaże. 
   Po raz kolejny napiszę, bo zaczynam mieć po raz kolejny dość, jak tam przerobię do końca roku to bydzie cud. 
    Btw. Był u nas taki jeden PL kierowca. Taki prawilny, rozkład najważniejszy, ciągle się gonił by być planowo, wóz by rozwalił, byle tylko być planowo. Oleju jak rano zapala wóz nie sprawdzi, płynu też, ale RJ najważniejszy. I z tej planowości, ogólnego prowadzenia się w życiu kopnął w kalendarz w wieku 61 lat. Wcześniej jakiś m-c zszedł inny 57 lat. Jestem ostatnim PL, który przyjął się do firmy. Trzeci, może i dobrze zrobił, miał jakiś m-c temu bliskie spotkanie 3-go stopnia z tramwajem (nota bene) moim wozem. Po 3-ch dniach od tego incydentu się zwolnił. Teraz jedynie łapanka z tratw napływających z abdullami. Nikt z naszych tych gadów nie chce wozić, a abdulle ich nie rozumieją i mają na to wypierdolone. 
   Takie rzeczy w tygodniu. A tera se wyobraźcie kursy weekendowe. Jak mam mieć ten ostatni z dużego m-ta do tych menelowni, to jestem już chory od 5-ciu dni. Rzadko, ale czasem ten kurs mam. To jest dramat. Może 10% jest tam trzeźwych. 
   Notka właściwa czeka, bo chory byłem i nadal jestem lekko przydupiony, to też wolniej pewne sprawy idą, choć wczoraj dość wydajny dzień miałem przed pracą na st. mac., co mnie samego zdziwiło. 
   Narka.

piątek, 20 września 2024

Piątek #2071

  Notka jak zwykle przestała na torze bocznym, ale udało się ją wyciągnąć ruchem manewrowym. 
  Pisałem o tym, że 254 ma plan zjazdu na st. mac. na weekend z całodobowym pobytem na niej. To się jeszcze nie odbyło, ale w sob. był 8,5h. W trakcie tych 8,5 h dość sporo się odbyło. Wpierw zakupy w kauflu. Może nie tyle mnie brakowało rzeczy, co dla nas oboje już raczej tak, nadto, chciałem byśmy zeżarli to co on chce. Zakupilismy wiync kartofle na frytki, pulpety (gotowe w krauzie, bowiem wcześniej z nim rozmawiałem, to je wybrał, a były przeceny w stonie) były, pomidory, na sałatkę (to za dużo powiedziane, ale tutaj ja zwaliłem sprawę), lody i advokat do nich. Nie, nie biercie z kaufla. Jest drogi i marnej jakości. Z aldika najlepszy. 
   Na dworze, sob. ciągłe opady deszczu. Z kronikarskiego obowiązku nadmienię, iż w wyniku tych opadów, zalało Głuchołazy, okolice Raciborza, Nysę i standardowo tereny zalewowe na płd. zach PL Stan wód określono jako wyższy niż w 1997 r. 
   W tym deszczu z kanistra przelałem kilka ltr. beznyny do auta i pojechaliśmy. Dałem 254 sztormiak, bo on (jak sierota) przyjechał w koszulce i bluzie, przy ciągłych, od rana, opadach deszczu. 
   Po powrocie, bo było ok. 13:30 spytałem się, czy ćwiczymy, czy robimy żarcie. Padło na ćwiczenia. Ok. Rozstawiliśmy sprzęt. Placu było wiyncyj, bo ostatnio, to częściowo za sprawą młodego, naszło mnie na porządki wiync robi się na grupie A przestrzenniej. Na st. mac. przebrałem się do krótkich spodenek. 254 był w koszulce i spodniach z dresu. Wtem patrzę, a on przebiera się również do krótkich spodenek. Pomyślałem - fajnie, bo ma ładne nogi. Dziś w normalnych majtkach - bokserkach. Z ćwiczeń wyleciały przysiady, bowiem lekko naderwał sobie ścięgna mięśni czterogłowych po skoku w dal w szkole na WF-ie, w obu giczach, przeto nie ma go co forsować. 
   Przed samymi ćwiczeniami rozebrałem się do klaty mówiąc młodemu - bo się zgrzeję. 254 też się rozebrał i tak zostało już do końca jego pobytu. 
   Ćwiczenia wypadły normalnie, tradycyjnie on przerwał, bo stw. że ma już dość. Ok. To nie żaden trening przed zawodami, by coś na siłę osiągnąć. Zabraliśmy się wiync za obiad. Obierałem kartofle, on je ciął na frytki, później pulpety do gara, po 2 na łeb i jeszcze pomidory z cebulą (taka skromna "sałatka"). Obiad w klatach, to czasem moje ręce były na jego plecach, rękach, to co było pod ręką, było brane. Zeżarliśmy przy kompie. On puszczał muzę, bo się trochę przygotowywał do dyskoteki, którą kiedyś tam (u się w szkole) ma prowadzić. Niektóre kawałki mu podsunąłem, pogadałem z nim o przejściach, trochę zademonstrowałem, wszak mamy wieloletnie doświadczenie w tym, więc młody słuchał i wchłaniał wiedzę. Oczywiście po raz któryś już zapunktowaliśmy u niego. W trakcie jego puszczania muzy, czasem schodziło na teledyski i teraz podziały się ważne rzeczy. Otóż nasz, ciągle czujny na najwyższych obrotach dział p.s. rejestrował wszelkie odstępstwa, czy nietypowe zachowania. 
   Teraz drobna dygresja. Co mamy głównie w teledyskach. Głównie to tańczące osoby, bo to najprostrze. Wśród nich głównie to laski, jakby teledyski oglądały tylko samce. Jakoś tanczących samców niewiele. Później mamy teledyski trochę z treścią pod nagranie no i te, które opowiadają jakąś historię też pod nagranie. W tej pierwszej kategorii są laski ubrane, ale częściej ubrane w b. obcisłe ciuchy lub b. skromnie ubrane, do tych nagich. No i teraz 254 puścił dwa teledyski, w których laski były w zasadzie nagie. Dzisł p.s. bacznie obserwował reakcję na owe sceny. No nie było jej, a jeżeli już, to bardziej prześmiewcza, w sensie, jakby laska na ekranie bez stanika była czymś śmiesznym. Ok. 
  Nwm. czy może zauważył, że trochę go obserwuje, czy ten 6-ty zmysł, w każdym razie w pewnym momencie powiedział - "może to jeszcze u mnie nie działa" w sensie jego dział p.s. 
   Że co qrwa?! On u niego jeszcze nie działa. Robi se jakieś jaja? Osobniki w jego wieku są już dawno po pierwszych inicjacjach, walą konia regularnie a on tu takie coś gada. No cóż... przyjęliśmy do wiadomości, jednak to taka wiadomość z tych - coś tu chyba nie gra.
   To teraz się trza cofnąć o jakiś tydzień. Z jednej strony 254 mi kiedyś powiedział, że jakby widział dwu kolesi całujących się, to by mu się zebrało na wymioty. A tu jedziemy kiedyś busem i na przystanku stoją dwie osoby. W momencie kiedy wchodzę do zatoki, one zaczynają się całować. Wchodzę do tej zatoki i o tym co widzimy nie rozmawiam z 254. Mój mózg automatycznie szuka wśród tych dwu osób osobnika żeńskiego i męskiego. Na co, jak już ich mijaliśmy, 254 mówi, że to dwa samce. Pomyślałem - ok., ale teraz powinno Ci się zebrać na wymioty lub jakieś określniki (negatywne) tego co zobaczyłeś. Nic takiego nie miało msc. Para, samców, jak już się rozłączyła i jeden wsiadł do wozu, to 254 patrzał przeciągle do lusterka wewnętrznego. Teraz drobna dygresja. Merce mają dwa wewnętrzne lusterka. Jak jedzie 254 i obsługuje drzwi, to pozwalam mu jedno lusterko ustawić dla siebie, bo odpowiada za drzwi, przeto w nim widzi co dzieje. I jak ten jeden wszedł do wozu to 254 przeciągle gapił się w lusterko wewnętrzne. Po co? Mało tego, nie skomentował tego jakoś nadzwyczajnie negatywnie. Nadto, ja później bardzo neutralnie wypowiedziałem się o sytuacji, czego on nie podważył w żadnym stopniu. 
   No to wymiotuje na ich widok, czy się im bacznie przygląda?
   W pewnym sensie, jeżeli je branżowy, to go rozumiem, Bo przyznanie się w takiej dzielni, iż jest się branżowym, to porażka i od razu ewakuacja. To podobnie, jakby któryś z serii 300 ogłosił iż je branżowy. No dramat dla ogółu. Przeca 972 i jego żona by tego w ogóle nie znieśli (nie zrozumieli) tego co do nich by dotarło. 
   Po żarciu wynieśliśmy na strych niepotrzebne rzeczy po rozbiórce ścianki, płyty i inne badziewia na zasadzie przydasi. Po tym, bo 254 ma zajawkę ostatnio na szachy, to rozegraliśmy partyjkę. On poustawiał i zaczęliśmy grać. Z kompa leciała muza, którą on sterował (w sensie puszczał kawałki). Siedzieliśmy przy biurku, on po mojej prawej stronie. Na początku szachów moja prawa ręka była dość często na nim. Na jego plecach, nodze lewej, bo ta bliżej. W miarę jak rozgrywka dochodziła do trudniejszych sytuacji, to wycofywałem rękę, aż całkiem ją w pewnym momencie wycofałem, by się nie dekoncentrował, a mógł w całości skupić na ruchach. I teraz już po szachach doszło do sytuacji, którą dział p.s. jak zwykle sprowokował. Siedzieliśmy obok siebie i 254 się odchylił w lewo, czyli w moją stronę. Ponieważ byliśmy na krzesłach blisko, bo odchyliłem sie w prawo i ramionami się zetknęliśmy. 254 nie odłaczył się. Mało tego, zmienił nagranie w kompie i,... ponownie przylgnął do mnie. Dział p.s. prawie oszalał, ale to nie koniec. By spr. czy nie mamy majaków, sami odłaczyliśmy się od 254, coś tam zrobiliśmy na biurku i ponownie przylgnęliśmy ramieniem doń. On nie odkleił się. Jeszcze 3x, bo zmieniał coś na kompie, odklejał się i ponownie przyklejał. Hmm. Kolejna zagadka do rozwiązania. 
   Czas leciał, o czymś tam jeszcze gadaliśmy, trochę sprzątałem po obiedzie i tel do 254. To matka, iż ponieważ nadal pada, to przyjedzie po niego, bo była akurat autem w terenie. 
   Odebrała go. 
   No i teraz mieliśmy kolejne dwa dni wolnego w robocie. W tym czasie zarząd zwołał zebranie na szczeblu, bo miał czas i ustalił, zatwierdził wytyczne do dalszego działania. 
   Otóż, pod wpływem info zebranego przez ostatnie m-ce (ten czas leci), rozmów o temacie z innymi osobami, komentarzami pod notkami, własnych ustaleń, zarząd postanowił zamrozić relacje z 254 na poziomie poziomów dotychczasowych. Wstawić skład 254 na tor tej samej grupy na której stoi 979. Ograniczyć w związku z powyższym działania działu p.s. Decyzja owa podyktowana jest długofalowością działań. Otóż dział p.s. by go nie rozdupiło po ścianach ze złości, dostał info, że obecne decyzja jest znacznie lepsza, od jego nagłych działań prowadzących do incydentów, po których zawsze zostawała niepewność - co będzie dalej.  By wyeliminować owe "co będzie dalej" lepszym rozwiązaniem jest stan obecny, w którym to 254, co było już wzmiankowane, chce utrzymać kontakt z nami i w tej sprawie na obecnym etapie nie musimy napierać. Mało tego 254 nadal chce, co wzmiankował w sob., zrealizować pomysł weekendowego przebywania na st. mac. ze spaniem tu włacznie i np. zrobienia pizzy razem we własnym zakresie, stąd zarząd podjął ową decyzję, by się nie porobiło. 
   Kontakt z nim jest dobry dla całości st. mac. To w jakimś stopniu dzięki 254 przyśpieszyły porządki na grupie A i w ogóle na st. mac. Sama jego obecność wpływa znacząco na funkcjonowanie st. mac. przeto zwalenie tego przez dział p.s. były nieodwracalną szkodą.  
   Zupełnie osobną kwestią jest czego spodziewamy się po tych spotkaniach. Zarówno ja jak i on. To na pewno jest dalece rozbieżne i zarząd też o tym wie. Nadto, jak dobrze to ugramy, to będziemy mieli 254 na st. mac. przez najbliższe 2-3 lata i to w najlepszym dla niego okresie. Właśnie ta długofalowość znacząco wpłynęła na decyzję zarządu. Dziś p.s. bydzie mioł noce pornioli (na wzór nocy muzeów) na zaspokojenie swoich potrzeb.   

    Dzisiejsi konstruktorzy busów, są odklejeni od rzeczywistości. Mało tego pewnie w ogóle nawet nie siedzą na fotelu kierowcy, tego co produkują. Efekt. Jestem dziś przeziębiony, mam gorączkę i w stanie wegetatywnym leze do roboty. Czy to się kiedyś zmieni? Nie sądzę, bo sytuacja się raczej pogłębia, jak prostuje. Co raz wiyncyj nowych wozów ma poważne błędy, a przyświecało temu co to projektował - nie wiem. Może coś wciagnął i tak se popołynął. Temat na osobną notkę, jak nie dwie, może kiedyś do niego wrócę. 
   Zdjęcie. 

To dla Darka, bo mnie to on średnio biere. 
 p.s. (nie, nie dział p.s.) korekta pobieżna, z braku czasu.
  Narka.

niedziela, 15 września 2024

Niedziela #2070

   Jak się śpi (łącznie) ponad 10h) to się śnią różne rzeczy. No tradycyjnie mięśniaki przeplatane z koleją. Otóż jedna z migawek sennych. Stare kamienice, położone nieopodal stacji rozrządowej. Wchodzę do starej kamienicy bo czegoś szukałem (już nie pamiętam tera czego), ale znalazłem się w mieszkaniu jakiegoś młodego skurwiela wiek ok. 30 lat., z wyglądu średni (co ciekawe, w snach mózg generuje takich średniaków) więc nieszczególnie mnie pociągał. Ale za to wydajny, bo jak policzyłem wokół niego kręciło się 5-ro dzieci. Szybko obliczyłem - to dostaje 4 klocki miesięcznie od państwa, ale to przy dzisiejszych cenach i tak nie za dużo. W siatce miałem flachę, nwm skąd, ale on coś właśnie czy bym się nie napił. Nie chcąc się obnażać iż mam flachę, a nie chcąc pić jakiegoś badziewia, bo na nic wzniosłego się nie zanosiło, stw. iż będę leciał, zresztą on był już trochę wstawiony i lekko się go obawiałem. Ponieważ się upierałem, że będę leciał to dał mi jakiś plastik, wyglądało na przednią część odkurzacza, tą górną, ale zaznaczył bym to wciepł do plastików. Jak stwierdziłem, ze będę leciał, to on też stw. ze wyjdzie z rodziną. Se pomyślałem - ale się porobiło. Jednak wyjście z taką ilością ludzi trwa, to też się wymknąłem. Równolegle ze mną wyszła na plac jego matka z psem. Od razu pomyśłałem, jak to je, że nie dość że biednie żyją, to jeszcze biorą przeważnie jakieś zwierzęta, które im podrażają to bytowanie. Jak patrzałem na odchodzącą jego matkę, to po ulicy przejechał autobus zrobiony z nadwozia lok. ET41, który rozwoził dzieci po szkole. Był w kolorze ciemny brąz, lakier taki błyszczący a na tym tle kilka koloowych pomalowanych kwiatków. Pomyślałem, ale ludzie mają pomysły. 
   Z kamienicy wyszliśmy, a tak na 11:00 byla stacja rozrządowa (towarowa), która mignęła mi już wcześniej, jak właziłem do kamienicy. Całkiem z boku tej st. rozrządowej biegł jeden tor, a na jego łuku przystanek tramwajowy. Tak jakby dodatkowy tor przyklejony do st. rozrządowej, tylko tramwajowy. Widziałem dwa tram, zatrzymujące się tam na przystanku i odchodzące kajś dalej. Poszedłem w stronę st. rozrządowej zastanawiając się co zrobić z plaskikiem, bo skurwiel jeszcze mnie bydzie obserwował i jak to kajś wyciepnę, bo bydzi chaaja. Zdarzyło się, ze przy innej kamienicy był odpowiedni kubeł. 
   No i na tym się peirwsze sen urywa. 

   Drugi. W opustoszałem budynku coś a'la galeria handlowa, muzeum zostałem sam bo nikogo nie było, jednak przede mną dość daleko, bo to przestronny hol, szła jakaś kierowniczka (mózg se wymyślił, ze to kierowniczka). Oddalała się ode mnie, więc mnie nie widziała. Po lewej stronie ode mnie były jakby schody ruchome, ale na płasko (taki pas, na który można było stanąc, a on jechał z załóżmy prędkością 20 km/h). Stanąłem na tym i pojechałem. Po chwili jechałem (przeniosło mnie w przyszłość) jakby z boku rurowego wysiegnika (było to podobne do ramieni wysokich dźwigów na budowie), na których to rurach były niewidzialne stanowiska do jazdy. Nwm. czemu ale jechałem po lewej stronie, a więc w kierunku przeciwnym do zasadniczego i co jakiś czas mijałem małe znaczniki "ulica jednokierunkowa", że niby poruszam się pod prąd. W końcu dotarłem do wyjazdu, ale byłem pod prąd, więc ta strona nie przewidywała wyjazdu. Na wyjeździe zorganizowane było pomieszczenie pań sprzedających bilety, Ponieważ jechałem pod prąd, to musiałem jakby po ladzie wsusnąć się do ich pomieszczenia, przeprosić je przejść przez to pomieszczenie jakby wiszące w powietrzu, trzymane tylko tymi rurami, na których były niewidzialne siodełka do jazdy. Jak byłem w środku to jedna do mnie - ale niekulturalny, mógłby powiezieć dziękuję (w sensie, że one pozwalają mi przejść przez ich pomieszczenie), ale byłem w środku. Wytłumaczyłem, że chciałem powiedzieć dziękuję, jak już będę z drugiej strony i wsiadał do (niewidzialnego) siodełka. Jednak ta co się ciepała jakoś tego wytłumaczenia nie przyjmowała. Se pomysłałem - co za baba.... 
   W końcu zsunąłem się z lady i wgramoliłem do siodełka, powiedziałem dziękuję, odjechałem i .... tu się sen urwał.  
   Jeszcze miałem jeden krótki na dosypianiu, ale tego nie zapamiętałem. Inaczej ważniejsze wydawało mi się zapamiętanie tych dwu, które trwały (przynajmniej tak uważam, bo nwm, ile trwają sny) dłużej. 
   Zdjęcia.
Ten ma 23 lata. 
I ten też ma 23 lata.

Widać różnice w dojrzewaniu.

Narka.

czwartek, 12 września 2024

Czwartek #2069

   Pisałem  tu , że doszedłem do muru i w zasadzie teraz ruch 254. W pewnym sensie za taki ruch mój dział p.s. uważa te majty, pisałem o nich tu, a teraz sytuacja z ostatnich dni. W zasadzie jak 254 pojechał do internatu, to w tyg. go nie było na busie. Zdarzyło się jednak, iż w pn. nagle zawitał. Tzn. chciał zrobić totalną niespodziankę, ale ponieważ w szczycie wiynkszość busów poopóźniana to zadzwonił do mnie jak jadę, by się dostosować. Wbił na busa. Jedziemy jakaś gatka szmatka, ale w pewnym momencie mówi, że ma plan. Otóż z reguły w piątki przyjeżdża po niego matka i zabiera go do dom. Otóż jego plan polega na tym, że dzwoni matce i jej przekaże, że zostaje na weekend w internacie, ale samego internatu o tym nie poinformuje, natomiast przed 16:00 wypisze się z internatu rzekomo jadąc na chatę, a faktycznie przyjedzie do mnie i będzie spał u mnie. To "spał u Ciebie" wypowiedział jakby w wyższej intonacji, wydawało mi się, że to jakby podkreślił. 
   Jak zaczął mówić o tym planie, to z letargu obudził się dział p.s. W momencie jak podkreślił "spał u Ciebie" działowi p.s. się zważyło. Dobrze, iż mamy nadzwyczaj ogarnięty zarząd, który natychmiast włączył się awaryjnie do działania i na jego polecenie dział kontaktów interpersonalnych spowodował nadzwyczaj (później dział p.s. się ciepał czy to było właściwie) spokojne wypowiedzenie - no dobrze, ok. 
   I tera gwoli wyjaśnienia. Możecie sobie myśleć, że już wcześniej wspominaliśmy o podobnym rozwiązaniu 254, dlatego on na kanwie tego zaproponował owe. Nie! Nic takiego nie miało msc. Inaczej - nie maczaliśmy w tym totalnie palców. To jest jego własna inicjatywa, którą nas absolutnie zaskoczył. 
   Na wniosek działu p.s. zarząd klepnął już plan, że spokojnie z 254 temat weekendowego pobytu na st. mac. będziemy drążyli, by 254 nie myślał, że totalnie ten pomysł zlewam. 
   No i tera ja stoję pod murem, a z drugiej strony ten mur rozwala 254. Wpierw tymi majtami, teraz pomysłem weekendowego pobytu na st. mac. 
   Noc przespana, ale co się przebudzałem to organ był w stanie... nawet nie ma co pisać. Dział p.s. jako migawkę wyciepł z siebie wspólną wannę z 254, tak jak to się kiedyś odbyło z 977 i w zasadzie od tego (z 977) się zaczęło. No trudno się dziwić działowi p.s. wszak 977 był wtedy w podobnym wieku co 254. Nadto już pierwsze mycie 254 się odbyło, wiync...
   To jest plan 254. Czy się zrealizuje, nie wiadomo. Mimo tego, na drugi dzień jeździłem i zastanawiałem się - co tu się odwala? Myślenie dzisiejszych nastolatków jest dla nas mało zrozumiałe, zresztą chyba w każdych czasach takie było. 
   W pracy w tym m-cu jestem dość często na innym planie, dzięki temu wożę zasadniczo innych ludzi, chyba mniej ciepiacych się. Nie jestem taki spięty, ponadto nie ma 254, ani jego kolegi, dzięki czemu gady mają mniej pretekstów do ciepania się. 
   
    Z kronikarskiego obowiązku to nagle skończyło się lato. Ono było jeszcze do niedzieli, kiedy było ok. 30C, a już w pn. zeszło do ok. 22C. Później już co raz gorzej, a dziś wieczorem to już dyszka i para z ust leciała. No zaczyna sie kolejny 9-cio miesięczny dramat temperaturowy. 
   Dziś jedne z ostatnich widoków młodzieży jeszcze w koszulkach i krótkich spodenkach (jacyś hardcorowcy), bo jutro to już można będzie o tym zapomnieć. Szkoda, ale lato i tak w tym roku się niezwykle przedłużyło. 
   Zdjęcie. 
Wszystko fajnie się wydaje, ale na wizji piłował paznokcie. 
Hmm. I teraz patrząc na takiego kolesia można wywnioskować jest ok. Ale to piłowanie paznokci...

Na koniec jeszcze by się okazało, że jest trochę, przegięty. 

Narka.

wtorek, 10 września 2024

Wtorek #2068

  Weekend to odbyła się imprezka z lokalnymi (no powiedzmy) mięśniakami-skurwielami, choć do tych to im co raz wiyncyj brakuje. ale w tym przekomarzaniu tradycyjnie zeszło na moje relacje z 979 i ich z ich dziećmi (już po zarząd interweniował, by do tego tematu ponownie nie wracać i o tym pamiętać). Oczywiście oni podnosili swoją wyższość, bo te ich dzieci to z ich spermy, Spoko, ale mówiłem im, jak te wasze larwy będą miały 23 lata i będziecie mieli takie relacje jak ja z 979 to wtedy pogadamy, bo co innego mam powiedzieć. Argumenty typu, że w przeciwieństwie do nich jakbym coś spierdolił to 979 zawija kiece i leci f uj, jakoś mało docierały. Mówiłem im - napierdolisz swojemu synowi, to kaj on polezie? Nikaj, wróci do dom, bo kaj ma iść, a 979 miał kaj iść i jakbym cokolwiek spierdolił, to by się ze st. mac. zawinął i tyle by go widzieli. 
   Pytam się ich o "błąd szczerości" to oczywiście robią kwadratowe oczy. Będą je robili jak te ich dzieci ich oleją sikiem prostym. Nwm czy wtedy będę żył, ale co im powiedzieć - a nie mówiłem.... i co to da? No cóż... dalej w wiosce jest aktualne hodowanie, a nie wychowywanie. To też hoduje się te dzieci, później one się same hodują i, co pisałem w poprzedniej notce, wyglądają zajebiście, tylko te mózgi mają trochę zjebane., 

    Nawet zrobiłem jakiś wpis, o kierym zapomniałem. No fajnie. 

   Do postawienia na nowo mam system na kompie. Właśnie, ciekawe skąd sformułowanie "postawić system" skoro jest to instalowanie oprogramowania. Jakoś tak już zostało. Ponieważ, jak to w życiu, dopóki on działa, to ta nowa wersja się przeciąga niemiłosiernie. Miało być tak, że na ntlx wejdę już na new systemie, ale... No właśnie ciągnie się już to 2 m-ce. Tera 254 jest w internacie, to łaziło za mną pooglądanie czegoś new na ntlx. No i wreszcie wzięliśmy hasło od 979 i zalogowaliśmy się. Głodny jakiś branżowych materiałów na pierwszy ogień poszedł branżowy big brother "The boyfriend". To jap. produkcja z osobami od 22 - 34 lat, które mają się tam połączyć w pary. Jak w brotherze, czasem ktoś wychodzi, czasem przychodzi new osoba. Oczywiście jest to skręcone oprócz sztampy, dalekowschodnią kulturą i może dlatego jakoś inaczej mi się na to patrzało. Właśnie te wstawki kulturowe tworzą taki smaczek przy oglądaniu. 
   Ale w jednym momencie, kiedy jakiś uczestnik mówił o partnerze, co chciałby z nim zrobić powiedział - chciałbym mu móc myć głowę, bawić się pianą na jego głowie. Natychmiast nasz dział p.s. odgrzebał z pamięci sytuację kiedy właśnie się to działo u nas, kiedy myliśmy głowę 254 i częściowo bawiliśmy się pianą na jego głowie, a później jeszcze umyliśmy mu część pleców. Czyli potrzeby u rodu samczego są w zasadzie podobne. 
  Na weekend mieliśmy kontakt z 254 tylko w pt. kiedy bezpośrednio po internacie przyszedł do nas na wóz. Zdążył, bo przeważnie jadę +7, a to były te brakujące minuty, bo u niego było na styk. Ucieszyłem się, aczkolwiek jeszcze bardziej bym się cieszył, gdyby odwiedził st. mac. ale teraz on rzadko w domu to imprezki rodzinne wybijają czas wolny, a w ten weekend takie były. Oprócz tego jeździł także z innymi kierowcami. 
   Zdjecie (screen). 
   (powinienem mieć ich zapas, tzn. screeny zrobione wcześniej, a nie na szybko, bo nie mam czasu na szukanie)
  Dziś taki przeciętniaczek, budową trochę podobny do 230.

  Narka.

sobota, 7 września 2024

Sobota #2067

   Ale ten czas zapierdala. Już kolejna sobota. Minęło tak szybko bowiem miałem ciągiem 6 dni pracy i dopiero dziś wolne. Jakoś przeżyłem, choć o tym później. 
   Cofnę się jeszcze do wyjazdu, a właściwie powrotu z krk. Otóż w poc. już ustaliliśmy plan powrotu. Na busa mieliśmy 7 min od planowego przyjazdu poc. do planowego odejścia busa wiync trza było nieźle zapierdalać, to też jak poc. zatrzymał sie przy krawędzi peronowej i otwarł drzwi to praktycznie biegliśmy do wyjścia z dworca. Trza było pokonać schody z peronu do tunelu. 254 biegł po tych schodach, a ja właściwe metr za nim. Kiedy był już na dole, to zwolnił, by popatrzeć kaj jestem (pewnie mu się wydawało, że nie nadążę). Jakież było jego zdziwienie, kiedy on hamował, odwracał gowę, by spr. kaj jestem, a w tym czasie ja nie hamując prawie wpadłem nań. W sek. uruchomił swoje silniki trakcyjne, bo jeszcze doszło by do nabiegnięcia na niego. Ale widziałem w jego oczach "Ty już tu?!".
   Na przystanku okazało się, że bus je opóźniony o 10 min, czego nie sprawdziliśmy wcześniej. Stało się tak, bowiem kierowcę wysłano na linię, której nie znał. W drodze z kato pytał się siedzących z przodu, jak jechać, ale tam nie nasi, w końcu podeszliśmy do kabiny i to był już ostatni kierowca, z którym w tym dniu przyszło nam dłużej pogadać. On był zadowolony jeszcze z powodu kompetentnych osób do podpowiadania kaj jechać. 
  Tera trochę o pogodzie, choć o tym bieżąco jest u Darka. Nwm. jak było z nocami w latach 90-ych jak byłem na Mazurach ale też było tak ciepło za dnia. Wtedy do 04 września było na Mazurach ciepło jak w dziesiejsze dni, po czym 5-go jak już byliśmy na st. mac. nastąpiło załamanie pogody (pewnie zawiało z płn. do PL) i temp. spadły o ok. 10C.
   W czwartek po pracy wracałem w nocy (noc środowa ze śr/czw) i było 24 C o 01:00. We wrześniu takie ciepłe noce.... Mnie się podobało, ale nie wiem co na to przyroda, którą widzę... Ogólnie to większość roślinek trawiastych więdnie. Brak opadów, wys. temp i roślinki schną. 

  W pracy chwilowo się uspokoiło. Tzn. 254 pojechał do internatu, to też go nie ma na wozie, a drugiemu mikolowi przekazałem (drogą okrężną przez 254), że potrzebuję tygodnia bez nich, by się sytuacja trochę wyprostowała. Oprócz tego gady też się trochę uspokoiły, przywykły do new RJ po kilkumiesięcznych kłótniach. 
    No i teraz jeszcze o temp. z ostatnich dni (nawet dziś jest 30C) Z jednej strony narzekam na tą menelownię, z drugiej strony, to właśnie ona jest odp. za "produkcję" tych mięśniaków-skurwieli. Pierwsze dni września ciepłe, jak rzadko kiedy. Powyżej 30 C w ciągu dnia. Jeżdżę na linii i niektóre mięśniaki-skurwiele w klatach wsiadają do busa lub widzę ich w klatach na ulicach. Ostatnio jednego przewoziłem, to mi się wzbudził dział p.s. On się wzbudził do tego stopnia, że organ też się wzbudził. Musiał interweniować zarząd, by awaryjnie odciąć dział p.s. w celu odwzbudzenia organu. 
   I tera czy w kato takie coś by miało msc.? No na pewno, qrwa - nie. To tylko dzielnie mięśniaków-skurwieli produkują takie wytwory, gdzie oni chodzą w klatach. Oni włażą, a ja wiyncyj patrzę w lusterko wewnętrznę jak na drogę, ale takie widoki to tylko przez okres letni. Mimo tego to taka wisienka na torcie, widok takiego mięśniaka-skurwiela, wsiadającego do busa w klacie, w krótkich spodenkach. Czegoż wiyncyj potrzeba?
   I to właśnie wpajamy 254, by ćwiczył, by te jego mięśnie były ładne, nie tylko dla mnie, ale dla niego, dla innych, by jego życie potoczyło się inaczej, w sensie - lepiej. Z jednej strony to piszę, z drugiej wszak wiym, jak wyglądał 979 kiedyś, jak wygląda dziś. Jak to qrwa wypośrodkować? Jak to zrobić, by było ok. dla wielu stron? Da się w ogóle?
   Wczoraj wbił do busa 254. Pod wpływem tego co mu mówiłem, ćwiczy nawet w internacie i już chwali się przyrostem mięśniowym na rękach, co raz bardziej widocznymi żyłami, ogólnie zmianami jakie u niego zachodzą. 
   I tak se myślę - dzieje się b. dobrze. Zostały u niego zaszczepione ćwiczenia, które w jego wieku dość szybko przynoszą efekty. To sprzężenie zwrotne jest dobre, bo co jakby było jak u mnie, kiedy za późno zacząłem ćwiczyć i w zasadzie efekty tych ćwiczeń były mało widoczne. Zupełnie inaczej się do tego podchodzi, jak się widzi te zmiany w perspektywie kilku miesięcy. 
   Zdjęcie.

  Szkieletorków jest co raz wiyncyj. Jakaś bieda, czy co oni żrą, albo czego nie, że tacy wychudzeni?

Jeszcze z jednego powodu dałem jego zdjęcia. Otóż pamiętacie jak opisywałem w jakich majtach przyszedł kiedyś 254 do mnie....
   To właśnie one tak wyglądały, tylko inny kolor i napisu nie miały. 
No i jak mogłem nie reagować, jak nasz dział ps. na opalonej skórze 254 zobaczył taki ubiór. 
   Narka.