sobota, 5 lutego 2022

Sobota #1869

   Się przerwa zrobiła, to lecimy z informacjami.
   824 dzwoni, choć ostatnio rzadziej, ale jednak cały czas podtrzymuje, że po kwarantannie wychodzi do domu. Zawiozłem mu we wtorek jeszcze spodnie i jakieś góry, koszulki grubsze, bo panie zgłosiły, że brakuje. Faktycznie wywiozłem go w jednych spodniach wyjściowych, a później przywiozłem mu tylko spodnie dres z innymi ubraniami. Spodni wyjściowych nie było. Panie w domu starców w czwartek przekazały, że nie ma ostatnio dobrych dni (824) i im też mówi o powrocie do domu. 
   Pewnie ma tu trochę racji 979 mówiąc, że tam go podreperowali, bo się nim kompleksowo zajmują w tym mózgiem też, to też on może niekoniecznie odzyskiwać pamięć krótkotrwałą, ale poprawia mu się ta środniotrwała, a w niej ma zakodowane, że doskonale funkcjonował sam w domu (przypomnę, że nie ogarniał, że rok u niego mieszkałem, nawet że tydzień) przeto nie ma przeciwwskazań do tego, by doń powrócił. Niestety, ale my, qrwa, nie mamy scenariusza na taki przypadek. Tzn. bardzo wstępny, że jak to nastąpi to w kwietniu chcę i tak wrócić na st. mac., bo tu roboty f chuj, a na jesieni ja do roboty, bo jakieś lata pracy trza mieć do emerytury. Niestety kiedyś tu napisałem, przy okazji mięśniaków głuptaków, którym czasem pomagałem, ale to też taka syzyfowa robota, że głupotę trzeba zostawić samą sobie, by się wykończyła, albo wyszła w miarę na prostą. U 824 wyjdzie to pierwsze, bo przy jego schorzeniach samodzielne funkcjonowanie długofalowe jest nierealne. 
   Mimo iż w zasadzie można by rzec, że uwolniłem się od 824 to jednak czasowo zajęć nadal jest trochę. W pierwszym tyg. codziennie jeździłem do domu starców. Co drugi dzień muszę zrobić obiad, choć na jedną osobę, to by nie wyciepować żarcia pozostałego po 824. Do tego jeszcze z warzywniaka stonki we wtorki i czwartki znoszę żarcie dla się, 811, a to z czwartku część dostaje 811, a reszta w piątek jedzie na st. mac. i daję 979. Efekt jest taki, że przewożąc towary między st. zwr., a st. mac. ręce mam jak orangutan takie ciężkie siatki jadą. Nawet jak nie ma zimno, od autobusu w połowie trasy zakładam rękawiczki, bo uchwyty z siatek wżynają mi się w palce. Z jednej strony fajnie, bo warzywa i owoce, a to zdrowe odżywianie, ale znoszę tego w takich ilościach, że to nie do przeżarcia jest. Żartobliwie mówię 811 i 979, że one (te warzywa i owoce) z tego kubła do mnie mówią:
- weź mnie, zjedz mnie, nie daj zmarnować...
  no i je biorę. 
   Jeszcze odnośnie tego sformułowania, że głupotę trza zostawić samą sobie by się wykończyła..., dobrym przykładem jest 172, który jest w miejscu odosobnienia. Mogło być zupełnie inaczej, bo przecież proponowałem mu pomoc, to jednak odrzucił, czy nie przyjął. Tera jest tam i stęka. Trudno mu za każdym razem wymawiać, ale na jednym z widzeń wprost mu powiedziałem, że sam sobie jest winny. 
    O związku 979 z nową niby laską już chyba pisałem. 811 mówi bym się nie wtrącał, ale jej też tłumaczę, że jak ma się władować w kolejny średnio udany związek, to czy warto? Rozejścia pozostawiają więcej niesmaku, jak to co było na początku, bo to dalsze. Pamiętamy to wcześniejsze, czyli te powody, które powodują rozejście. O ile jednostki się łatwiej i szybciej schodzą, to proces rozchodzenia jest rozciągnięty w czasie, stąd inaczej to pamiętamy. 979 jest już po dwu rozejściach, które dobrze pamięta. Ostatnio 979 bez, takiego jak na początku, entuzjazmu angażuje się w związek. Widzi wady u laski, która też jest po dwu związkach. Oboje wchodzą więc w trzeci związek. 
    Wiem, że nie ma idealnych związków, tylko zastanawiam się, czy lepiej tkwić w średnim związku, czy być samemu, kiedy dziś (przynajmniej na razie), jak nigdy wcześniej jest to ułatwione. 
  Zdjęcia. 
Rozdzielnica elektryczna w pomieszczeniu na kop. w której prawie rok urzędowałem. To mała rozdzielnica. Nie sfociłem tych dużych, które zajmowały całe pomieszczenia. Jej już nie ma, bo budynku, w którym była też. 

Z tego pomieszczenia, w którym była ta rozdzielnica brałem wodę do użytku, bowiem nastawnia była odłączona od wody bieżącej i tą dziwną konstrukcją, z węża lałem potrzebną wodę pitną i do innego spożytkowania. To było pomieszczenie warsztatowe, w zasadzie obok torów (między drzwiami, a torem kopalnianym było jakieś 3 m), w którym pozostało jeszcze czynne przyłącze wody. 
   Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz