Najwyraźniej organizm miał jeszcze naprodukowanych białych krwinek, bo, tym razem, jakoś szybko dochodzę do siebie. Po poprzednim razie już nauczyłyśmy się, że w tym stanie chodzimy po dużych sklepach. Dziś ofiarą padł leroy. Spędziliśmy tam z 824 2h. W zasadzie byłem po wkładkę bębenkową, ale w tak dużym sklepie utopić się oglądając rzeczy nie jest trudno, tym bardziej z zanikami pamięci u 824, który po dosłownie kilku minutach nie pamięta w której alejce był, to nie jest problem. Przetrzymałem go tam do pory obiadowej, po czym pojechaliśmy do mieszkania.
Chętnie bym się po obiedzie położył. Było by to najlepsze rozwiązanie dla szybszego ozdrowienia, ale po kiedyś tam wymknięciu się 824, w zasadzie mógłbym dopiero po 16:00, a to zaś trochę późno. Kładę się więc wcześniej, tzn. ok. 22:00.
Przy okazji. Nasze mózgi działają jakoś ciekawie. Przeważnie budzę się tu, jak zaczyna urzędować 824, tj. ok. 06:50 - 07:00. Rzadko zdarza się przeciągnąć dłużej. Wczoraj mózg mnie wybudził, bowiem słyszał jak 824 szybko idzie do łazienki. Była 08:21. Zastanawiałem się, jak to jest? Faktycznie nastawiony jest na nasłuch kiedy 824 lezie do łazienki? Drzwi do pokoju mam zamknięte, więc odgłosy z zewnątrz są wytłumione. Nigdy tu budzika nie nastawiam, a mimo tego mózg zawsze słyszy kiedy 824 lezie do łazienki, choć w nocy też chodzi, to czasem się wybudzi. Wiem, pewnie pomyślicie, że on głośno łazi, podłoga hałasuje, skrzypi itd. Nic z tych rzeczy. Jest cicha, a 824 ma gumowe klapki, a w nocy czasem lezie na bosaka. Jestem tu 10 m-cy i może raz, no góra dwa zdarzyło mi sie, od wejścia do łazienki 824, wstać ok. 5-10 min później. Jak mózg to robi, że wyczuje kiedy on lezie 6 dni w tyg. do łazienki, to nie wiem.
Miało być coś o filmach, to "Nasz skrawek nieba". Francuska produkcja. Francuskie filmy branżowe mają długą tradycję, przez to nie jest u niech trudnością pokazywanie problemów i seksu w różnych odmianach. To rzadkie zwłaszcza w produkcjach z krajów, gdzie dopiero zaczyna się tą tematykę, np. w filmach byłego bloku wschodniego. No może po za Czechami, którzy wybili się w produkcji pornioli.
Tematyka filmu, jak na francuskie produkcje znana. Osoby, które zarabiają seksem, przy czym jedna z nich eliminuje starych branżowców w zasadzie jeszcze przed seksem. Nie dowiadujemy się czemu właściwie to robi i jakie są motywy. Trudno z tych lakonicznych zdań wypowiadanych do starszych krótko przed śmiercią coś wywnioskować. W tym czasie przypadkowo spotyka młodego chłopaka, w którym zakochuje się z wzajemnością. To nie przeszkadza w uprawianiu dalej procederu za cichą aprobatą młodego, który w imię kasy godzi się na zachowania starszego kochanka.
Film pokazuje też starzenie się branżowców, tak szybkie, o którym część sobie nawet nie zdaje sprawy. To zjeżdżanie na tor boczny, z którego nie ma już powrotu, jest zręcznie ujęte w scenariuszu. Jednocześnie pokazana jest chęć obcowania z młodymi ciałami, które ciągle cieszą się wzięciem. Z drugiej strony naiwność, czy łatwowierność starszych klientów.
Jak to w życiu bywa, radosne życie kiedyś się kończy, przez przypadek, czy głupią wpadkę i im też się tak skończyło.
Bardzo dobrze zrealizowany film, trudno coś zarzucić odnośnie gry aktorskiej, sfilmowania, czy montażu. Nawet kamera była bardziej stabilna niż w innych produkcjach, w których za niedługo kamerzyści zaczną chyba tańczyć z kamerą przy aktorach. Wiem, taka moda jest teraz. Scenariusz nie powala, za to ratują go wcześniejsze atuty.
Zdjęcia.
Nie pamiętam (w końcu to był 2003 r.), czy to było krótko przed tym miejscem, do którego dojechaliśmy i dalej się nie dało jechać. W jednym miejscu utknęliśmy, dalej nie dało się podjechać ze względu na wysoką trawę i poślizg kół. To był odcinek, gdzie jechał sam SN61, bez wagonu, bo tym samym torem wracaliśmy, a nie było gdzie zrobić oblotu.
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz